Cenzura – wszechobecny, niemal naturalny element peerelowskiego systemu. Stała się częścią codziennego życia 21 bohaterów książki Błażeja Torańskiego „Knebel. Cenzura w PRL-u”. Jak mówi jeden z nich, poeta Adam Zagajewski „uważałem, zanim przyszła refleksja, że cenzura jest częścią społecznego systemu. Tak – myślę - działa system totalitarny: chce nas przekonać, że jest naturalny”.
Ta refleksja Zagajewskiego precyzyjnie ujmującego specyfikę i siłę oddziaływania cenzury, zarówno na twórców jak i odbiorców, bliska jest większości rozmówców Torańskiego. Są wśród nich pisarze, poeci, filmowcy, satyrycy, dziennikarze, malarze, rysownicy. Wszyscy na co dzień, w swojej pracy, twórczości mieli do czynienia z cenzurą jako instytucją i z cenzorami - jak to powiedział ksiądz Ireneusz Skubiś, redaktor naczelny „Niedzieli” - „pracownikami Instytucji wrogiej wobec prawdy” .
Relacje bohaterów Torańskiego z cenzurą były różne, od drobnych potyczek, prób pokonywania urzędników sprytem i tupetem w warunkach kabaretowych, do starć frontalnych, zdeterminowanych prób walki o integralność i zasady, kończących się tak zwanym zapisem, czyli banicją i wykreśleniem nazwiska z przestrzeni publicznej. Taka kara spotkała Kazimierza Orłosia, pisarza, po tym jak wydał w paryskiej Kulturze, niemogącą się ukazać w Polsce książkę „Cudowna melina”. Obłożony przez 16 lat zakazem druku pisarz już wówczas nie miał złudzeń, co do zasad postępowania. W liście otwartym na zjazd pisarzy w 1975 roku napisał: „Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, co będzie, a co nie będzie wydrukowane. Nauczyliśmy się języka aluzji i tylko w tym języku umiemy przemycać, od czasu do czasu, prawdę. Istniejący system cenzury jest trzystopniowy: zaczyna się od nas samych, by kolejno trafić na stół redakcyjny i w końcu do Urzędu Kontroli Prasy”.
Historia Orłosia jest wyjątkowa, jego spotkanie z cenzurą zakończyło się swoistą emigracją, przez lata nie mógł publikować w kraju, praktycznie zmienił zawód, żył w cieniu. Inni bohaterowie wywiadów starali się funkcjonować w miarę normalnie. Ich relacje są dokumentem życia w PRL-u, opisują naciski jakim podlegali ze strony cenzorów i nieustannie podejmowane próby ich przechytrzenia. Jedni nie mają złudzeń co do swojej przeszłości i, jak Maciej Rosalak, mówią że „wszyscy stosowali autocenzurę jeśli wyrażali zdanie na temat istotnych spraw społecznych, gospodarczych czy politycznych” , inni, jak Krzysztof Zanussi, żyją w przekonaniu, że to im udawało się cenzurę i władze pokonywać, prowadząc grę z jej najwyższymi przedstawicielami.
Wielu ma świetną pamięć - wywiady z Pietrzakiem, Brylem, Królikiewiczem, Rosiewiczem pełne są anegdot. W tych opowieściach jest nawet czasami pewien sentyment do gier i zdarzeń z czasów młodości. Nie ma dziś w nich nienawiści do cenzorów. Jak mówi ksiądz Ireneusz Skubiś zapytany czy żal mu cenzorów, bądź co bądź oprawców słowa, odpowiada: „ci ludzie nie byli tacy źli. Mieli świadomość, że wykonują brudną robotę. Podskórnie czuło się, że podzielają nasze stanowisko, ale wiernie służyli reżimowi kłamstwa”.
Wśród bohaterów wywiadów jest też dwóch byłych cenzorów. Jeden z nich, były dyrektor opolskiej delegatury, opisuje cenzorską kuchnię z perspektywy pracownika Urzędu. Drugi, sławny i bohaterski, nazwany przez Torańskiego „antycenzorem”, to Tomasz Strzyżewski, człowiek, który ujawnił tajemnicę komunistycznej cenzury. Po 18 miesiącach pracy w krakowskiej cenzurze, które wspomina jako „ kontrolę szczelności systemu” i w której „nie było zbyt wiele pracy, bo w redakcjach działała autocenzura”, Strzyżewski uciekł zagranicę z ręcznie przepisaną kopią „Książki zapisów i zaleceń GUKPPIW”. Był marzec 1977 roku, kiedy wsiadł na prom do Ystad, z plikiem papierów ukrytych za paskiem, pod koszulą. Dzięki niemu powstała, wydana przez londyński Aneks, „Czarna księga cenzury PRL”, przemycana potem z Zachodu do Polski. Strzyżewski nie ukrywa swoich poglądów i twierdzi, że cenzura przetrwała PRL i odnalazła się w nowej rzeczywistości, nadal jest obecna w mediach, a urząd i wytyczne zastąpili właściciele, wspólnota poglądów i interesów.
Różna od reszty rozmów w tej książce jest rozmowa pierwsza. Jej bohaterem jest profesor Zbigniew Romek, historyk z Polskiej Akademii Nauk, autor prac naukowych poświęconych instytucji cenzury i sposobom jej oddziaływania na społeczeństwo. Jego perspektywa jest odmienna, nie ulega sentymentom, widzi cenzurę w całej jej brutalności manipulowania ludźmi, łamania ich i zakłamywania rzeczywistości.
Romek nazywa cenzurę „prawą ręką propagandy”, jej pracowników „kastą wybranych”, a wszelkie ich ustępstwa efektem tylko i wyłącznie mniej lub bardziej liberalnej polityki władz a nie indywidualnych decyzji cenzorów i sprytu cenzurowanych. Chociaż, jak mówi Adam Zagajewski o świecie wydawców „to był bardzo skomplikowany świat. Lepiej próbować to zrozumieć – niż potępiać z bezpiecznego fotela III RP”.
Błażej Torański "Knebel. Cenzura w PRL-u". Wydawnictwo Zona Zero
Źródło: MHP