Gdy wspomina się o ruchu oporu na Podhalu podczas II wojny światowej, na myśl przychodzą kurierzy tatrzańscy, którzy przeprowadzali przez góry uciekających przed Niemcami ludzi, przenosili materiały wywiadowcze, pieniądze, złoto... Nie tylko znawcy tematu potrafią wymienić jednym tchem takich bohaterskich górali jak: Bronisław Czech, Wincenty Galica, Stanisław Marusarz.
Gorzej jest, gdy przyjdzie przypomnieć sobie nazwiska kobiet, które tak jak oni z narażeniem życia ratowały potrzebujących. Owszem, losy Heleny Marusarzówny są dosyć dobrze znane, ale kto pamięta np. o Jadwidze Apostoł czy Helenie Błażusiakównie, które były równie dzielne jak mężczyźni. I to właśnie o 15 takich kobietach opowiada książka „Waleczne z gór” Agaty Puścikowskiej.
Autorka swoją opowieść o dzielnych góralkach rozpoczyna od najsłynniejszej z nich, Heleny Marusarzówny, która zapisała się w pamięci potomnych nie tylko jako tatrzańska kurierka i żołnierka AK, ale też jako świetna, przedwojenna zawodniczka, która zdobywała medale w zawodach narciarskich. Bowiem Helenka od dzieciństwa o niczym innym nie marzyła, tylko o założeniu na nogi nart, na których śmigali jej starsi bracia. Jak pisze Anna Puścikowska: „Kiedy za zwycięstwo w zawodach na Lipkach Staszek dostał w nagrodę piękne, profesjonalne narty, Helenka pozazdrościła bratu. „Staszek, kiebyk to jo mioła takie narty, to byk syćkich nabiła” – odezwała się z filuternym uśmiechem do brata”. I tak się w końcu stało. W latach trzydziestych aż dziewięć razy zdobyła tytuł mistrzyni Polski.
Narciarski talent przydał się jej bardzo podczas wojny. Dzięki niemu wodziła za noc Niemców, przetransportowując wiele materiałów konspiracyjnych i przeprowadzając przez góry co najmniej kilkadziesiąt osób. Dlatego była uporczywie poszukiwana, a gestapo nachodziło dom jej rodziców. W końcu wpadła w ręce hitlerowców w czasie akcji na granicy polsko-słowackiej, podczas przenoszenia przez góry walizki z dolarami. Miała zaledwie 23 lata, kiedy została rozstrzelana.
Śmierci na szczęście udało się uniknąć innej młodej góralce, Jadwidze Apostoł. Cała jej rodzina była zaangażowana w przerzucanie za granicę poszukiwanych przez gestapo ludzi. Jadwiga dzięki temu, że przed wojną sporo chodziła po górach, doskonale orientowała się w terenie i wiedziała, jak wyznaczać przerzutowe szlaki. Ale najpierw trzeba było uciekinierów wyprowadzać z Nowego Targu, do którego trafiali dzięki konspiracyjnej siatce. Jadwiga nieraz dzielnie maszerowała przez Rynek pod rękę z obcymi w gruncie rzeczy mężczyznami, udając, że jest w nich zakochana. „Na początku 1940 r. coraz więcej osób przewijało się przez dom Apostołów i przechodziło przez granicę. Często więc panny Apostołówny ku publicznemu zgorszeniu spacerowały z kolejnymi +amantami+ i nie pomagało to ich reputacji. Co zresztą ogromnie bawiło Jadwigę. Wspominała, że +tylko niewtajemniczeni znajomi podawali sobie na ucho, ku wielkiej naszej radości, że Apostoł ma kochliwe córki, bo chodzą pod rękę z młodymi mężczyznami+ – pisze autorka „Walecznych z gór”.
W domu Apostołów pełną parą pracowała konspiracyjna drukarnia, a babcia i dziadek Jadwigi, śpiewając nabożne pieśni, czuwali nad bezpieczeństwem drukarzy. W tym czasie Jadwiga razem m.in. z Augustem Suskim stworzyła Konfederację Tatrzańską, w której pełniła rolę sekretarza. Rdzenna podhalańska organizacja walczyła z Niemcami na różne sposoby, zajmując się np. sabotażem gospodarczym. Fałszowali spisy ludności, dzięki czemu zmniejszane był wysokości kontyngentów rolnych dla niemieckiej armii. Na skutek zdrady wielu członków konspiracyjnej organizacji aresztowano, w tym Jadwigę, która po nieludzkim śledztwie trafiła do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Udało się jej przeżyć, choć dalsze jej losy także naznaczone był cierpieniem, gdyż UB długo nie dawał jej spokoju, oskarżając o działalność na rzecz obalenia władzy ludowej.
Potworne cierpienie było także udziałem 18-letniej Heleny Błażusiakówny, która pełniła funkcję łączniczki na trasie Szczawnica– Schronisko na Lubaniu. Znajdował się tam punkt kontaktowo-noclegowy dla przechodzących oddziałów partyzanckich, a ona prowadziła m.in. kuchnię dla ukrywających się partyzantów i pielęgnowała rannych. Kiedy została aresztowana, trafiła do willi Palace w Zakopanem, która była katownią gestapo. W celi wybitym przez oprawców zębem wyryła słowa modlitwy, do której po latach Henryk Górecki skomponował swoją „Symfonię pieśni żałosnych”. Helenie udało się przeżyć, choć długo uważano, że zmarła w więzieniu. Jednak wbrew pogłoskom została odbita przez partyzantów i uwolniona.
Agata Puścikowska w „Walecznych z gór” właśnie o takich kobietach snuje swoją opowieść, opierając się na dokumentach archiwalnych, wspomnieniach swoich bohaterek, a także rozmowach z mieszkańcami Podhala, Gorców i Beskidów. Dzięki niej poznajemy losy bohaterskich kobiet, bez których w wielu wypadkach nie udałoby się tak skutecznie opierać okupantowi.
Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP