"Jorzeity", czyli wędrówki, podczas których chasydzi z całego świata przybywają na groby cadyków (przywódców chasydzkich wspólnot) w rocznice ich śmierci, zostały ukazane w albumie Agnieszki Traczewskiej "Chasydzkie powroty do miejsc nie-zapomnianych".
W poniedziałek w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN odbyła się premiera albumu Agnieszki Traczewskiej "Chasydzkie powroty do miejsc nie-zapomnianych". W spotkaniu wzięli udział m.in. wiceminister kultury Jarosław Sellin, autorka fotografii Agnieszka Traczewska, David Singer z Nowego Jorku, potomek polskich chasydów, który zajmuje się ratowaniem miejsc związanych z żydowskim dziedzictwem, Naomi Singer, która opowiedziała o roli kobiet w chasydzkich społecznościach, autorzy wstępu prof. Marcin Wodziński i prof. Jonathan Webber.
Prof. Wodziński wyjaśnił, że bez pielgrzymowania do cadyka nie ma chasyda i nie ma chasydyzmu. "Można pielgrzymować do cadyka żywego - to jest podstawowa forma relacji między chasydami i ich przywódcą, współcześnie jest takich 150-ciu cadyków. (...) Ale można również pielgrzymować do cadyka, który umarł i przynajmniej raz w roku jest w jakiejś formie obecny na tym świecie, to jest właśnie jorzeit, czyli rocznica śmierci cadyka, kiedy jego dusza odwiedza miejsce pochówku, kiedy jego dusza wznosi się na wyższy poziom w niebie, ale też odwiedza to miejsce, na które przybywają jego zwolennicy i nie tylko, bo właściwie każdy inny, kto ma do niego prośbę i zapoznaje się z tymi prośbami" - tłumaczył.
Autorka fotografii powiedziała, że w swojej pracy chciała pokazać to, co jej dane było zobaczyć, a co naprawdę nie jest dane zobaczyć wielu, czyli "piękno tradycji, rytuałów żydowskich, które trwają pomimo czasu, pomimo wszystkich pogromów, Holokaustu".
Traczewska zdradziła, że najrzadziej fotografowała chasydzkie kobiety. "O wiele łatwiej jest mi zrobić zdjęcie mężczyznom. Rozumiem, że to jest absurd, bo właśnie te miejsca, gdzie są mężczyźni są dla mnie zamknięte. Ale z drugiej strony ci mężczyźni, którzy są frontmenami rodziny i tej społeczności - wiem, że lepiej przyjmą to, że zobaczą aparat fotograficzny" - mówiła.
Jak dodała, kobieta bardzo często jest przywiązana do domu, do rodziny, do dzieci, przez całe życie jest uczona utraty próżności. "Gdy wchodzę do miejsca, gdzie chasydki się modlą o rzeczy niezwykle emocjonalne: o zdrowie dziecka, o powodzenie rodziny, o dobre zamążpójście córki, (...) to ja nie mam odwagi podnieść aparatu" - zaznaczyła autorka zdjęć.
Wiceminister kultury Jarosław Sellin ocenił, że "Polska powinna poczynić jeszcze jeden wysiłek w ramach chronienia dziedzictwa kultury żydowskiej w Polsce i zbudować w przyszłości muzeum chasydyzmu polskiego". Jak mówił, w Polsce jest już kilka inicjatyw, które do tego zmierzają. "Jak sądzę przynajmniej z jednej z nich będzie owoc i deklaruję, że państwo polskie taką inicjatywę również wesprze" - podkreślił.
Traczewska pokazuje, jak do szczątków synagog, na cmentarze, przyjeżdżają dziś potomkowie Żydów mieszkających niegdyś na terenach Bobowej, Lelowa, Góry Kalwarii, Rymanowa czy Bochni. "Na jej zdjęciach spotykają się dwa światy: jeden, znaczony zniszczonymi macewami i drugi, który tworzą ludzie żywi, choć wyglądem sprawiający wrażenie, jakby czas się zatrzymał" - napisano w informacji prasowej.
Podkreślono, że fotografie Traczewskiej, która została dopuszczona do świata zwykle niedostępnego obcym, mają walor historyczny, ale przede wszystkim są intymnym portretem ludzi przeżywających tajemnicę wiary.
Agnieszka Traczewska jest producentką filmową i fotografką. Od 2006 r. tworzy serie zdjęć poświęconych chasydom przybywającym do Polski na groby cadyków oraz portretuje świat ortodoksyjnych społeczności żydowskich, zamieszkałych w Izraelu oraz Stanach Zjednoczonych. Za zdjęcie "First time" otrzymała w 2014 roku National Geographic Traveler Photo Award.
Współwydawcy albumu to Narodowe Centrum Kultury oraz Studio Design (Łódź). Partnerem spotkania jest Narodowe Centrum Kultury.(PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
edytor: Agata Zbieg
ksi/ agz/