O jednym z najbardziej kontrowersyjnych budynków powojennej Warszawy - Pałacu Kultury i Nauki i jego losach w wolnej Polsce opowiada książka "Kompleks Pałacu. Życie społeczne stalinowskiego wieżowca w kapitalistycznej Warszawie" Michała Murawskiego.
"Nieokiełznana skłonność Pałacu do wykraczania poza własne mury szybko mnie uderzyła i wydała mi się zbyt ważna, żeby ją pominąć. Zacząłem podejrzewać, że Warszawę można by w znacznej części (jeśli nie w całości) uchwycić przez pryzmat jej relacji z PKiN" - tłumaczy Murawski we wstępie swojej książki.
Murawski jest antropologiem kultury, który obronił doktorat na Uniwersytecie Cambridge, dotyczący funkcjonowania Pałacu Kultury i Nauki w post-socjalistycznej Warszawie. Obecnie wykłada na University College w Londynie.
W swojej pracy zamierzał opisać relację, zachodzącą między przemianami ideologicznymi i miejskimi w Warszawie XXI wieku. "Zacząłem poznawać ludzi w szczególny sposób nim zainteresowanych, przebywać z nimi i robić wywiady: z kolekcjonerami pałacowych gadżetów i pocztówek, z wszelkiego rodzaju wielbicielami Pałacu. Chodziłem na spotkania i projekcje filmowe poświęcone PKiN, a także na takie, których tematem on wcale nie był, by zauważyć, że widmo Pałacu bezlitośnie pojawia się we wszystkich rozmowach i imprezach poświęconych miejskiemu życiu Warszawy" - tłumaczy.
Jego książka ukazuje się w rocznicę 60. "urodzin" Pałacu Kultury i Nauki - jednego z najsłynniejszych i najbardziej kontrowersyjnych symboli powojennej Warszawy.
Murawski interesuje się zarówno warstwą faktograficzną, dotyczącą działania Pałacu, jak również plotkami, opowieściami o schronie atomowym pod budynkiem, legendami o podziemnych korytarzach. Słucha także pomysłów z czasów transformacji na zagospodarowanie przestrzeni w otoczeniu Pałacu, śledzi trudności z rozstrzygnięciami prawnymi, dotyczącymi gruntów pod pałacem, zajmuje się nawet pałacowymi zwierzętami - kotami, które zamieszkują najniższe piętra.
Pałac Kultury i Nauki został wybudowany w latach 1952-55 w samym centrum zniszczonego przez wojnę miasta. Socrealistyczny Pałac stanął na miejscu zburzonych podczas II wojny światowej - a także po jej zakończeniu - kamienic, w odczuciu komunistycznej władzy będących symbolem "burżuazyjnej", dekadenckiej stolicy z czasów przedwojennych.
Wzniesiony jako "dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego" według projektu Lwa Rudniewa, Pałac do dziś jest przedmiotem sporów. Nie brakuje zwolenników projektu zburzenia budowli, inni przekonują o jego historycznej wartości, argumentując, że wieżowiec - wzorowany na amerykańskich drapaczach chmur, utrzymanych w stylu art deco - jest symbolem odrodzonego miasta. Ponadto pełni funkcje kulturalne i społeczne: jest "domem" teatrów, księgarni, kin czy uczelni i instytucji naukowych.
"Pałac Kultury i Nauki jest fantastycznym, wyjątkowo skutecznie działającym przypadkiem komunistycznej architektury, urbanistyki oraz - tak, tak - inżynierii społecznej. To gmach, który funkcjonuje tak dobrze dlatego, że grunt, na którym stoi, został odebrany przedwojennym właścicielom i nie +zwrócono+ go jeszcze w ręce spekulantów nieruchomościami. To budowla, która opiera się chaosowi +dzikiego kapitalizmu+: restytucji własności, billboardom na dwadzieścia pięter, śródmiejskiej nędzy i szalejącej gentryfikacji, które go otaczają. Pałacu Kultury i Nauki - pomimo podejmowanych prób - nigdy nie sprywatyzowano" - pisze autor.
Jednak - jak zauważa Murawski - sytuacja ta może się zmienić. "Plac Defilad stopniowo dzielony jest między potomków przedwojennych właścicieli, czy też między żądnych zysku deweloperów, którzy od dwudziestu lat zajmują się skupowaniem roszczeń" - przestrzega. "Moim zdaniem to coś więcej niż tylko sympatyczna budowla, którą wszyscy lubimy, coraz bardziej oderwana od swego paskudnego, radzieckiego i stalinowskiego pochodzenia" - dodaje.
Książka "Kompleks Pałacu. Życie społeczne stalinowskiego wieżowca w kapitalistycznej Warszawie" Michała Murawskiego ukazała się nakładem Muzeum Warszawy. (PAP)
pj/ agz/