„Zniszczenie Warszawy w 1944 r. postawiło architektów i urbanistów polskich wobec zadania, które prawdopodobnie nie ma precedensu w historii [...]”.
„[...] Ani pożar Londynu w 1666 czy Moskwy w 1812 r., ani zburzenie miast takich jak Mesyna, San Francisco czy Tokio przez klęski żywiołowe nie pociągnęły za sobą zniszczenia tak całkowitego i o tak wielkiej skali. Nawet miasta zniszczone mniej lub więcej całkowicie podczas ostatniej wojny, jak Coventry, Plymouth czy Kolonia, nie dają właściwej skali porównawczej. Żadne z nich bowiem nie jest miastem, które co do wielkości, ogromu zniszczeń i pozycji w życiu państwa i narodu może równać się z Warszawą i jej zniszczeniem dla Polski” – czytamy we wstępie dokumentu, nazwanego „Szkicowym planem zabudowania Warszawy” lub krócej „Planem londyńskim”.
Dokument ten w formie maszynopisu, znajdującego się w zbiorach archiwalnych Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, dzięki wydawnictwu Instytutu Pileckiego, właśnie ujrzał światło dzienne. Możemy więc zapoznać się z wizją odbudowy powojennej Warszawy autorstwa naukowców i architektów z kręgów londyńskiego ośrodka wojennej emigracji, skupionej wokół rządu na wychodźstwie. Wizją, dodajmy, z oczywistych przyczyn politycznych nigdy niezrealizowaną.
Idea planu londyńskiego narodziła się we wrześniu 1944 r. pod koniec Powstania Warszawskiego. Wówczas to zebrali się przedstawiciele pięciu ministerstw rządu emigracyjnego – Przemysłu, Handlu i Żeglugi, Pracy i Opieki Społecznej, Informacji i Dokumentacji, Spraw Wewnętrznych oraz Obrony Narodowej. W trakcie owej narady pracownik Ministerstwa Przemysłu, Handlu i Żeglugi Damian Wandycz przedstawił referat o ekonomicznych możliwościach odbudowy stolicy, której skalę zniszczeń określano na 55,6 proc. ogólnej zabudowy, choć wielkość ta była mocno niedoszacowana.
Konsekwencją tego spotkania na ministerialnym szczeblu był postulat, zgłoszony przez szefa resortu przemysłu, handlu i żeglugi Jana Kwapińskiego, dotyczący powołania Komitetu Społecznego Odbudowy Warszawy. Wkrótce jednak do Kwapińskiego zgłosiła się grupa działaczy kilku przedwojennych warszawskich instytucji i organizacji obywatelskich, występująca jako powołany przez siebie Komitet Obywatelski Odbudowy Warszawy. I to oni korzystając z politycznego oparcia, przejęli ster prac nad stworzeniem odpowiedniej dokumentacji.
Ale zanim doszło do powstania planu londyńskiego, Komitet skupił się na publikacjach poświęconych Warszawie, dotyczących przedwojennego stanu miasta i jego historii, czego efektem była niewielka broszurka. Korzystając z wiedzy i doświadczenia londyńskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP, Komitet zaplanował też wystawę prezentującą projekt odbudowy stolicy, który w końcu nie doszedł do skutku. Jednak aby pieniądze zainwestowane w te niezbyt trafione działania i potencjał twórczy architektów z kręgu SARP nie poszły na marne, zdecydowano się opublikować powstałe już założenia urbanistyczno-architektoniczne. Tytuł książki miał brzmieć „Szkicowy Plan Zabudowania Warszawy”, a podtytuł „Projekt wykonany z inicjatywy i z funduszów Komitetu Obywatelskiego Odbudowy m.st. Warszawy w pracowni londyńskiej SARP”. I to właśnie ten dokument trafia teraz do naszych rąk.
Londyński plan składa się z sześciu rozdziałów. Rozdział pierwszy dotyczy wielkości nowego miasta i uwzględnia m.in. odległości różnych punktów w topografii stolicy, z uwzględnieniem czasu przemieszczania się między nimi rozmaitymi środkami transportu. W rozdziale drugim możemy przeczytać o podziale Warszawy na osiedla stołeczne i podstołeczne. Charakterystykę dzielnic przedstawia rozdział trzeci. Rozdział czwarty poświęcono przemysłowi, dającemu zatrudnienie znacznej części mieszkańców, a ulokowanemu na północno-wschodnich rubieżach miasta. W rozdziale piątym jest mowa o terenach niezabudowanych. Autorzy zakładali w nim powstanie w każdej dzielnicy ogrodów publicznych i ogólną dostępność dla warszawian prywatnych dotąd terenów leśnych w Wilanowie i Natolinie. Rozdział szósty dotyczy komunikacji.
Ten przemyślany, przygotowany z dużą pieczołowitością dokument miał zostać opublikowany. Jednak z przyczyn finansowych, spowodowanych m.in. podwyżkami w brytyjskim przemyśle drukarskim, ale też z powodów tarć między SARP i KOOW, londyński plan pozostał w archiwum aż do teraz. Czytając ten dokument, warto się zastanowić, jaki byłby powojenny kształt Warszawy, gdyby jej odbudowa odbyła się według założeń z Londynu. I choć pewnie najlepiej to potrafią ocenić urbaniści i architekci, sam fakt istnienia takiej pracy jest wart przyjrzenia się jej, bowiem za powstaniem tego dokumentu stała grupa ludzi (m.in. absolwenci Politechniki Warszawskiej Roman Sołtyński, Jan Poliński, Tadeusz Ruttié, Jan Cybulski, Jerzy Skolimowski, Kazimierz Lichtenstein), którym los stolicy, nawet gdy sprawa była już przegrana, wciąż leżał na sercu.
Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP