Najbardziej umiłowane w tradycji polskiej święta Bożego Narodzenia warto dopełnić najbardziej polską od lat historią Polski, bez hagiografii ale i bez kompleksów opisaną. "Dzieje Polski" –Tom I do 1202 "Skąd nasz ród" prof. Andrzeja Nowaka to księga niezwykła pod wieloma względami.
Jedni mówią – monumentalne dzieło – i nie ma w tym przesady zważywszy, że zaplanowanych VI tomów ma nas doprowadzić aż do roku 2019, a już przy omawianym pierwszym otrzymujemy ogromną dawkę wiedzy, prezentacji stanu badań i możliwości interpretacyjnych źródeł z uwzględnieniem najnowszych dokonań archeologów, znawców kultury, historyków.
Inni twierdzą, że jest to bardziej gawęda historyczna, ku pokrzepieniu serc w stylu Sienkiewiczowskim przygotowana. I w tej drugiej opinii jest trochę prawdy gdy uchwycimy nurt pisarski Andrzeja Nowaka, którego narrację historyczna czyta się chwilami jak powieść, niekiedy z elementami dramaturgii, w małych wycinkach jak fantazy, choć bez zafałszowania, bo z wyraźnym rozróżnieniem barwy wypowiedzi faktograficznej od mitycznej, czy też legendy.
Autor, choć chwilami z niekłamaną satysfakcją serca krzepi, bowiem uważa, że nasza historia nie jest tylko pasmem nieszczęść, klęsk i cierpienia, to jednak nie zaciera porażek i błędów. Nade wszystko jednak wydobywa trud i intrygujące zmagania w budowaniu wspólnoty, tożsamości, państwa, odrębności i przynależności zarazem do wspólnoty większej, europejskiej w środku tego podziału cywilizacyjnego pomiędzy Bizancjum i Rzymem. Kształtowanie się z terenu „przejściowego” osad, plemion i poszukiwania Prapolaków to jedynie próba lokalizacji wczesnych impulsów, z których wydobywały się i osadzały najwcześniejsze na tym terenie, szacunkowo określanym później jako polski, wspólnoty i gromady. Andrzej Nowak stawia podstawowe pytania: gdzie jest Polska, skąd, od kiedy, itd.
Małgorzata Bartyzel: Autor, choć chwilami z niekłamaną satysfakcją serca krzepi, bowiem uważa, że nasza historia nie jest tylko pasmem nieszczęść, klęsk i cierpienia, to jednak nie zaciera porażek i błędów.
Niektórzy czynią też zarzut, że to bardziej publicystyka aniżeli dzieło historyczne sensu stricte. Bez wątpienia i to zacięcie publicystyczne uwydatnia się w książce profesora Nowaka, dodając jej barwności i refleksyjności także w wysnuwaniu współczesnych analogii, choć trudno zgodzić się z tezą, że wyodrębniona opinia czy skojarzenie autorskie zaćmić może wielorakość interpretacji i różnorodność, często niespójnych i z różnych punktów obserwacji pisanych źródeł.
Piękną i barwną polszczyzną, jakże odrębną od tych, które stanowią suche, często przyczynkarskie ustalenia wielu historyków, napisane dzieje to historia budowana z rozmaitych perspektyw. Dzieje, jak to określał sam autor w jednej z wypowiedzi wskazują na ciągłość, wymagają kontynuacji, zawierają element poczucia zobowiązania z odpowiedzialną troską, żeby były kontynuowane.
Tom I koncentruje się przede wszystkim na siedmiu pierwszych pokoleniach Piastów, aż do śmierci Mieszka Starego w 1202 r.
Dzieje są wielogłosem i nie mogą być idylliczne, ale nie mogą być pisane także z perspektywy ofiary.
Istotne wydaje się także pytanie o zakres tych dziejów, który pozwala mówić o Polsce. Bez wątpienia można dopiero mówić, że początek jest to wiek X, decyzja Mieszka I o małżeństwie z Dobrawą, o chrzcie, determinacja w walce z sąsiadami o własne, odrębne istnienie, o wpływ i taki rodzaj stabilności, jaki w tej epoce organizujących się państw i wspólnot, można było uzyskać. Perspektywa osadzenia się w strukturze państwowej była pierwszą myślą strategiczną i rzeczywistym początkiem Polski. Jest jeszcze inny ważny element – źródła pisane, długi czas łacińskie, ale przy równoczesnym wyodrębnianiu się języka rodzimego, choć dopiero mówionego, ale stopniowo ujednolicanego na coraz to większym terytorium.
Najstarsze źródła pisane wskazują cztery daty 963, 965, 966, 967, i pochodzą z jednej strony od biskupa piastowskiego Jordana, potwierdzone przez autora saskiego Thietmara i uzupełnione przez innego niemieckiego kronikarza z klasztoru w Korbei. Dotyczą tak zagrożenia ze strony niemieckiej, które zmobilizowało Mieszka i jego drużynę do podjęcia działań zbrojnych, ale i zabezpieczających .
Przede wszystkim ślub i sojusz z Czechami, a także chrzest i wreszcie narodziny syna Bolesława, to kluczowe daty dla zawiązania się trwałych więzi polskich. Słowianie pod wodzą Mieszka byli postrzegani jako najatrakcyjniejsi pośród Słowian ze względu na dobrą organizację wojskową, obfitość żywności, formę państwową - tak przynajmniej postrzega początki naszej historii Ibrachim ibn Jakub, podróżnik żydowsko-arabski.
W kronikarskich zapiskach jest mowa o Lechitach zamieszkujących państwo Mieszka. Choć w piśmie państwo polskie pojawia się nagle, a z wcześniejszego okresu mamy do dyspozycji więcej mitów i legend niż rzeczywistych śladów historii, to od razu silna pozycja Mieszka i jego państwa musiała sprawić, że pisano o nim „król” chociaż nigdy do jego koronacji nie doszło.
Nazwa Polan, Polski w swych najwcześniejszych brzmieniach i odmianach pojawia się dopiero około roku 1000.
Autor bardzo dokładnie i wszechstronnie rozpatruje ideę chrześcijańskiej misji, dzięki której państwo Mieszka, ale zapewne już za Bolesława zaczęło posługiwać się nazwą Polania, która pojawia się wielokrotnie od czasu Żywota św. Wojciecha Brunona z Kwerfurtu. Dzięki tej świętej misji Polska zaczęła funkcjonować w szerszym kontekście chrześcijańskiej Europy. Nie ma natomiast pewności co do tego skąd się ta nazwa wzięła, czy istniało wcześniej plemię Polan, czy też dopiero zjednoczone plemiona objęto wspólną nazwą.
Małgorzata Bartyzel: Słowianie pod wodzą Mieszka byli postrzegani jako najatrakcyjniejsi pośród Słowian ze względu na dobrą organizację wojskową, obfitość żywności, formę państwową.
Jest jednak pewne, że po roku 1000 Bolesław Chrobry zaczął bić denary z napisem Princes Polonie. Wiemy także, że centralny ośrodek jednoczący i decyzyjny koncentrował się w okolicach Gniezna w Wielkopolsce.
Te fascynujące dzieje Polski za pierwszych Piastów uzmysławiają równocześnie jak twórczy i wykształceni byli Piastowie i jak skutecznie potrafili wyłonić i zjednać elitę, prowadzić nie tylko zacięte boje i stanowić, nieraz okrutne z dzisiejszego punktu widzenia rozstrzygnięcia, ale przewidywać konsekwencje działań także rodowo-małżeńsko-dyplomatycznych. To wykształcona Gertruda Mieszkowicówna w latach swojej tułaczki i emigracji napisała pierwszy z polskiego pióra, choć po łacinie, modlitewnik.
Piśmiennictwo, prawo, porządek, uznanie na arenie międzynarodowej, budowanie poczucia niepodległości i wolności, to wszystko dało nam wejście na ścieżkę chrześcijańską. Pierwszy etap zmagań wiązał się najbardziej z relacjami i wojnami kierowanymi na południe, zachód i północ. Z czasem trzeba było jeszcze zabezpieczyć nowy kierunek i wypracować politykę wschodnią.
Analogie do współczesności cisną się zbyt łatwo. Warto wejść w głąb tych rozstrzygnięć, przewartościować, jak to czyni autor, postawy i dokonania niektórych władców, obejrzeć z różnych stron najwcześniejszy polski pejzaż. Także ten, w obrazowaniu Wincentego Kadłubka, bo wymieszane w nim fakty i legendy stanowią ważny kod kulturowy, którym bardziej lub mniej świadomie posługujemy się do dzisiaj.
Andrzej Nowak "Dzieje Polski. Skąd nasz ród". Tom I do 1202 r. Kraków 2014
Małgorzata Bartyzel
Źródło: MHP