
Dzięki dostępności nowych technologii każdy może dociekać prawdy historycznej, a nawet stać się na chwilę powstańcem - zauważa Marcin Napiórkowski w książce "Powstanie umarłych. Historia pamięci 1944-2014". Ukazuje recepcję powstania w popkulturze i polityce.
W swojej książce Napiórkowski ukazuje powstanie warszawskie jako konstrukcję popkulturową, z którą związany jest biznes - koszulki, nalepki na zderzakach samochodów, gry planszowe. Przybliża fenomen stołecznego Muzeum Powstania Warszawskiego. Przedstawia aspekty kultury pamięci obejmujące politykę, reklamę, rozrywkę, naukę historii i poszukiwania tożsamości. Przypomina także o strategiach walki z pamięcią o wydarzeniach historycznych, na przykładzie działań władz PRL.
"Można powiedzieć, że powstanie warszawskie dysponuje dziś olbrzymim potencjałem jako generator sukcesu - katalizator nastrojów, punkt orientacyjny, narzędzie zdolne zarówno do budowania wspólnoty, jak i wykluczania obcych. Skomplikowana historia pamięci przekuła powstanie w potężny mit, zdolny inspirować, porywać i napełniać dumą. Ta sama historia uczyniła je zarazem podatnym na polityczne zawłaszczenia i negatywne odczytania" - pisze we wstępie autor "Powstania umarłych".
"Powstanie to również tragedia łącząca w sobie sprzeczności: dumę i poczucie zagrożenia, tworzenie wspólnoty politycznej i niechęć do polityków, lokalny wymiar rodzinny i spoiwo narodowej pamięci. Co to dla nas wszystkich znaczy? Czy naprawdę pochowaliśmy umarłych w powstaniu?" - pyta.
Napiórkowski przypomina o koncepcji "postpamięci", terminu skonstruowanego przez Marianne Hirsch. "Oznacza on sytuację, w której na nasze życie wpływ mają wydarzenia (zwykle traumatyczne) niedoświadczone przez nas osobiście, lecz będące elementem biografii naszych rodziców czy nawet dziadków" - tłumaczy, przekonując, że pomysł Hirsch, zestawiający ze sobą pamięć tych, którzy czegoś doświadczyli i tych, którzy dorastali w cieniu tego wydarzenia, stanowi klucz do zrozumienia zjawisk jak "podróż w czasie", jakiej doświadcza cytowany w książce autor bloga, który ogląda w Muzeum Powstania Warszawskiego hełm Andrzeja Romockiego "Morro", który 21-letni powstaniec miał na głowie w momencie śmierci.
"Podchodziłem do gabloty z nabożnym skupieniem. Wreszcie jest! Nie mogę uwierzyć. Panterkowy pokrowiec wystrzępiony na brzegach, ale ciągle ten sam. Hełm Andrzeja +Morro+ Romockiego" - relacjonuje swoją wizytę w muzeum bloger. "Dotykam szyby jak pancerza osłaniającego relikwie. Bo to jest relikwia, do której powinny odbywać się pielgrzymki (...) Zamykam oczy i widzę twarz +Zosi+, sanitariuszki. Po policzku ciekną jej łzy. +Andrzej Morro nie żyje...+ Stanęli jak osłupiali. Wszyscy jego towarzysze. Ja też stoję. Jak osłupiały. Stoję tam, gdzie padł. Mam ochotę rozgrzebać ziemię gołymi dłońmi żeby dokopać się do tamtej chwili i pchnąć go na ziemię, żeby nie dosięgła go kula".
Autor wpisu "wczuwa się" w sytuację powstańca, dzięki możliwościom technologicznym, jakie oferują współczesne muzea - tu: Muzeum Powstania Warszawskiego - i zniesieniu granic czasowych. Zdaniem Napiórkowskiego, dla współczesnego odbiorcy, użytkownika muzeum, powstańcy są bohaterami popkulturowymi.
Opisuje on także, w jaki sposób nowe technologie wpływają na techniki pamięci, w jaki sposób historia konfliktów pamięci znajduje wyraz w zmiennej rzeczywistości społecznej. Dzięki dostępności nowych technologii "każdy może dociekać prawdy historycznej, tworzyć poczytną fikcję, a nawet stać się na chwilę powstańcem" - zauważa. Jak podkreśla, współczesna kultura pamięci polega na "zatarciu czy wręcz zniesieniu granic pomiędzy fikcją, a faktem, między pamięcią, a wyobraźnią".
"Można powiedzieć, że przeżycia (...) przy hełmie +Morro+ mieszczą się jeszcze po +bezpiecznej+ stronie, że fantazja pozostaje tu pod kontrolą, a podróżujący w wyobraźni ma świadomość granicy między +prawdą+, a +zmyśleniem+. Czy jednak granica ta jest naprawdę tak wyraźna, kiedy do akcji zaczynają wkraczać nowe technologie?" - pyta Napiórkowski.
Powstanie warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wyniosły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, niemal całkowicie zburzonego i spalonego po upadku powstania.
Książka "Powstanie umarłych. Historia pamięci 1944-2014" Marcina Napiórkowskiego ukazała się nakładem wydawnictwa Krytyki Politycznej. (PAP)
pj/ dsr/