„Trudno oprzeć się wrażeniu, że Czechosłowacja jawiła się – i być może wciąż się jawi – przeciętnemu Polakowi jako kraj sielanki i anegdoty, pozbawiony dramatyzmu dziejów. […] w naszym spojrzeniu była duża dawka nieskrywanego protekcjonalizmu. A że wynikała ona przede wszystkim z niewiedzy, trudno nazwać to po latach inaczej niż tylko ignorancją” – pisze Mariusz Surosz.
Jak ocenia autor, „stereotyp czeskiego konformizmu mocno zapanował nad polskim postrzeganiem Czechosłowacji. Kiedy to się stało? Nie sposób odpowiedzieć”. W ten sposób pisało się już przed wojną. W 1936 r. w Krakowie ukazała się drukiem niewielka broszura. „W niespełna osiemnaście lat po zakończeniu światowego konfliktu jej autor twierdził z uporem, że ze strony sąsiadów spotkały nas tylko nieszczęścia, że czeska podstępność, zdradzieckość i tchórzostwo nie pozwalają powiedzieć… +sobie prawdy w oczy i być przyjaciółmi. Po tylu dowodach nieprzyjaźni, zdrady i wiarołomstwa nie możemy być przyjaciółmi czechów [pisownia oryginalna]+” – czytamy.
Polacy pokochali jednak Józefa Szwejka i bohaterów książek Bohumila Hrabala. „Pokochali bezgranicznie i bez opamiętania. O wielkości prozy Haška i Hrabala przekonywać nie trzeba. Obaj pisarze praktycznie zmonopolizowali w Polsce nie tylko wyobrażenie o czechosłowackiej literaturze, ale i o mieszkańcach Czechosłowacji. A że na podstawie tych książek powstały wspaniałe filmy, to ich siła rażenia zwiększona została wielokrotnie” – pisze Surosz. Jak dodaje, „pechem jest, że zdominowały one polskie wyobrażenie o Czechosłowacji, gdzie nawet jeśli zaglądała wielka historia, to przynosiła tylko małe porażki, nigdy wielkich tragedii. Pechem jest również to, że patrząc na Czechosłowację, utożsamiliśmy ją z Czechami, zapominając o Słowakach, o ich kulturze, narodowych aspiracjach i historycznych dylematach. Znajomość tej prozy i kilku filmów pozwalała już z przekonaniem wypowiadać się o narodowym charakterze Czechosłowaków”.
Ogromnym szacunkiem cieszy się w Polsce nadal Václav Havel – „od początku uwiódł Polaków. Był zaprzeczeniem stereotypu pepika!” – tłumaczy Surosz. Autor zauważa, że sentyment do Czechosłowacji pozostał, do Polski docierają czeskie i słowackie filmy oraz książki, a media śledzą to, co dzieje się w Pradze i Bratysławie.
„Pepiki” to książka „o ludziach piszących historię, o zwycięzcach i o tych, którzy zapłacili najwyższą cenę za walkę o ideały. To opowieść o sławnych Czechach i nie mniej ważnych dla czeskiej historii postaciach drugiego planu” – czytamy. Książka w zamyśle autora stanowi swojego rodzaju elementarz historii XX wieku naszych południowych sąsiadów.
Autor w książce przedstawił m.in. losy Tomáša Masaryka, pierwszego prezydenta Czechosłowacji oraz Amerykanki Charlotty, jego żony. „Amerykanka stała się Czeszką i pod względem moralnym, i politycznym” – mówił o swojej żonie Masaryk. Charlotta nauczyła się języka czeskiego i weszła w praskie środowisko. „Podobnie jak w Nowym Jorku, działała w różnych stowarzyszeniach, od kobiecych po partię socjaldemokratyczną” – pisze Mariusz Surosz.
Autor przedstawił także Słowaka Milana Štefánika, który z wykształcenia był astronomem. W swojej działalności politycznej nawoływał do zjednoczenia kraju.
Wśród bohaterów Surosza znalazły się również m.in. Milena Jesenská – dziennikarka, pisarka i tłumaczka, przyjaciółka Franza Kafki oraz malarka Toyen, czyli Marie Čermínová.
Surosz opisał również Josefa Františka – czeskiego pilota z Dywizjonu 303 oraz Františka Kriegla, polityka i lekarza, przezywanego przez komunistów „galicyjskim Żydem”. „Przeszedł do legendy Praskiej Wiosny 1968 roku. (…) Jako jedyny nie złamał się i nie podpisał sławetnego protokołu moskiewskiego, który brutalnie kończył urojenia Praskiej Wiosny, że socjalizm może mieć ludzką twarz” – pisze Surosz.
Nowe rozdziały zostały napisane w Pradze, gdzie od 2011 roku mieszka Surosz. Václav Klement i Václav Laurin stali się budowniczymi potęgi czeskiego przemysłu motoryzacyjnego. To nimi szczyci się tak bardzo koncern Škoda.
Karel Čapek to literat, dziennikarz i intelektualista. W Polsce jest on nieco zapomniany, ale w ocenie Surosza bez tej postaci obraz czeskiego życia intelektualnego – zarówno okresu międzywojennego, jak i dzisiejszego – byłby niepełny i ubogi.
Mariusz Surosz przedstawia w książce również skrajne postawy swoich bohaterów. Emanuel Moravec i Heliodor Pika byli przedwojennymi oficerami. Ten pierwszy w czasie wojny trwał wiernie do końca przy III Rzeszy i jest nazywany „czeskim Quislingiem”.
Pika natomiast walczył o Czechosłowację. „Pika był demokratą. Uważał, że w wojsku nie ma miejsca na polityczną agitację i taką armię chciał organizować. Komuniści mieli inne cele. Generałowi zależało też, aby ojczyzna, o którą walczył, była niepodległa i suwerenna. I w tej kwestii różnił się nie tylko od polityków radzieckich, lecz także od czechosłowackich komunistów” – pisze Surosz. Za wierność ideałom demokracji Pika zapłacił w 1949 roku własnym życiem.
Wśród opisanych przez Surosza postaci znalazło się również dwóch Słowaków, prezydentów – ksiądz Jozef Tiso oraz prawnik Gustáv Husák. Tiso stanął na czele kraju, który w pełni został podporządkowany III Rzeszy. Husák z kolei stanął na czele Czechosłowacji i wiernie służył Moskwie.
Mariusz Surosz jest eseistą i dziennikarzem, absolwentem Wydziału Historii Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie i Wydziału Filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jest autorem dwóch książek poświęconych dziejom Czechosłowacji – „Pepiki. Dramatyczne stulecie Czechów”, która po raz pierwszy ukazała się w 2010 roku oraz „Ach, te Czeszki”.
Drugie, rozszerzone wydanie książki „Pepiki. Dramatyczne stulecie Czechów” Mariusza Surosza ukazało się nakładem wydawnictwa Czarne w serii „Reportaż”.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/