Kilkaset dekoracji ceramicznych zdobiących wnętrza i fasady budynków w 32 miejscowościach Małopolski zlokalizowała i opisała w albumie ”Kolor i blask” kustosz Muzeum Narodowego w Krakowie, znawczyni ceramiki Bożena Kostuch.
„Ten temat tkwił w mojej głowie i sercu od lat. Opracowując katalog ceramiki w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie zdałam sobie sprawę, że wiele artystów, których prace mamy w swoich zbiorach działało także w monumentalnej, architektonicznej skali” – mówiła podczas czwartkowej prezentacji książki Bożena Kostuch. Miejscem spotkania z publicznością nieprzypadkowo było Kino Kijów Centrum, bo kinowy hall zdobi mająca ponad 300 m kw. powierzchni dekoracja ceramiczna zaprojektowana w 1965 r. przez Krystynę Zgud-Strachocką.
Mozaiki i ceramika architektoniczna były szczególnie modne w Polsce lat 60. Ozdabiano nimi fasady i wnętrza budynków: kin, teatrów, sal koncertowych, hoteli, ale także sklepów. Bożena Kostuch odnalazła i udokumentowała dekoracje znajdujące się w 152 małopolskich budynkach. Niektóre z nich, jak dekoracja w kinie „Bałtyk” w Brzesku, zostały zdemontowane albo zasłonięte podczas remontów budynków.
Jak podkreślali uczestnicy spotkania, książka „Kolor i blask” dotyka problemu, czy i jak należy chronić dzieła z epoki PRL-u. Kierownik Referatu Ochrony Zabytków w Biurze Miejskiego Konserwatora Zabytków w Krakowie Halina Rojkowska-Tasak mówiła, że większość dekoracji ceramicznych nie jest wpisana do rejestru zabytków lub ich ochrona, zwłaszcza, jeśli znajdują się we wnętrzach jest niewystarczająca.
„Monumentalne kompozycje były projektowane z myślą o konkretnych wnętrzach i elewacjach, miały dopełniać i wzbogać dzieło architekta. Mogło by się wydawać, że te dzieła pełniły funkcję służebną wobec architektury, ale nic bardziej mylnego. Mamy do czynienia z oryginalnymi dziełami sztuki, w których dostrzegamy styl, ducha epoki, a z drugiej strony oryginalność i indywidualizm” – podkreślił podczas spotkania dr Andrzej Siwek z krakowskiego oddziału Narodowego Instytutu Dziedzictwa.
Jak dodał, przy powstaniu monumentalnych kompozycji ceramicznych musiało dojść do współpracy artysty, który miał wizję i ceramika-technologa, który umiał zapanować nad materią, nadawał jej kolor i blask.
Pierwsza duża dekoracja tego typu w Krakowie i jedyna socrealistyczna „Kolumna Przodowników pracy” pojawiła się w 1950 r. w sali NOT przy ul. Straszewskiego. Kilka lat wcześniej kompozycje ceramiczne zostały wykorzystane w Zakopanem do ozdobienia hotelu „Orbis” i Domu Turysty.
„Dekoracje te były robione przez wielu artystów. Każdy chciał podkreślić swoją indywidualność. To prace bardzo ciekawe i znakomite artystycznie” – mówiła Bożena Kostuch.
Ośrodkami, w których w Małopolsce powstała ceramika były m.in. Spółdzielnia „Kamionka” w Łysej Górze k. Brzeska, specjalizująca się w produkcji ceramicznych płyt okładzinowych oraz Liceum Sztuk Plastycznych w Nowym Wiśniczu.
Ponad 500-stronnicowy album „Kolor i blask. Ceramika architektoniczna oraz mozaiki w Krakowie i Małopolsce po 1945 roku” wydało Muzeum Narodowe w Krakowie (MNK). „Książka Bożeny Kostuch z perspektywy badań nad historią sztuki polskiej po 1945 r. to milowy krok, bo zbiera w jednym miejscu olbrzymią wiedzę o czymś, co bywało traktowane jako dekoracja i coś drugorzędnego wobec dzieł architektury, podczas gdy - jak pokazuje autorka - to niezwykle istotny element dziedzictwa kultury polskiej z tamtych lat” – mówił wicedyrektor MNK Andrzej Szczerski.
Jak podkreślali uczestnicy spotkania, książka „Kolor i blask” dotyka problemu, czy i jak należy chronić dzieła z epoki PRL-u. Kierownik Referatu Ochrony Zabytków w Biurze Miejskiego Konserwatora Zabytków w Krakowie Halina Rojkowska-Tasak mówiła, że większość dekoracji ceramicznych nie jest wpisana do rejestru zabytków lub ich ochrona, zwłaszcza, jeśli znajdują się we wnętrzach jest niewystarczająca. „Łatwiej jest, gdy właściciel obiektu lub inwestor doceniają nie tylko artyzm tych dzieł, ale postrzegają ją jako wyróżnik obiektu. Wtedy miejski czy wojewódzki konserwator zabytków nie ma większych problemów z ich ochroną” – mówiła Rojkowska–Tasak.
„Nie wszystkie mozaiki udaje się uratować. Problemem jest nieuregulowana sytuacja prawna, a czasem spotykamy się niechęcią mieszkańców lub właścicieli budynków” – dodała Iwona Filipczak z Fundacji „Ratujemy mozaiki”.
Autorka albumu Bożena Kostuch ma nadzieję, że zanim ktokolwiek zdecyduje o demontażu dekoracji ściennej poprzedzi to refleksją nad jej wartością. „Mam też nadzieję, że odezwą się do mnie osoby z różnych miejscowości, które wiedzą o realizacjach, do których nie udało mi się dotrzeć, o kompozycjach we wnętrzach oraz o tych, które zostały zasłonięte” - mówiła(PAP)
wos/ agz/