Książka „Adwokat Poznańskiego Czerwca 1956” poświęcona niezłomnemu prawnikowi Stanisławowi Hejmowskiemu, obrońcy uczestników rewolty z czerwca 1956 , jest jedną z pierwszych prób wydobycia ludzi tamtych dni z zapomnienia, na które zostali skazani przez władze PRL.
Żeby zrozumieć Stanisława Hejmowskiego, jego bezkompromisowości zaangażowanie trzeba choć pokrótce poznać jego biografię. Sylwetkę przyszłego obrońcy uczestników Czerwca 1956 r. kreśli na łamach książki Marcin Jurek.
Stanisław Hejmowski urodził się 22 czerwca 1990 r. w kurlandzkiej Lipawie na terenie ówczesnego Imperium Rosyjskiego, skończył gimnazjum w Petersburgu i w 1918 r. zdał maturę. Złożył papiery na Uniwersytecie Warszawskim, na Wydziale Prawa i Nauk Politycznych. Jednak konieczność walki o granice odrodzonego państwa polskiego skłoniła go do pójścia do wojska. Zgłosił się do kawalerii, ale niestety jego podanie zostało odrzucone ze względu na zły stan zdrowia.
Dopiero w obliczu zagrożenia bolszewickiego młody student został przyjęty w 1920 r. do wojsk samochodowych. W 1921 r. ukończył kurs podchorążych. Został bezterminowo urlopowany z wojska. Zakwalifikowano go, jako zdolnego do służby jedynie w ramach „pospolitego ruszenia”. „Od tej pory z uwagi na stan zdrowia nie brał już udziału w cyklicznych ćwiczeniach, nie został też zmobilizowany w 1939 r.
W październiku 1927 r. Hejmowski po raz pierwszy miał okazję wystąpić na Sali sądowej w roli adwokata. Został wówczas wezwany przez Sąd Okręgowy w Lesznie jako obrońca z urzędu w sprawie o morderstwo. W 1929 r. otrzymał nominację na prokuratora Sądu Okręgowego w Poznaniu. Stopień naukowy doktora na Wydziale Prawno-Ekonomicznym Uniwersytetu Poznańskiego uzyskał w 1932 r.
Marta Szczesiak-Ślusarek podkreśla, że Stanisław Hejmowski, jako prawnik zasłynął z tego, że stawał w obronie słabszych niezależnie od ich sytuacji materialnej, poglądów politycznych czy wyznania. „Był adwokatem oskarżonych w skomplikowanych sprawach procesowych, osób często stojących w kontrze do funkcjonującego systemu, których sytuacja wydawała się przesądzona. Świadczy to o jego wyjątkowej wrażliwości, a jednocześnie o sile i zawodowej odwadze, która pozwalała mu zajmować stanowisko nie zawsze akceptowane przez przedstawicieli aktualnej władzy oraz wpływowe grupy społeczno-polityczne” – pisze Szczesiak-Ślusarek.
I tak na przykład w 1932 r. bronił poznańskich działaczy Komunistycznej Partii Polski. Jeden z oskarżonych, poznański komunista Jan Brygier, polecał Hejmowskiego podkreślając, że tylko on podejmuje się obrony komunistów „za pieniądze”. „Z pozostałych nikt nie zechce podjąć się obrony za pieniądze, a to z dwóch powodów: z racji swoich przekonań lub z obawy, że bronią żydokomuny” – wyjaśniał Brygier jednemu z towarzyszy.
Adwokat reprezentował przed sądem także „żydowskich kupców w sprawach z Janem Kuligiem – wydawcą ukazujących się w Poznaniu jadowicie antyżydowskich czasopism”. „Wśród moich klientów znajdowało się wielu Żydów. Z tego powodu ukazujące się w Poznaniu antysemickie pisemko `Szabesgoj` niejednokrotnie umieszczało moje karykatury i złośliwe wzmianki o mnie” – wspominał Hejmowski.
Okres okupacji spędził Hejmowski w Warszawie, gdzie pracował jako sprzedawca w składzie papieru. Po Powstaniu Warszawskim mieszkał m.in. w Zakopanem i Krakowie.
Po wojnie w 1946 r. Hejmowskiemu oraz „innemu znakomitemu poznańskiemu prawnikowi Janowi Kręglewskiemu przypadła w udziale funkcja advocatorum diaboli - obrońców byłego Obergruppenführera SS, namiestnika Kraju Warty Arthura Greisera przed Najwyższym Trybunałem Narodowym”. „Funkcja ta – jak podkreśla Szymon Pietrzykowski - została im wyznaczona odgórnie, decyzją władz sądowniczych, wbrew ich woli (obaj bezskutecznie usiłowali się od niej odwołać)”.
W komunistycznej Polsce bronił oskarżonych w procesach politycznych. W 1946 r. przed sądem wojskowym reprezentował kilka osób oskarżonych o udział w Polskim Związku Wojskowym „Maria”. W 1955 r. podjął się obrony uczennic szkoły sióstr urszulanek w Poznaniu, które oskarżono o działalność antykomunistyczną w organizacji „Orlęta”.
Nic zatem dziwnego, że po tzw. wydarzeniach czerwcowych, kiedy premier PRL Józef Cyrankiewicz 29 czerwca 1956 r. groził „odrąbaniem ręki” wszystkim tym, którzy ośmielili się ją podnieść na „władzę ludową” mec. Hejmowski podjął się obrony oskarżonych: Jerzego Srokę w tzw. procesie „trzech” i Romana Bulczyńskiego w procesie „dziesięciu”.
Piotr Grzelczak wyjaśnia w książce „Adwokat poznańskiego Czerwca 1956”, że osiemnastoletni Sroka został zatrzymany przez milicję 30 czerwca 1956 r., a cztery dni później usłyszał zarzut m.in. uczestnictwa w „zamieszkach mających na celu zmianę ustroju PRL przy użyciu przemocy”, a także „dokonania gwałtownego zamachu na funkcjonariusza Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego”.
Drugi z klientów Hejmowskiego – Roman Bulczyński, w chwili zatrzymania, do którego doszło 2 lipca 1956 r. miał niespełna dziewiętnaście lat. „(…) przedstawiono mu zarzut, że `28 czerwca 1956 r. wspólnie z kolegami brał udział w rozbrojeniu funkcjonariuszy Komisariatu MO Junikowo oraz Komisariatu MO przy ul. Krzyżowej, a następnie uzyskaną w ten sposób broń przekazał osobom atakującym Wojewódzki Urząd ds. Bezpieczeństwa Publicznego`, a ponadto, że `działając wspólnie z uczestnikami rozruchów antypaństwowych, brał udział w zatrzymaniu pociągów przed stacją Poznań Główny, a następnie dokonywał czynności zmierzających do uniemożliwienia komunikacji kolejowej`” – relacjonuje Grzelczak.
Szybko mecenas Hejmowski stał się nieformalnym koordynatorem obrońców osób oskarżonych za udział w wydarzeniach czerwcowych. Nie było to także tajemnicą dla poznańskich funkcjonariuszy UB.
To Stanisław Hejmowski w procesie „dziesięciu” wniósł do Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu wniosek o wezwanie biegłych w dziedzinie socjologii, co okazało się zaskakującym działaniem dla oskarżycieli.
„Ostatecznie `proces trzech` zakończył się wydaniem stosunkowo łagodnych wyroków, które zapadły 8 października 1956 r. Sąd Wojewódzki w Poznaniu skazał wówczas Józefa Foltynowicza i Jerzego Srokę na cztery i pół roku więzienia, natomiast Kazimierza Żurka na cztery lata” – przypomina Grzelczak.
Wyrok w „procesie dziesięciu”, w którym Hejmowski bronił Bulczyńskiego miał zapaść 22 października 1956 r. „Szczęśliwie dla oskarżonych nigdy jednak do tego nie doszło, co wiązało się bezpośrednio z kulminacją wydarzeń Polskiego Października”.
„Miarą autentycznej popularności, jaką cieszył się w Poznaniu mecenas Hejmowski, niech będzie fakt - skrzętnie odnotowany przez funkcjonariuszy SB – zasypania go przez poznaniaków setkami listów, telegramów i gratulacji, w których winszowano mecenasowi skutecznej obrony oskarżonych i dziękowano za jego odwagę i oddanie sprawie obrony honoru Poznania i poznańskich robotników. W tych dniach do wyjątków nie należały również kwiaty posyłane na jego prywatny oraz służbowy adres czy też publiczne toasty na jego cześć wznoszone przez gości poznańskich restauracji” – ocenia historyk.
Natomiast Elżbieta Wojcieszyk zwraca uwagę, że Hejmowski „inwigilowany jeszcze w okresie stalinowskim, pod koniec lat pięćdziesiątych stał się jednym z najważniejszych celów operacyjnych poznańskiej SB”. „26 lutego 1959 r. w Wydziale III SB KW MO w Poznaniu zarejestrowano sprawę ewidencyjno-obserwacyjną `na adw. Hejmowskiego Stanisława jako osobę wykazującą wybitnie wrogi stosunek do ustroju PRL`”.
Obrońca uczestników poznańskiego Czerwca 1956 „z woli swych oprawców umocowanych w strukturach PZPR oraz Urzędu i Służby Bezpieczeństwa, miał być otoczony infamią. „Represje wymierzone w mecenasa: skierowana przeciwko niemu uporczywa inwigilacja, komunistycznej bezpieki, wytyczane mu postępowania i kary finansowe za fikcyjne przewiny, uniemożliwianie wykonywania zawodu, nagonka w prasie reżimowej, powinny zmienić jego życie w koszmar. Wydaje się, że celem zemsty aparatu bezpieczeństwa nie było doprowadzenie do uwięzienia czy szybkiej śmierci adwokata, raczej liczono na publiczne skompromitowanie go, uniemożliwienie wykonywanie zawodu, a następnie zadręczenie, pogrążenie w nędzy, niesławie i izolacji społecznej. (…) Jeszcze bardziej przygnębiające jest uświadomienie sobie, że ostateczny cel, jaki zapewne założyli sobie prześladowcy mecenasa Stanisława Hejmowskiego – wymazanie jego imienia z panteonu poznańskiej historii dwudziestowiecznej – został urzeczywistniony na długie dziesięciolecia” – podsumowuje Adam Suwart.
Książkę „Adwokat poznańskiego Czerwca 1956. Stanisław Hejmowski 1900 – 1969” opublikowało Wydawnictwo Instytutu Pamięci Narodowej.
Autor: Wojciech Kamiński