Okres rządów komunistycznych w Polsce jest postrzegany jako czas, w którym aktywność społeczna była ograniczona i ściśle kontrolowana. Mimo to krajobraz stowarzyszeń i organizacji oraz stosunek do nich państwa i partii był bardzo zróżnicowany.
Wydany przez Instytut Pamięci Narodowej zbiór studiów jest podsumowaniem konferencji naukowej z 2016 r. Jej uczestnicy starali się nie tylko omówić działanie poszczególnych organizacji funkcjonujących w latach 1944-1990, ale również zrozumieć, jaki był stosunek władz komunistycznych do szeroko pojmowanej aktywności społecznej. We wprowadzeniu Tadeusz Ruzikowski z warszawskiego oddziału IPN zwraca uwagę na zróżnicowane i zmieniające się w czasie poglądy władz PRL na sferę dziś nazywaną pozarządową.
W pierwszych latach po 1944 r. umacniająca się władza komunistyczna sprawiała wrażenie otwartej na wszelką aktywność społeczną. „Społecznikom sprzyjało początkowe skoncentrowanie władz na zwalczaniu zagrożeń w sferze militarnej i politycznej. Dlatego przynajmniej tuż po wojnie dość szeroko pozwalano na działalność organizacji społecznych, również tych o rodowodzie przedwojennym, obcych komunistom” – podkreśla Ruzikowski. Również stalinowska konstytucja PRL z 1952 r. propagandowo podkreślała w jednym z zapisów wolność zrzeszania się.
Autor wprowadzenia porównuje taktykę komunistów wobec organizacji społecznych do tej stosowanej przeciwko Kościołowi i określa ją jako „kamuflowanie rzeczywistych intencji”. Długofalowym celem było podporządkowanie wszystkich organizacji państwu, ale w obliczu konieczności zdobycia najpierw pełnej kontroli nad państwem „nie chciano zrażać do nowego ustroju aktywistów społecznych, potencjalnie dla władz użytecznych”. Zdaniem autora innym przejawem pragmatycznego stosunku władz komunistycznych było wykorzystywanie przedwojennych aktów prawnych dotyczących stowarzyszeń oraz zgoda na działanie organizacji o długiej metryce. Bez wątpienia jednak komunistyczna Polska przez niemal cały okres swego istnienia zachowywała cechę państwa totalitarnego, które dąży do mobilizowania swoich obywateli do aktywności społecznej.
„Ustrój panujący w Polsce po wojnie nie tylko dopuszczał społeczną aktywność, ale wręcz jej pożądał, szczególnie w dziedzinach dla władz użytecznych. Jednocześnie czyniono wiele, aby w jak największym stopniu sprawować kontrolę nad najważniejszymi organizacjami, a także dyskontować ich działania na korzyść rządzących i prowadzonej przez nich polityki” – podsumowuje autor. Konstatacja ta dotyczy zarówno organizacji bliskich sferze polityce, jak i kompletnie apolitycznych. Przykłady obu rodzajów stowarzyszeń omawiają autorzy artykułów.
Największym przełomem w funkcjonowaniu organizacji społecznych w PRL był „zwrot stalinizacyjny”. To używane przez Dariusza Jarosza z Instytutu Historii PAN określenie oznacza dążenie do upodobnienia życia społecznego do standardów obowiązujących w ZSRS. W 1949 r. nadzorująca organizacje społeczne Główna Komisja Koordynacyjna Organizacji Społecznych uznała, że „rozproszkowanie organizacji społecznych ułatwiło działalność elementom wrogim, powodując równocześnie marnowanie energii społecznej, a także znacznych środków finansowych”. Tym samym stwierdzano, że konieczna jest dalsza centralizacja stowarzyszeń i organizacji. Jak zauważa autor, podobny proces zachodził wcześniej w sferze politycznej, gdy władze komunistyczne tworzyły Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą oraz budowane na gruzach niezależnych partii stronnictwa satelickie – Zjednoczone Stronnictwo Ludowe i Stronnictwo Demokratyczne.
Wzorem dla „jednoczenia” organizacji społecznych stało się powstanie Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, które oznaczało likwidację kilkunastu organizacji kombatanckich. „Podstawową cechą nowego porządku była skrajna etatyzacja, która polegała na ograniczeniu pluralizmu i organizacyjnej aktywności społecznej na rzecz urzędów państwowych” – podkreśla Dariusz Jarosz. Zminimalizowana została rola członków stowarzyszeń, stały się one już u schyłku lat czterdziestych „pasem transmisyjnym” decyzji reżimu, podsumowuje autor.
Jedną z najważniejszych i najbardziej wpływowych organizacji społecznych w okresie PRL było Stowarzyszenie „PAX”. Twórca tego środowiska politycznego Bolesław Piasecki przejawiał ogromne ambicje polityczne. Dziś często postrzegany jest jako zaufany człowiek reżimu, który już wiosną 1945 r. przedstawiał swoje plany polityczne generałowi NKWD Iwanowi Sierowowi. Jak jednak zauważa Krzysztof Busse z lubelskiego IPN, działania „koncesjonowanych katolików” Piaseckiego były ściśle nadzorowane przez organy bezpieczeństwa PRL i analizowane przez władze polityczne. „Trzeba patrzeć na ręce przywódców” – podkreślał jeden z oficerów SB nadzorujących PAX. Ten sam pułkownik precyzował, że działania wobec tego stowarzyszenia mają charakter „profilaktyczny”. „Hamować wrogą robotę, stępiać agresywność, wyprzedzać zamiary przeciwnika, wygrywać konflikty” – podkreślał cytowany oficer bezpieki.
Zakres inwigilacji struktur PAX był ogromny. W 1985 r. „trzech spośród sześciu członków ścisłego kierownictwa było tajnymi współpracownikami, w trzynastoosobowym prezydium było siedmiu TW”. Kierownictwo polityczne PRL krytykowało w jego opinii zbyt daleko idące, megalomańskie ambicje Piaseckiego, takie jak wręcz stworzenie partii chadeckiej równej ZSL i SD. Władze PRL zalecały więc działania bezpieki mające ograniczać tego rodzaju plany, między innymi poprzez grę na wewnętrznych podziałach tego środowiska. Jak zauważa autor, społeczne wpływy PAX wśród katolików ograniczało postrzeganie Piaseckiego jako najwierniejszego sojusznika PZPR. Działalności PAX na poziomie lokalnym poświęcony jest inny artykuł zamieszczony w zbiorze wydanym przez IPN. Dominika Pasich z krakowskiego IPN, analizujący działalność PAX w powiecie olkuskim, zauważył, że jego wpływy były ograniczone do grupy kilkudziesięciu działaczy.
W kontekście działalności lokalnej wielkich stowarzyszeń nadzorowanych przez władze PRL warto zwrócić uwagę na artykuł poświęcony działalności ZBoWiD w Łodzi. Andrzej Czyżewski z łódzkiego oddziału IPN zauważa, jak wielką porażkę ponosiła ta organizacja w momentach pojawiania się autentycznie oddolnych inicjatyw zrzeszających żołnierzy podziemia. W połowie lat osiemdziesiątych przy łódzkim ZBoWiD powołano Klub Żołnierzy AK, którego bardzo szybko swoją aktywnością przyćmili działania wywodzących się z LWP, KBW, AL i UB członków reżimowej organizacji. „Po przemianach 1989 r. to właśnie ta grupa współtworzyła nową, już w pełni samorządną organizację skupiającą uczestników niepodległościowej konspiracji w Łodzi” – podsumowuje autor.
Wiele miejsca autorzy poświęcają organizacjom i związkom sportowym. Warto podkreślić, że wiele z nich miało swoje przedwojenne korzenie i w ich szeregach wciąż działało grono działaczy z okresu międzywojnia. Wpływało to na charakter tych organizacji oraz stosunek władz i zakres kontroli. Jedną z tego rodzaju struktur był Polski Komitet Olimpijski.
Jak zauważa Artur Pasko z Uniwersytetu w Białymstoku, PKOl mimo zachowania swojego międzywojennego prestiżu był jednak otoczony innymi, zmieniającymi się z czasem struktury nadzorujące sport. „PKOl był więc przez komunistów traktowany instrumentalnie, pełnił funkcję swoistego listka figowego. Najważniejsze decyzje zapadły w budynku Komitetu Centralnego PZPR” – podkreśla autor. Tak było między innymi w wypadku najbardziej dramatycznego momentu w historii powojennego ruchu olimpijskiego, którym było zbojkotowanie Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles w 1984 r. przez niemal wszystkie państwa satelickie ZSRS. Zdanie członków PKOl nie miało wówczas jakiegokolwiek znaczenia i nawet najmniejsze przejawy „buntu” były tłumione lub wyciszane przez władze.
Jednymi z najciekawszych artykułów zamieszczonych w wydanym przez IPN zbiorze są te poświęcone organizacjom, które pozornie nie miały żadnego znaczenia politycznego i nie powinny interesować jakichkolwiek struktur władzy PRL. Nawet jeśli tak rzeczywiście było, to fascynujące jest, w jaki sposób członkowie tego rodzaju klubów i stowarzyszeń działali w absurdalnych uwarunkowaniach gospodarki niedoborów.
Przykładem mogą być ambicje środowiska Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Fantastyki, których zderzenie z rzeczywistością PRL jest tematem artykułu Aleksandry Wierzchowskiej z Instytutu Historii PAN. Jedną z najważniejszych bolączek pasjonatów SF i fantasy była niemożność wydawania przez państwowe wydawnictwa satysfakcjonującej ich liczby publikacji. Dodatkowo działalność środowiska paraliżowały ciągnące się przez całe lata osiemdziesiąte „walki frakcyjne”. Pomimo to, jak zauważa autorka, polskim fantastom „udawało się” organizować interesujące wydarzenia, również z udziałem gości zza żelaznej kurtyny.
Autorka przytacza kilka przykładów zderzenia się amerykańskich pisarzy fantastyki z realiami schyłkowego PRL, takimi jak zaskakujący dla nich brak możliwości skorzystania z karty kredytowej. Warto dodać, że wielu członków tego środowiska, takich jak między innymi Andrzej Sapkowski i Rafał A. Ziemkiewicz, stało się ważnymi postaciami polskiej kultury po 1989 r. Moment upadku komunizmu rozwiązał również wiele bolączek, z którymi zmagało się to środowisko, takimi jak brak książek czy dostęp do filmów. Te problemy rozwiązał wolny rynek i możliwy dzięki niemu rozwój prywatnych wydawnictw i wypożyczalni wideo.
Przeciętni obywatele PRL z organizacjami kontrolowanymi lub nadzorowanymi przez władze stykali się głównie na poziomie lokalnym. Symbolem stosunku PRL do społecznej aktywności na poziomie najmniejszych wspólnot jest do dziś serial „Alternatywy 4”, w którym gospodarz domu pełni funkcje swego rodzaju nadzorcy mieszkańców na warszawskim Ursynowie. Rzeczywistość lat 1944-1989 pełna jest przykładów „barejowskich” absurdów dorównujących tym ze słynnego serialu. Agnieszka Fic z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego opisuje je poprzez pryzmat komitetów osiedlowych z wrocławskiego Osiedla Psie Pole.
Komitety mające być najniżej usytuowanymi organami administracyjnymi nie zawsze radziły sobie z poważnymi problemami osiedli mieszkaniowych. „Część spraw kierowano do wyższych instancji, ponieważ komisja nie potrafiła ich załatwić we własnym zakresie. Znalazła się w nich sprawa niejakiego Dudka. Komitet blokowy zwracał się do Dzielnicowej Rady Narodowej z prośbą o jego przekwaterowanie, do tej pory zamieszkiwał on bowiem z koniem na terenie Ogródka Jordanowskiego. Zdaniem mieszkańców osiedla ob. Dudek i jego koń nie byli ozdobą dla Ogródka, dlatego przez kilka lat starali się o wyeksmitowanie tych lokatorów. Finał sprawy w świetle wykorzystanych źródeł nie jest znany” – pisze autorka o sprawie poruszającej mieszkańców wrocławskiego osiedla w 1963 r.
Zbiór studiów „Nie tylko partia? Organizacje społeczne w Polsce Ludowej 1944-1989. Geneza, funkcjonowanie, znaczenie” pod redakcją Tadeusza Ruzikowskiego ukazał się nakładem Instytutu Pamięci Narodowej.
Michał Szukała (PAP)