„Celem telewizyjnej debaty prezydenckiej jest nie tylko konfrontacja programów wyborczych kandydatów, ale także konfrontacja ich publicznych wizerunków, inaczej mówiąc etosów” – czytamy.
Jak zauważają w swoim artykule Anna Dutka-Mańkowska i Monika Kostro, „uczestnik debaty stara się stworzyć w oczach widzów – potencjalnych wyborców – wizerunek wiarygodnego kandydata na prezydenta, podważając jednocześnie wiarygodność swojego konkurenta”.
W listopadzie tego roku minie ćwierć wieku od pierwszej polskiej telewizyjnej debaty przedwyborczej. Dwa pojedynki między Aleksandrem Kwaśniewskim a Lechem Wałęsą odbyły się 12 i 15 listopada 1995 roku. „Były to debaty, które zmieniły rozkład preferencji wyborczych i wpłynęły na wynik głosowania. Wybory na Prezydenta RP wygrał Aleksander Kwaśniewski postrzegany jako kandydat, który podczas debaty bardziej niż konkurent zachęcał do głosowania na siebie” – zauważa Agnieszka Budzyńska-Daca. Debata z 1995 roku miała zatem swój historyczny i przełomowy wymiar, a nawet może być porównywana do pierwszej debaty w Stanach Zjednoczonych między Nixonem a Kennedym z 26 września 1960 roku – ona również zmieniła losy wyborów i kariery obu polityków. „W Polsce w pewnym sensie na losy wyborów, a na pewno na nastroje obywateli, wreszcie na kształt demokracji, większy wpływ miała debata z 1988 roku między Lechem Wałęsą a Alfredem Miodowiczem” – czytamy. Co prawda nie było to spotkanie przedwyborcze, ale stanowi „ważne, jeśli nie najważniejsze, ogniwo tradycji polskiej debaty historycznej” – ocenia Budzyńska-Daca.
W swoim artykule Marek Kochan omawia ewolucję formatów polskich debat telewizyjnych z udziałem polityków. „Skupienie na algorytmach, komplikacja reguł i sztywne procedury nie podnoszą jakości debaty i ograniczają jej potencjalne funkcje edukacyjne i poznawcze. Politycy koncentrują uwagę na formacie i przestrzeganiu długości czasu odpowiedzi, ograniczając się do powierzchownej argumentacji, byle mieściła się ona w określonych przez reguły ramach” – zauważa autor. Z prac Jűrgena Habermasa Marek Kochan zapożyczył podział na racjonalność instrumentalną i komunikacyjną. W ocenie Kochana ta pierwsza dominuje, a regułom widowiska podporządkowana jest jego treść. „Politycy starają się wpisać w określony przez siebie scenariusz formatu, rezygnując w dużym stopniu z przekazywania wyborcom w debatach ważnych informacji na temat swoich poglądów i programów” – czytamy.
Jak z kolei czytamy w artykule Tomasza Pudłowskiego, „debata telewizyjna jest znakomitą szansą komunikacyjną, by dotrzeć do największego segmentu elektoratu, czy to bezpośrednio, czy też pośrednio, przez późniejsze relacje dziennikarskie”. W ten sposób – jak wskazuje autor – polityk może osiągnąć kilka celów – zdefiniować siebie oraz przeciwnika, wpłynąć na hierarchię percepcji problemów społecznych oraz nadać wydarzeniom społeczno-politycznym korzystne dla siebie ramy interpretacyjne.
A co zostaje w Internecie po debacie? Chociażby memy. Agnieszka Szurek wskazuje, że debaty z maja i października 2015 roku potwierdziły słowa Limor Shifman, że żyjemy w „erze napędzanej przez logikę hipermemetyczną, w której każde większe wydarzenie publiczne powoduje wysyp memów”. W 2015 roku debaty prezydenckie i parlamentarne zaowocowały bowiem tysiącem memów. „Publikowano je zarówno w mediach społecznościowych, jak i internetowych wydaniach gazet, na portalach informacyjnych i rozrywkowych. Liczba publikowanych memów jest nieporównywalnie większa od tej związanych z wyborami prezydenckimi z roku 2010 i parlamentarnymi z 2011. Znacznie więcej jest też memów odnoszących się bezpośrednio do debat przedwyborczych, wykorzystujących w charakterze tła kadry telewizyjne” – wymienia Agnieszka Szurek.
Książka „20 lat polskich telewizyjnych debat przedwyborczych” pod redakcją Agnieszki Budzyńskiej-Dacy ukazała się nakładem Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/