„Bernard z Clairvaux był jedną z tych pełnych kontrastów postaci, wokół których mnożą się nierozwikłane tajemnice. Zakorzeniony w swoim czasie, jest pozaczasowy, jednocześnie irytujący i fascynujący. Z konieczności unikatowy. Ale niezastąpiony” – wskazuje Pierre Aubé.
Św. Bernard z Clairvaux (1090-1153) był teologiem, wybitnym kaznodzieją, mistykiem, cystersem, a także Doktorem Kościoła. Od 1115 roku był opatem klasztoru w Clairvaux, założył ponadto 63 nowe klasztory, w których przeprowadził reformę, kładąc nacisk na kontemplację. Jako doradca papieży, królów i książąt był nazywany „niekoronowanym władcą Europy”. W 1146 roku nawoływał do II wyprawy krzyżowej. Św. Bernard uważany jest za ojca mistyki średniowiecznej i twórcę mistyki cysterskiej. Do jego najsilniej oddziałujących pism należą traktaty ascetyczno-mistyczne („O stopniach pokory i pychy”, „O miłowaniu Boga”) oraz kazania poświęcone „Pieśni nad pieśniami”.
„Nigdy nie chciał słyszeć o tym, by być kimkolwiek innym niż mnichem. Mógł zostać arcybiskupem i papieżem. Zmuszony do odpowiadania wszystkim królom, którzy się do niego zwracali o radę, stał się mimo woli wszechpotężny, skazany na rządzenie Europą. […] Gdy ukazywał się tłumowi chudy i słaby, z rudo-siwą brodą, jasnymi i siwymi włosami, ze śladami zaledwie życia na policzkach, dostrzegano w nim raczej umysł niż człowieka” – zapisał Jules Michelet w „Histoire de France” w 1832 roku.
„Ten mistyk z wewnętrznej potrzeby stawał się politykiem, gdy wymagała tego Historia. Kontemplacja i działanie. +Chimera swojej epoki+, otwarta na +sprawy Chrystusa+, które łączył ze sprawami ludzkości” – czytamy.
Henri Michaux w „Passages” z 1950 roku zapisał, że „gdyby na ścianie katedry odkryto ślady stóp nosorożca włochatego, to niewątpliwie wkrótce pojawiłoby się jakieś tego faktu wyjaśnienie. Im mniej prawdopodobne, tym jego potrzeba silniejsza”. Dla Pierre’a Aubé Bernard z Clairvaux stał się jego „nosorożcem włochatym”. Jak sam wyjaśnia, „ostatecznie nie sądzę, bym jakoś szczególnie źle potraktował tego człowieka kluczowego dla epoki, której już nie rozumiemy. Osobę wszechstronną, wymykającą się wszelkim klasyfikacjom, często denerwującą, czasami niemożliwą do zaakceptowania nawet dla swoich admiratorów, a jednak emanującą aurą, która nie pozwala o niej zapomnieć mimo tego wszystkiego, co wydaje się nam – nam, którzy dysponujemy o tyle szerszą wiedzą – czymś zwodniczym”.
Autor zdecydował, że tylko rygorystycznie zastosowane ujęcie chronologiczne może oddać sprawiedliwość geniuszowi Bernarda z Clairvaux, który przez całe życie parał się wieloma rzeczami. „W ten sposób możemy ujrzeć, jak niepozorny mnich o stalowej woli – co sugerują szczęki zrekonstruowanej niedawno twarzy, którą można oglądać w katedrze w Troyes – zajmuje się sprawami Państwa i sprawami Kościoła, jak dokonuje kolejnych fundacji, wpływa na geopolitykę, pisze arcydzieła, angażuje się w niebezpieczne debaty intelektualne, inicjuje krucjatę, koresponduje ze wszystkimi liczącymi się postaciami Europy i innych części ówczesnego świata, zagłębia się w Bożej miłości, rozstrzyga krwawe nieraz konflikty, wpływa na jednych i zwalcza innych, a wszystko to w tym samym czasie”.
Pod koniec swojego życia Charles de Gaulle, przebywający w La Boisserie, niedaleko Clairvaux, zapytał się sam siebie, w obecności André Malraux: „Święty Bernard był zapewne kolosem; ale czy był człowiekiem szlachetnego serca?”. Chociaż czytelnik tej książki nie odnajdzie odpowiedzi na tak postawione pytanie, znajdzie jednak to, co jest potrzebne do uchwycenia „niezliczonych odsłon tego bardzo osobliwego geniuszu”, jak określa Pierre Aubé, z którym, jak zauważył Marcel Pacaut, „zapewne nie zawsze było łatwo żyć w tej samej epoce”.
Biografia św. Bernarda z Clairvaux autorstwa Pierre Aubé ukazała się nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego, w ramach serii „Biografie Sławnych Ludzi”.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/