A – jak Arcyksiążę Ferdynand, C – jak Cud nad Wisłą, L – jak Legiony, K – jak Kasztanka, P – jak Paderewski, Piłsudski… - każda litera alfabetu przypisana postaci, wydarzeniu, sprawie. Do tego przepiękne ilustracje nawiązujące do wielkich polskich tradycji ilustratorskich. Rok 2018 obfituje w dziesiątki książek związanych z rocznicą odzyskania Niepodległości, ale takich wydawnictw jak przeznaczony dla najmłodszych „Alfabet” nigdy nie ma za wiele.
Wyobraźcie sobie, że w odległości około dwudziestu minut samochodem od waszego miasta stoją obce wojska. Przeszły setki kilometrów, by zagarnąć wasz kraj, i nie zawahają się uderzyć. Jak byście się wtedy czuli? – tak zaczyna się rozdział poświęcony Bitwie Warszawskiej.
„Alfabet” Anny Skowrońskiej przeznaczony dla dzieci unika infantylizmu, autorka zdaje się traktować potencjalnych młodych czytelników bardzo poważnie i serio, jednocześnie nie serwuje im jednak suchej historycznej wiedzy, ale stara się budzić emocje i zadawać pytania.
W książce bardzo ważne jest nie tylko to, co w „klasycznych” podręcznikach historii wybijane jest na plan pierwszy: wojskowe taktyki, bitwy i polityka, ale także cały kontekst „cywilny”, kulturowy – najważniejszy, gdy młode państwo zaczyna tak naprawdę się budować, bo państwo – wynika z książeczki Skowrońskiej – to ludzie, chcący żyć wolni we własnym, niepodległym domu.
Są więc hasła takie jak: „Fala” – o tworzącym się polskim radiu i „Wesołej Lwowskiej Fali”, „Inżynier” – o Eugeniuszu Kwiatkowskim, Centralnym Okręgu Przemysłowym i Gdyni, „Korowód III z krową” – o wspaniałej malarce Zofii Stryjeńskiej i sukcesie Polaków na wielkiej Wystawie Światowej w Paryżu w 1925 roku, „Medal” – o lekkoatletce Halinie Konopackiej, „Smak” – o tradycjach kulinarnych i tak dalej.
W tym kontekście oczywiście ktoś może szukać także słabości. Jeżeli – jak pisze wydawca - hasła są jak elementy układanki, z której wyłania się obraz niepodległej Polski to mogą razić braki – na przykład nieobecność (w hasłach lub chociaż w nawiązaniach) zaznaczenia, że Polska lat międzywojennych była krajem wieloetnicznym, że znaczny procent ludności stanowiły mniejszości, obecne i widoczne na ulicach miast i miasteczek, mniejszości, które wnosiły swoją kulturę, religię i doświadczenia do tego, co zwykło się nazywać społeczeństwem. To różniło Polskę przedwojenną, tę, która odzyskała niepodległość od dzisiejszej.
Ale być może właśnie tę kwestię czytelnicy mogą uzupełnić sami? – W książce jest miejsce na własny „artykuł”, który można do niej wpisać, opierając się na wspomnieniach rodziny, lub na zainteresowaniach – zachęta do aktywnej lektury. .
W książce umieszczono także proste, czytelne mapy przedstawiające zmiany granic i – naprawdę robiące wielkie wrażenie ilustracje Joanny Gębal, nawiązujące do takich klasyków jak Marcin Szancer. „Alfabet Niepodległości” będzie świetnym prezentem dla każdego młodego czytelnika, także dorośli przejrzą książeczkę z dużą przyjemnością – najlepiej w towarzystwie dzieci.
GB
Źródło: MHP