George Orwell, autor „Folwarku zwierzęcego”, alegorycznej analizy stalinizmu, pisał tę książkę pracując jako farmer. Jego gospodarskie zapiski z tego okresu niedawno po raz pierwszy ukazały się w przekładzie na polski jako „Dziennik z folwarku”.
Pierwszego kwietnia 1936 roku dziennikarz George Orwell po powrocie z Wigan, gdzie przez dwa miesiące, gromadził materiały do książki "Droga na molo w Wigan", znalazł się w Londynie. Potrzebował taniego i przyjaznego miejsca, w którym mógłby się zatrzymać i poświęcić pisaniu. Pomocy udzieliła mu ciotka, która do wiosny 1936 roku mieszkała w Wallington w Hertfordshire, w domku zwanym The Stores. On sam wprowadził się tam 2 kwietnia. W Wallington nigdy nie mieszkało więcej niż sto osób, a ośrodkiem życia towarzyskiego był tam miejscowy pub. Jak pisze D.J. Taylor w biografii Orwella, pisarz był doszczętnie spłukany, ponieważ zaliczka, jaką wypłacił mu wydawca, została przeznaczona na pokrycie kosztów poprzedniej reporterskiej wędrówki, dlatego też zaczął się rozglądać, jakby zwiększyć swoje dochody (tygodniowy czynsz, choć jak na tamte czasy niewielki, wynosił siedem szylingów i sześć pensów).
Wzniesiony podobno na początku XVIII wieku dom w Wallington był staroświecki i prymitywny, pozbawiony nowoczesnego wyposażenia – nie był skanalizowany, nie było w nim instalacji gazowej, do gotowania służył naftowy prymus. Orwell mieszkał w The Stores z przerwami przez ponad dziesięć lat, nawet po powrocie do Londynu korzystał z niego podczas weekendowych wyjazdów za miasto.
W Wallington właśnie przyszły autor "Folwarku zwierzęcego" oddał się swoim zamiłowaniom – hodowli i ogrodnictwu. W obejściu szybko pojawiły się koza Muriel, imienniczka kozy z "Folwarku..", potem kolejna koza nazwana Kate, stadko kur... Orwell postanowił również otworzyć sklep spożywczy, mający na składzie także towary dla rolników, prowadził go aż do wybuchu wojny, a uzyskiwane wpływy pozwoliły mu na opłacanie niewygórowanego czynszu.
W czerwcu 1936 roku Orwell poślubił Eileen O’Shaughnessy, a w Boże Narodzenie wyjechał do Hiszpanii: początkowo zamierzał po prostu pisać reportaże o trwającej tam wojnie domowej, wkrótce jednak wstąpił do milicji niewielkiej lewicowej, antystalinowskiej partii Robotniczej Partii Zjednoczenia Marksistowskiego (POUM), a następnie dołączył do przybyłych z Anglii oddziałach ochotników wystawionych przez brytyjską Independent Labour Party. Brał udział w walkach na froncie aragońskim. Po zdelegalizowaniu POUM oraz wybuchu w maju 1937 r. "wojny domowej w ramach wojny domowej" między anarchistami a stalinowcami, ukrywał się z żoną przed represjami. Był ścigany przez Gwardię Cywilną podczas nakazanej przez Moskwę akcji likwidacji POUM w 1937 roku i mordowania jej członków, łącznie z żołnierzami walczącymi na froncie. 20 maja 1937 roku Orwell został postrzelony przez snajpera w gardło, 20 czerwca przekroczył granicę francuską i wrócił do Anglii. Swoje wspomnienia z tego okresu zawarł w autobiograficznej książce "W hołdzie Katalonii", wydanej w Anglii jeszcze w czasie trwania hiszpańskiej wojny domowej (1938), która demaskowała rolę radzieckich służb specjalnych NKWD i GRU w Hiszpanii.
Rok po powrocie do Anglii Orwell rozpoczął pisanie "Dziennika z folwarku", który właśnie ukazuje się po polsku w przekładzie Bartłomieja Zborskiego. "Dziennik z folwarku" to właściwie zapiski gospodarskie - Orwell dzień po dniu opisuje wykonywane prace, terminy kwitnienia i owocowania roślin, nasadzenia w ogrodzie. Szczególne miejsce w tych zapiskach zajmują kury, czytelnik poznaje dość szczegółowo statystki dotyczące niesienia się i ich losy. "Dziennik z folwarku" jest świadectwem tego, jak bardzo Orwell po powrocie z Hiszpanii potrzebował ucieczki od koszmaru wojny, zwyczajności. W głowie kiełkował mu już jednak pomysł książki...
"Po powrocie z Hiszpanii" – napisał Orwell w marcu 1947 roku w przedmowie do ukraińskiego wydania "Folwarku zwierzęcego" – "rozważałem zdemaskowanie mitu sowieckiego w opowieści, którą mógłby zrozumieć niemal każdy i którą nietrudno byłoby przełożyć na inne języki. Przez pewien czas nie wiedziałem jednak, jaką treść mam nadać tej historii: pomysł przyszedł mi do głowy, kiedy pewnego dnia (mieszkałem wtedy w małej wiosce) ujrzałem, jak może dziesięcioletni chłopiec prowadzi wąską ścieżką potężnego konia pociągowego, chłoszcząc zwierzę batem, ilekroć tylko usiłowało zboczyć z drogi. Uderzyło mnie wtedy to, iż ludzie wykorzystują zwierzęta prawie tak samo, jak bogacze wykorzystują proletariat...Zacząłem więc analizować teorię Marksa ze zwierzęcego punktu widzenia...". Ta wioska to właśnie Wallington...
Orwell rozpoczął jednak pisanie "Folwarku zwierzęcego" dopiero w listopadzie 1943 roku, utwór był gotowy pod koniec lutego następnego roku, a ukazał się drukiem w sierpniu 1945 roku. Kilkakrotnie odrzucały go różne wydawnictwa, odmawiając publikacji ze względu na to, że autor, zdaniem recenzentów i szefów tych firm, godził w ówczesny sojusz brytyjsko-radziecki. Wcześniej, pod koniec czerwca 1944 roku, niechciany maszynopis "Folwarku zwierzęcego” o mały włos nie zostałby zniszczony. Trwała wtedy niemiecka ofensywa przeciw Anglii prowadzona za pomocą latających bomb V1. Jedna z nich eksplodowała przy ulicy Mortimer Crescent w Londynie, a wybuch niemal doszczętnie zrujnował mieszkanie Orwella. On sam odnalazł w ruinach sfatygowany, lecz zdatny do użytku maszynopis bajki. W czasie Powstania Warszawskiego Orwell ostro krytykował na łamach uległość Aliantów wobec Rosji i obojętność wobec losów Polski.
Honoraria za brytyjskie, amerykańskie (a z czasem światowe) wydania "Folwarku zwierzęcego" uwolniły Orwella od towarzyszących mu stale kłopotów finansowych i pozwoliły uzyskać niezależność materialną. Do Wallington, do swoich kur, kaczek, kóz, gołębi, goździków brodatych, szafirków, ziemniaków głównego plonu, niosek i jaj sprzedawanych w partiach po 20 sztuk powracał już tylko okazjonalnie. Swoje arcydzieło, "Rok 1984", który kilka lat temu czytelnicy brytyjskiego "Guardiana" uznali za powieść najpełniej oddającą sens i ducha XX wieku, pisał na szkockiej wyspie Jura. Już w Wallington chorował, a pobyt w surowym otoczeniu jeszcze bardziej podkopał mu zdrowie. Gdy wroku 1947 ukończył pierwszy konspekt tej książki, miał przed sobą niewiele ponad dwa lata życia - zmarł na gruźlicę 30 stycznia 1950 roku.
"Dziennik z folwarku" George'a Orwella w przekładzie Bartłomieja Zborskiego ukazał się w jednym tomie z "Folwarkiem zwierzecym" nakładem wydawnictwa Bellona. (PAP)
autor: Agata Szwedowicz
aszw/ wj/