Autorka na podstawie wieloletnich, drobiazgowych badań kreśli losy warszawskich komunistów w okresie międzywojennym. To ludzie idei, żarliwie wierni utopii, a jednocześnie – zdrajcy sprawy narodowej, konsekwentnie dążący do zniszczenia odrodzonej RP.
Na pozór wszystko już napisano o polskich komunistach. Grube tomy wydawano w okresie PRL, nieprzyzwoicie manipulując historią. Czyniono z polskich komunistów siłę, która miała mieć dominujące znaczenie na scenie politycznej kraju. W latach 50. pseudonaukowo publikowano dokumenty źródłowe, z których wykreślano niewygodne frazy, tuszowano zbrodnie, ukrywano agenturalny charakter działalności komunistów. W III RP atrakcyjniejszym tematem okazali się komuniści rządzący Polską po 1945 r. W efekcie: nie doczekaliśmy się monografii Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (od 1925: Komunistycznej Partii Polski), która spełniałaby standardy rzetelnej historiografii. Do dziś.
Rolę takiej monografii z powodzeniem odegra książka Elżbiety Kowalczyk. „Formalnie praca ma charakter regionalny” – pisze autorka, wskazując jednocześnie, że jej ambicje są znacznie poważniejsze. „Problemy regionalne staram się bowiem ukazać przez pryzmat wydarzeń i spraw ogólnopolskich, dziejów KPP jako części światowego ruchu komunistycznego oraz Kominternu” – precyzuje Kowalczyk. Innymi słowy, chociaż książka opowiada o dwudziestu latach funkcjonowania pewnej struktury partii komunistycznej w Warszawie, tak naprawdę daje czytelnikowi znacznie więcej.
Pierwsze dwa rozdziały kompleksowo wprowadzają w tematykę. Począwszy od drogi ku rewolucji bolszewickiej, przez budowę międzynarodówki komunistycznej, aż po skrótowy, acz niezwykle treściwy, zarys dziejów całej KPP. Blisko jedna czwarta książki poświęcona jest ogólniej rozumianej historii komunizmu i polskiej odnodze ruchu komunistycznego. Zrozumiemy motywacje komunistycznych ideologów, napędzające ich ideały, a jednocześnie: narastający, dramatyczny rozziew między postulatami powszechnej szczęśliwości a brutalnymi metodami, które miały prowadzić do jej osiągnięcia.
Ogólne uwagi o komunizmie formułowali już prawdziwi tytani humanistyki, od Leszka Kołakowskiego po François Fureta. Autorka, inspirując się wielkimi, idzie własną drogą. Kolejne rozdziały prowadzą bowiem przez szczegółowo zrekonstruowany świat partyjnych funkcjonariuszy. Poznajemy ich społeczne pochodzenie, motywacje, dyskusje, które między sobą prowadzili. Stopniowo opowieść staje się coraz bardziej zniuansowana, coraz bardziej szczegółowa. Kowalczyk pokazuje nie tylko subtelne manipulacje dokonywane przez komunistów podczas agitowania stołecznych inteligentów, ale też wytrwałe próby złamania wpływów socjalistów w warszawskich fabrykach. Bezwzględne podporządkowanie członków partii jej kierownictwu jest ze strony na stronę coraz bardziej dostrzegalne dla czytelnika. W ogólnym rozrachunku, wprost szokujący jest fanatyzm polskich komunistów, bez względu na koszty realizujących politykę nakreśloną na Kremlu.
Działalność agitacyjna i propagandowa opisane są najbardziej kompleksowo, znacznie mniej natomiast dowiadujemy się o tym, jak komuniści konspirowali i jak próbowali rozbić od środka Wojsko Polskie. Partia komunistyczna była od marca 1919 r. nielegalna, za samo członkostwo w niej można było znaleźć się w więzieniu. Była to decyzja zrozumiała, wszak II Rzeczpospolitą komuniści – także ci warszawscy – uważali za przeszkodę na drodze światowej rewolucji. Niestety, o tym jak zdobywali dla siebie dokumenty, jak zapewniali sobie lokalne kontaktowe i jak wyglądały codzienne kontakty z Moskwą, wiemy niewiele. Akta polskiej tajnej policji zostały zniszczone lub wywiezione do Moskwy, podobnie z aktami partyjnymi. Tym bardziej warto docenić, jak wiele udało się autorce ustalić dzięki szerokim kwerendom w archiwach rosyjskich, przede wszystkim gdy mowa o działalności tzw. wojskówki, wydziału partii mającego prowadzić rozkładową działalność wśród żołnierzy.
W książce Kowalczyk, także dzięki dokumentom Kominternu, odbija się codzienność partyjnej pracy. Zebrania, próby szpiegowania, nawracania innych na wiarę komunistyczną, działalność pomocowa. To z jednej strony pasjonujący opis życia zupełnie oddzielonego od normalnego. Komuniści żyli życiem, którego rytm odmierzano w Moskwie, kolejnymi decyzjami najwyższych władz. Gdy lokalni liderzy próbowali przejąć polityczną inicjatywę – jak choćby podczas zamachu majowego Józefa Piłsudskiego – kończyło się to dla nich tragicznie. Z drugiej strony, ta książka jest opowieścią skupioną na działaniach politycznych. Poznamy przede wszystkim nazwiska, poglądy, treści uchwał. Nic zresztą nie jest tu przypadkiem. Idealny funkcjonariusz partii leninowskiej miał przecież bez reszty podporządkować się działalności politycznej.
„Komuniści polscy zginęli z rąk ludzi, którzy podzielali ich wartości, w państwie, które było ich ojczyzną, a przyczyną była ich ideowość” – puentuje Kowalczyk swoje wywody o przedwojennych komunistach warszawskich. Znakomita większość liczących się działaczy została bowiem w roku 1937 r. wezwana do Moskwy „na konsultacje”, skąd nigdy już nie wróciła. Absurd tej historii szokuje mniej po przeczytaniu całej książki. Ideowość komunistów okazała się bowiem nie mieć znaczenia. Stalin i absolutnie wierny mu Komintern traktowali działaczy polskich, żydowskich, ukraińskich czy białoruskich jednakowo: jako polityczny budulec. Uprzedmiotowienie to bowiem słowo, które chyba jeszcze lepiej niż fanatyzm oddaje esencję bycia komunistą w przedwojennej Polsce. Książka opublikowana nakładem warszawskiego oddziału IPN to prawdziwa lektura obowiązkowa, nie tylko dla pasjonatów historii II RP.
Leszek Molendowski
Źródło: MHP