Przy badaniu komunistycznych organów bezpieczeństwa z lat 1944–56 należy brać pod uwagę, że nie można zredukować tej problematyki wyłącznie do wymiaru fizycznych represji i tortur – mówią PAP historycy dr Witold Bagieński i Magdalena Dźwigał. Działania UB były dużo szersze – podkreślają redaktorzy „Leksykonu bezpieki”.
W ubiegłym tygodniu IPN wydał pierwszy tom "Leksykonu bezpieki", w którym znalazło się 50 biogramów funkcjonariuszy piastujących kierownicze stanowiska w MBP. Publikacja, która powstała pod redakcją dr. Witolda Bagieńskiego i Magdaleny Dźwigał, jest rezultatem zespołowej pracy wielu badaczy. Obok znanych postaci jak np. dyrektorka Departamentu V MBP Julia Brystiger, w latach stalinizmu określana jako "Krwawa Luna", lub też okrutny oficer śledczy Józef Dusza, w leksykonie przedstawiono także biografie funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, którzy do tej pory pozostawali w cieniu.
"W +Leksykonie bezpieki+ koncentrujemy się wyłącznie na centrali organów bezpieczeństwa w okresie od 1944 r. do przemian Października 1956 r. Prezentujemy sylwetki ludzi, którzy pełnili w nich funkcje kierownicze. Na potrzeby tego wydawnictwa przyjęliśmy, że w kręgu naszego zainteresowania znajdą się osoby od stanowiska zastępcy naczelnika wydziału aż do ministra bezpieczeństwa publicznego Stanisława Radkiewicza, który kierował aparatem w okresie największych represji. To byli ludzie, którzy podejmowali najważniejsze decyzje, realizując przy tym polecenia komunistycznych władz" - powiedział dr Bagieński z Wydziału Badań Archiwalnych i Edycji Źródeł Archiwum IPN w Warszawie.
W wywiadzie, który w całości można przeczytać na Portalu Historycznym PAP - www.dzieje.pl, historyk podkreślił też, że przy badaniu komunistycznych organów bezpieczeństwa należy stale brać pod uwagę, że nie można zredukować tej problematyki wyłącznie do wymiaru fizycznych represji i tortur.
"Wykreowany przez publicystykę historyczną obraz, pokazujący, że bezpiekę tworzyli wyłącznie prymitywni sadyści, którzy uwielbiali znęcać się nad ludźmi nie jest w pełni prawdziwy, ponieważ jej działania miały naprawdę dużo szersze spektrum i nie były sztuką dla sztuki. To właśnie na przełomie lat 40. i 50. prowadzono choćby złożone gry operacyjne z polskimi emigrantami i zachodnimi służbami. Tworzono kontrolowane organizacje, jak np. V Komenda Zrzeszenia +WiN+, która powstała w ramach operacji o kryptonimie +Cezary+" - zaznaczył.
"Wydaje mi się także, że jako badacze powinniśmy spróbować spojrzeć na niektóre zdarzenia z perspektywy uczestniczących w nich funkcjonariuszy. Nie chodzi przy tym o szukanie dla nich jakiegoś usprawiedliwienia, ale zastanowienie się co chcieli osiągnąć prowadząc swoje działania w taki, a nie inny sposób" - dodał.
Współredaktorka "Leksykonu bezpieki" Magdalena Dźwigał, która na co dzień pracuje w IPN w Szczecinie, zwróciła uwagę, że w pierwszych latach po II wojnie światowej aparat bezpieczeństwa był molochem organizacyjnym. Podkreśliła też, że wielu funkcjonariuszy w trakcie służby zmieniało jednostki organizacyjne i formacje, dlatego też na łamach leksykonu czytelnicy będą mogli zapoznać się nie tylko z ich pracą w samej centrali MBP. "Śledząc ich kariery, czytelnik będzie miał również okazję dowiedzieć się czegoś więcej na temat funkcjonowania całości ówczesnego aparatu bezpieczeństwa" - zaznaczyła.
"Badając biografie tych ludzi, a zatem i to, jak funkcjonowali w resorcie, odtwarzamy też proces decyzyjny – poznajemy, jak ten mechanizm działał. Pokazujemy również, jak naciskani na tzw. wyniki byli sami funkcjonariusze" - mówiła Magdalena Dźwigał, przypominając też o kontroli MBP przez władze sowieckie za pośrednictwem doradców określany jako sowietnicy. W zasadzie każdy funkcjonariusz stojący na kierowniczym stanowisku - jak mówiła - miał swojego sowieckiego opiekuna-nauczyciela, który stał za nim jak cień i doradzał, a w pewnym stopniu też kierował taką osobą, mówiąc wprost, co ma robić.
Podczas rozmowy z PAP historycy odpowiedzieli także na pytania kim byli wysoko postawieni funkcjonariusze bezpieki, czym się kierowali i jaka była ich motywacja, a także czy musieli wykazywać się jakimiś szczególnymi cechami. Omówili również zagadnienie żydowskiego pochodzenia części kadry kierowniczej UB i tzw. żydokomuny - stereotypowej wizji Żydów-rewolucjonistów, którzy zwalczają porządek chrześcijańskiego społeczeństwa.
"Z wielu prac wynika, że rzeczywiście ten odsetek funkcjonariuszy pochodzenia żydowskiego na stanowiskach kierowniczych w resorcie był stosunkowo wysoki, ale mówimy tu jednak o około 37 procentach w centrali i niecałych 14 procentach w aparacie terenowym. Nie jest więc tak, że była to grupa najliczniejsza, natomiast w jakiś sposób zauważalna" - mówił dr Bagieński, szczegółowo wyjaśniając w rozmowie, że sprawa obecności Żydów w UB wynika z różnych przyczyn.
"Leksykon bezpieki. Kadra kierownicza aparatu bezpieczeństwa 1944–1956" - w zamierzeniu jego twórców - ma przyczynić się do uzupełnienia luki w biografistyce polskich dziejów najnowszych, a zarazem wspomóc warsztat pracy badaczy. Tworzony jest również z myślą o szerszym gronie osób zainteresowanych powojenną historią Polski i ciekawych roli, jaką aparat represji odgrywał w funkcjonowaniu komunistycznego państwa. Warto też zaznaczyć, że publikacja zawiera bogaty materiał dokumentacyjny i ikonograficzny; to m.in. zdjęcia portretowe pochodzące z akt osobowych funkcjonariuszy.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ pat/