Sama o sobie powiedziała, że jej życie to powieść z przygodami, ale nie zawsze w dobrym guście - pisze o Agnieszce Osieckiej Ula Ryciak, autorka książki "Potargana w miłości", która trafi do księgarń w kwietniu.
"Z Osiecką epoka ma same kłopoty. Nie dość, że każdemu serwowała inną wersję siebie, to jeszcze wszystko robiła na odwrót. Tam gdzie w życiu jest miejsce na constans, urządzała dzikie crescendo. A tam gdzie się mówi o sprawach wzniosłych, wdawała się w żarty. (...) Sama o sobie powiedziała, że jej życie to powieść z przygodami, ale nie zawsze w dobrym guście" - pisze Ula Ryciak o Osieckiej.
W książce "Potargana w miłości" zamieszczono rodzaj żartobliwej ankiety ułożonej i wypełnionej przez Osiecką, z której wynika, że poetka lubiła m.in. gadać do utraty tchu, pić we dwoje, samotne podróże, zabawy kotów oraz hotele i sypianie w nich, nie lubiła natomiast fanatyków, "iść wcześnie spać, żeby rano wstać", "żoną być, uśmiechniętą na każde zawołanie”, ale też ascezy i mody. Z opowieści Uli Ryciak wynika też, że Osiecka, choć bardzo towarzyska, lubiła opuszczać salony i znikać oraz miała talent do wyławiania ludzi na życiowych zakrętach, bo sama swoje życie postrzegała jako bardzo krętą drogę. Z niedojrzałości, permanentnego zakochania i nieustannych zmian uczyniła sobie życiowy program, jednak nie przyniosło jej to szczęścia ani spokoju.
W swojej opowieści Ryciak wykorzystuje m.in. informacje zawarte w opublikowanych niedawno dziennikach prowadzonych przez Osiecką od 10 roku życia. Rzucają one światło na mało dotychczas znany czas dzieciństwa i wczesnej młodości poetki. Wyłania się z nich obraz dziewczyny bardzo czynnej i towarzyskiej, z ogromnym apetytem na życie, ale też świadomej swojej wyjątkowości. Już w podstawówce Osiecka wie, że chciałaby zostać pisarką i świadomie podejmuje trud codziennego pisania także po to, aby szlifować warsztat. Ojciec miał wobec niej wielkie ambicje - dopilnował, aby Agnieszka uczyła się czterech języków obcych, uprawiała sport, uczestniczyła w życiu kulturalnym. Ale ta troskliwość miała też druga stronę - ścisłą kontrolę, jaką tatuś-tyran sprawował nad córką. Wybierał jej ubrania, w których, jego zdaniem, najlepiej wyglądała, zrobił awanturę z krzykami i zarządził ścisłą dietę, kiedy jako 15-latka przytyła kilka kilo.
System wychowawczy ojca Osieckiej bardzo mocno kontrastował z rzeczywistością polskiej szkoły lat 50. okresu stalinizmu. Osiecka oglądała świat PRL-u z dystansu, jaki dawał jej dom kultywujący przedwojenne wzorce dobrych manier, elegancji, ambicji intelektualnych. Jednocześnie z kolegami ze szkoły uczestniczyła w odgruzowywaniu Warszawy, pomagała rolnikom w pracach polowych, zapisała się do ZMP.
System wychowawczy ojca Osieckiej bardzo mocno kontrastował z rzeczywistością polskiej szkoły lat 50. okresu stalinizmu. Osiecka oglądała świat PRL-u z dystansu, jaki dawał jej dom kultywujący przedwojenne wzorce dobrych manier, elegancji, ambicji intelektualnych. Jednocześnie z kolegami ze szkoły uczestniczyła w odgruzowywaniu Warszawy, pomagała rolnikom w pracach polowych, zapisała się do ZMP. Przynależność do tej organizacji traktowała zresztą w pewnym okresie bardzo serio. Próbowała kształtować w sobie "marksistowskiego ducha", przestała chodzić na religię, prowadziła agitację w szkole, a na jednym z zebrań kolektywu doprowadziła do wyrzucenia z organizacji jednej z koleżanek. Flirt z ZMP zakończył się dla Osieckiej w pierwszych semestrach studiów dziennikarskich - poetka została z organizacji wyrzucona za "obcość klasową".
We wczesnych zapiskach Osieckiej widać cechy jej dorosłej osobowości, niechęć do "udomowienia", jak to nazwała jej przyjaciółka Magda Umer. 15-letnia Agnieszka dostrzega zalety wolnej miłości, uważa, że małżeństwo bardzo kobietę ogranicza, nie planuje macierzyństwa, bo "dziecko to straszny kłopot", a ciąża "psuje linię". Na 500 kartach zapisków z pierwszego tomu "Dzienników" przewija się kilkunastu chłopaków, w których z różną intensywnością bywała zakochana, albo takich, którzy podkochiwali się w ślicznej Agnieszce. Autorka zapisków otwarcie wyznaje, że bawią ją flirty, lubi zdobywać zwłaszcza takich chłopców, którzy wyglądają na niedostępnych.
Te skłonności zostały jej na całe życie. Książka Ryciak to w sporej części galeria kolejnych ukochanych Osieckiej - od poważnego Andrzeja Jareckiego, bliskiego poprzez skłonność do życia marzeniami Marka Hłaskę, szalonego pierwszego męża Wojciecha Frykowskiego, po ostatnią miłość - Andreasa Huebnera-Ochodlo. Pomiędzy nimi byli m.in. Jeremi Przybora, Wojciech Jesionka (drugi mąż), Daniel Passent (ojciec córki Osieckiej) i cały szereg ukochanych. Poetka uchodziła za łamaczkę serc, ale równie często porzucała, co była porzucana. Przez kilka lat uwikłana była w związek ze sporo od niej młodszym dziennikarzem "Polityki", wyraźnie mniej zaangażowanym, który w końcu ją porzucił.
Przyjaciółka Osieckiej Magda Umer podejrzewa, że prawie każdy tekst Osieckiej jest w jakimś stopniu autobiograficzny. „Na przykład piosenka +Oczy tej małej+. Tylko że Agnieszka była jednocześnie porzuconą +tą małą z oczami jak dwa błękity+ i +niewiernym kochankiem, co nienawidzi poranków+. Kochali się w niej mądrzy, kulturalni i wybitnie utalentowani mężczyźni. A ona ich porzucała dla chuliganów, ponieważ sama była czasem trochę chuliganką” – wspominała Umer.
Otoczenie surowo oceniało decyzję Osieckiej o pozostawianiu wychowywania córki Agaty, jej ojcu. Ryciak zauważa jednak, że Daniel Passent dużo lepiej sprawdzał się w roli opiekuna niż poetka, która jednak utrzymywała stały kontakt z córką i niewątpliwie ją kochała. W życiu Osieckiej stopniowo coraz więcej miejsca zajmował alkohol, który w ostatnich latach stał się jej nieodłącznym rekwizytem.
"Była nadzwyczajnie ciekawym człowiekiem, a potem dopiero piękną dziewczyną, bo nigdy nie kobietą. Na początku czułam się jej młodszą koleżanką, a po latach dużo starszą siostrą, bo miałam wrażenie, że ja staję się coraz bardziej dojrzałą osobą, a ona przeciwnie. W ogóle pojęcie dojrzałości do niej nie pasowało. Nie chciała wydorośleć. Była inteligentna, młoda, wrażliwa, miała nadzwyczajny zmysł obserwacji i wielki talent, który dostała od Pana Boga, pozostała jednak do końca +nieodpowiedzialnym młodzieńcem+" - wspominała Magda Umer.
"To była ostatnia romantyczka w piosence. +Amor szmaciany płynie ulicą+ – słyszę w tym Słonimskiego i Tuwima, którzy umieli poetyzować zwyczajność. Ona po nich to odziedziczyła. Rozumiała, jakie słowo jest ważne. Na tym polega artysta, w sztuce jedynego nazywania. Czytam w niej zdolność do miłości wielką i przerażającą, ostrą świadomość istnienia. Jak Skamandryci porównywała życie do tańca. Witalizm i zmysłowość są u niej podszyte grozą” – mówiła o Osieckiej Maria Janion.
Agnieszka Osiecka, pisarka, dziennikarka, reżyser filmowy, dramaturg przede wszystkim była autorką tekstów ponad 2 tys. piosenek. Wiele z nich, jak „Okularnicy” czy „Małgośka”, przeszło do klasyki polskiej piosenki. W roku 1954 związała się ze Studenckim Teatrem Satyryków (STS), dla którego napisała ponad 160 tekstów, m.in. "Piosenkę o okularnikach", "Widzisz mała", "Kochanków z ulicy Kamiennej". Książka Uli Ryciak "Potargana w miłości" ukaże się nakładem Wydawnictwa Literackiego. (PAP)
aszw/ agz/