28 sierpnia 1924 r. odbyła się premiera pierwszego pełnometrażowego westernu Johna Forda – „The Iron Horse”. „Nie był pierwszym reżyserem westernu, ale jego filmy są matrycą kina o Dzikim Zachodzie” - powiedział PAP wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, filmoznawca prof. Piotr Kletowski.
„Pierwsze filmy w konwencji westernu zrealizowano już na początku XX wieku, jednak zwykle były to krótkie, kilku lub kilkunastominutowe produkcje. Za klasyka westernu, który rozsławił ten gatunek na całym świecie, możemy uznać Johna Forda, który sto lat temu zrealizował `Iron Horse`”- powiedział PAP kulturoznawca wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego i filmoznawca prof. Piotr Kletowski.
„Za pierwszy zrealizowany w Stanach Zjednoczonych western uznaje się dwunastominutowy „Napad na ekspres` (ang. The Great Train Robbery) w reżyserii Edwina S. Portera (1903), lecz to Ford jest uznawany powszechnie za ojca westernu. Był jednym z najbardziej wpływowych twórców amerykańskiego kina złotego wieku Hollywood - okresu od udźwiękowienia filmu w 1927 r. do końca lat 50. Jego westerny stworzyły swoistą matrycę kina o Dzikim Zachodzie. Był niezwykle intrygującą postacią. Zaczynał jako fizyczny pracownik na planie filmowym, a później - krok po kroku - zdobywał pozycję uznanego reżysera"- wyjaśnił.
John Martin Feeney (1894-1973), powszechnie znany jako John Ford, był amerykańskim reżyserem i producentem filmowym, a także oficerem US Navy, który realizował także wojenne dokumenty. W ciągu ponad pół wieku pracy zrealizował niemal 140 filmów, (część z nich niemych) i zdobył sześć Oskarów.
W styczniu 1924 r. Ford rozpoczął pracę nad swoim pierwszym pełnometrażowym westernem - niemym „The Iron Horse”. Przez trzy miesiące ekipa pracowała w rejonie Wadsworth w stanie Newada oraz w Santa Clarita, Truckee oraz Chatswort w Kalifornii. Fabuła nawiązuje do budowy transamerykańskiej kolei Union Pacific Railroad. Główne role grali George O’Brienowi i Madge Bellamy. Krytycy podkreślają, że historyczne tło posłużyło Fordowi do wykreowania portretów psychologicznych głównych bohaterów. Premiera odbyła się 28 sierpnia 1924 r. w Nowym Jorku. Publiczność i część krytyków przyjęła film entuzjastycznie.
„Realizując westerny w latach 20. i 30. Ford bezpośrednio stykał się i konsultował z ludźmi, którzy zdobywali Dziki Zachód, m.in. legendarnym szeryfem Wyattem Earpem (1848-1929). Dlatego jego obraz Dzikiego Zachodu we wczesnych westernach jest wyłącznie heroiczny, pełen poświęcenia pionierów, odwagi. Z biegiem czasu spojrzenie na kwestię relacji białych oraz Indian zmieniały się” - przypomniał Kletowski.
„Ford miał świadomość, że podbój Dzikiego Zachodu z jednej strony oznaczał zakładanie i rozwój amerykańskich miast i rozwój cywilizacyjny Stanów Zjednoczonych, a z drugiej agresywną ekspansję na ziemie zamieszkałe przez stulecia przez rdzennych Indian. W latach 60. zrealizował `Jesień Czejenów`. W filmie pokazał ich tragedię na tzw. Szlaku Łez, na terenie stanu Oklahoma, gdzie w latach 30. XIX w. byli deportowani, prześladowani i niejednokrotnie padali ofiarami zbrodni ludobójstwa” - dodał.
Prof. Kletowski podkreśla także, że Ford jako jeden z pierwszych reżyserów w Hollywood zaangażował czarnoskórego aktora, Woody Strode'a, powierzając mu tytułową rolę w filmie „Sierżant Rutledge” (1960), w czasie gdy w USA trwała jeszcze segregacja rasowa. „To właśnie w filmach Johna Forda rozbłysła gwiazda Johna Wayne'a. Pod wzgórza Hollywood trafił on w latach 20 XX w. jeszcze jako Marion Morrison - zwykły robotnik z ekipy montującej na zlecenie wytwórni Fox dekoracje na filmowym planie. Pracował także jako kierowca i magazynier” - przypomniał filmoznawca.
W jego filmach sławę zdobyli także także inni wybitni aktorzy m.in. Henry Fonda i James Stewart. Światową popularność przyniosły Fordowi filmy jak „Grona gniewu” (1940) oraz klasyczny „Dyliżans” (1939), uznawany za jeden z najlepszych westernów w światowym kinie. Reżyser zrealizował także film biograficzny „Młodość Lincolna” (1939).
„Ford jest kojarzony przede wszystkim z westernami. Był jednak wszechstronnym reżyserem, który tworzył wybitne kreacje w ramach innych gatunków. Przykładem jest tu mistrzowska adaptacja powieści Johna Steinbecka `Grona gniewu`. Mało znany jest także Ford jako wybitny wojenny dokumentalista, który w 1942 r zrealizował m.in. `Bitwę o Midway` i filmował aliancką inwazję w Normandii” - dodał.
Ulubionym plenerem Forda był Monument Valley - Dolina Pomników, pustynny obszar z charakterystycznymi formami skalnymi i kanionami, leżący wzdłuż granicy stanów Arizona i Utah. Do dziś John Ford's Point jest jedną z tamtejszych atrakcji turystycznych. Reżyser zrealizował tam m.in. trylogię składającą się z filmów „Fort Apache”, „Nosiła żółtą wstążkę” i „Rio Bravo” (1948-50). Pod koniec lat 60. do tego miejsca kojarzonego z Fordem przyjechał Sergio Leone, by zrealizować słynne „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie”. Realizowano tam również ujęcia m.in. „Easy Ridera”, „2001: Odyseję kosmiczną", „Powrót do przyszłości III” i „Forresta Gumpa”.
„Film Forda - `Poszukiwacze` (1956) można uznać za archetyp, prawdziwe DNA amerykańskiego kina i wzór - inspirację dla innych wybitnych twórców, pokazujący niejednoznacznych bohaterów. Ewidentne nawiązanie znajdziemy w legendarnym `Taksówkarzu` Martina Scorsese. Realia Dzikiego Zachodu zamieniono na ulice Nowego Jorku, jednak powtórzył się wątek wojennego weterana, który ratuje młodą dziewczynę z rąk złoczyńców – stręczycieli” - podkreślił filmoznawca.
Według Kletowskiego klasyczna formuła westernu uległa wyczerpaniu w latach 60. i 70. jednak western jako konwencja nie umarł, ulegał i nadal ulega ewolucji. W latach 80. i 90. w westernowej formule poruszali się m.in. Clint Eastwood („Bez przebaczenia” z 1992 r) czy Kevin Costner („Tańczący z wilkami”, 1990). Filmoznawca przypomniał, że genom westernu przetrwał do dziś i przeobraził się w kino sensacyjne, kino policyjne i filmy akcji.
„Gdy w latach 60. klasyczny western wszedł w fazę kryzysową, na ekranach kin pojawiła się fala filmów sensacyjnych, we współczesnych realiach odtwarzających westernowe archetypy. Przykładem jest tu Don Siegel, który przez lata reżyserował westerny, by od 1971 r. realizować serię o perypetiach Callahana czyli Brudnego Harry'ego - walczącego samotnie ze złem jak westernowy szeryf inspektor policji w San Francisco” - dodał.
Model samotnego stróża prawa-szeryfa, który broni sprawiedliwości niejednokrotnie używając przemocy, stał się kanonem współczesnego światowego kina akcji.
„Bez wątpienia Ford należy do grona twórców, który przez pięć dekad budował amerykańskie, i szerzej - światowe kino. Był niezwykle reżyserem wszechstronnym i wszelkie szufladkowanie go jest krzywdzące” - ocenił prof. Piotr Kletowski.
Wiceadmirał Marynarki Wojennej USA, John Ford zmarł 31 sierpnia 1973 r. w Palm Desert w Kalifornii. (PAP)
Autor: Maciej Replewicz
mr/ aszw/