Śmierć w wyniku działań wojennych, chorób i głodu jednej trzeciej ludności Rzeczpospolitej, upadek gospodarczy i kulturalny – tak wygląda bilans strat i zniszczeń wynikających z wojen kozackich, najazdu Moskwy, Szwecji, Siedmiogrodu, Tatarów i Turków, które w szóstym tomie „Dziejów Polski” opisuje prof. Andrzej Nowak.
Zgodnie z zapowiedzią profesora Andrzeja Nowaka sprzed niemal 11 laty, szósty tom „Dziejów Polski” miał być ostatnim, zamykającym to obszerne dzieło. Okazało się jednak, że – jak przyznaje autor we wstępie do wspomnianego tomu – wciąż pozwala się zaskakiwać historii, jaką widzi i opisuje, a która tylko z pozoru wydaje się znana. „Poznając źródła, opracowania starsze i nowe, znajduję szczególną satysfakcję wtedy, gdy mogę powiedzieć: `tu zaszła zmiana w scenach mojego widzenia`” – pisze Nowak. Nie ukrywa, że w tej sytuacji „mozoli się” nad „Dziejami”, a czytelnika prosi o wyrozumiałość z powodu, że tom szósty kończy dopiero na roku 1673, a nie 2019.
„Dlaczego `zwalniam` w tym tomie? Nie muszę chyba tłumaczyć tutaj, jak obfitująca w dramatyczne wydarzenia, obrosłe w dodatku przebogatą legendą kulturową, jest epoka wojen kozackich, `potopu`, prowadząca od zwycięskich zmagań z Moskwą w 1633 r. do kapitulacji Kamieńca i jeszcze raz zwycięskiego Chocimia roku 1673” – wyjaśnia krakowski historyk.
W słowie wprowadzającym do pierwszej części zatytułowanej „Wstęp do upadku” zwraca uwagę, że lekcja płynąca z opisywanych w niej wydarzeń jest aktualna. „Ukraina znów jest pustoszona, gdy zaczynam opowieść kolejnego tomu `Dziejów Polski`. Hulajpole, Konotop, Czarnobyl, Zaporoże i tyle innych miejsc, znanych z krwawych dziejów wieku XVII, znowu krwawi. (…) historia Rzeczpospolitej i jej wrogów, najwidoczniej jeszcze się nie skończyła” – konstatuje Nowak.
Wyjdzie z tego bagna niepojętym dla jej nieprzyjaciół wysiłkiem własnym, dyplomatycznym, militarnym, poświęceniem osobistym dziesiątków tysięcy swoich obywateli i poddanych. Wyjdzie jednak wycieńczona, obcięta od wschodu, z krwawiącą boleśnie ruska raną; pomniejszona o kilka milionów istnień ludzkich, które ta tragiczna walka pochłonie
W drugiej części, która opatrzył tytułem „Fale potopu: od Żółtych Wód do Oliwy (1648 – 1660)” przypomina, że „bitwa pod Żółtymi Wodami zainaugurowała serię klęsk, niekiedy haniebnych, zawsze dotkliwych, jakie w wojnie z domowym przeciwnikiem ponosić będą tak wsławione wcześniej swą bitnością wojska Rzeczpospolitej”.
„Przyjdą i zwycięstwa, ale okazaną słabość wykorzystają w końcu wrogowie z zewnątrz. Zacznie się walka o przeżycie tej politycznej wspólnoty, która już siedem wieków trwała i poszerzała się dotąd, z Polski obejmując Litwę i złączoną z nią Ruś, a teraz się zapadła. Wciągnęło ja bagno. Niespełna osiem lat po Żółtych Wodach, na progu 1656 r., całe niemal, tak ogromne terytorium państwa polsko-litewskiego będzie już pod wodą `potopu` kozacko-moskiewsko-szwedzkiego” – pisze prof. Andrzej Nowak.
Autor podkreśla, że mimo tego Rzeczpospolita „nie utonie jeszcze”. „Wyjdzie z tego bagna niepojętym dla jej nieprzyjaciół wysiłkiem własnym, dyplomatycznym, militarnym, poświęceniem osobistym dziesiątków tysięcy swoich obywateli i poddanych. Wyjdzie jednak wycieńczona, obcięta od wschodu, z krwawiącą boleśnie ruska raną; pomniejszona o kilka milionów istnień ludzkich, które ta tragiczna walka pochłonie” - wskazuje. W jego ocenie „ani I wojna światowa, ani chyba nawet II wojna światowa nie zajrzały” na obszarze Rzeczpospolitej „tak dokładnie pod każdy niemal dach”.
Nowak pokazuje, że mimo wielu dramatów, sporów prowadzących do osłabienia państwa, w obliczu kolejnego zagrożenia Rzeczpospolitej udało się skuteczne powstrzymanie nawały tureckiej. Zwycięstwo pod Chocimiem, do którego wojska polsko-litewskie poprowadził późniejszy król Jan Sobieski odsunęło – ocenia prof. Nowak - „niebezpieczeństwo zagłady”, „a w każdym razie upokorzenie państwa polsko-litewskiego przez `pohańca`”.
Krakowski historyk kończąc tom szósty „Dziejów Polski” pisze: „Zanim zamkniemy ten rozdział naszej historii musimy spojrzeć raz jeszcze na bilans strat i zniszczeń wynikających z wojen kozackich, najazdu Moskwy, Szwecji, Siedmiogrodu, Tatarów i Turków, a także towarzyszącym zawsze wojnom ze zdwojonym nasileniem epidemii i klęsk głodu”.
Według Nowaka w tym czasie doszło do demograficznej katastrofy. „Łącznie szacować można, że ludność całej Rzeczpospolitej między 1648 a 1673 r. zmniejszyła się gdzieś z 11,5 miliona do 7-8 milionów” – czytamy.
Ogromne były również straty gospodarcze. Nowak powołując się na wyliczenia współczesnych analityków wskazuje, że dochód na głowę mieszkańca spadł o blisko jedną trzecią.
„Okupant szwedzki ograbił w czasie `Potopu` wszystko, co tylko dało się zabrać” – wylicza Nowak. Wskazuje, że podobne w skali konsekwencjach przyniosła okupacja moskiewska Wilna, Grodna, Witebska, Nowogródka i dziesiątków mniejszych miast i miasteczek Litwy.
„Ważna są upadki i ich straszna cena, ale ważny będzie również dla potomnych sam akt zwycięskiego powstania do życia, przykłady heroizmu, poświęcenia, odwagi, które złożyły się na ocalenie politycznej wspólnoty, na jej dalsze życie” – podkreśla Nowak.
Szósty tom „Dziejów Polski” Andrzeja Nowaka ukazały się nakładem wydawnictwa Biały Kruk.
Autor: Wojciech Kamiński
wnk/