Od piątku do niedzieli na OFF Festivalu w Dolinie Trzech Stawów w Katowicach bawiło się 20 tysięcy osób. Na pięciu scenach wystąpiło 80 wykonawców, w tym m.in. Foals, Jarvis Cocker, Suede i Neneh Cherry.
Specjalną strefę przygotowano dla dzieci, działała Kawiarnia Literacka, w której odbywały się spotkania, słuchowiska, spektakle Klubu Komediowego.
W piątek na OFF Festivalu wystąpili m.in. Jarvis Cocker, The Comet is Coming, OM, Durand Jones, Aldous Harding, Black Midi, The Body, trio jazzowe Marcina Maseckiego, Perfect Son i Pablopavo.
Pierwszego dnia imprezy dużą publikę zgromadził pod Sceną Leśną Tobiasz Biliński, który wystąpił z projektem Perfect Son. Wykonał materiał z debiutanckiej płyty „Cast”, wydanej dla amerykańskiej wytwórni Sub Pop. Fanów ekstremalnego grania przyciągnął koncert amerykańskiego zespołu metalowego The Body, a hip-hopu występ angielskiego rapera slowthai, który skończył koncert w samej bieliźnie.
Publiczność zgromadzona przy głównej scenie bawiła się przy muzyce soulowego składu Durand Jones & Indications z USA oraz Jarvisa Cockera. Muzyk największe sukcesy osiągnął z zespołem Pulp, ale do Katowic przyjechał z projektem Jarv Is, który tworzy z harfistką Serafiną Steer i skrzypaczką Emmą Smith, basistą Andrew McKinneyem i perkusistą Adamem Bettsem. W swoim manifeście zespół pisze m.in., że "Jarv to eksperyment, głośniejszy niż się spodziewacie, rodzaj happeningu, doświadczenia bez barier". W Katowicach Cocker tańczył na scenie, a piosenki próbował zapowiadać w języku polskim.
W sobotę, drugiego dnia festiwalu, najwięcej fanów zgromadził koncert Foals. Indierockowy zespół z Oksfordu wydał w tym roku nowy album "Everything Not Saved Will Be Lost", który dostał nominację do prestiżowej brytyjskiej nagrody muzycznej Mercury Prize. To ich pierwszy krążek w nowym składzie. W zeszłym roku z kwintetu stali się kwartetem. W Katowicach zagrali piosenki z nowej płyty, ale też starsze utwory, w tym swój największy hit „My Number”.
Spośród polskich wykonawców tego dnia zaprezentowali się m.in. jazzowy EABS (wystąpili z brytyjskim muzykiem Thenderloniousem), Kapela Maliszów, Jan-rapowanie, Tęskno i Dezerter. Punkowy zespół wykonał materiał ze swojej pierwszej płyty z 1987 r. „Underground Out Of Poland”. Wokalista przekonywał ze sceny, że kiedy nagrywali ten album to byli piękni, młodzi i wkurzeni, a dziś zostało im już tylko wkurzenie.
Fani metalu posłuchali tego dnia Electric Wizard, a indiepopu zespołu Superorganizm. Wystąpili również folkowa Juan Wauters oraz duet z Tanzanii Bamba Pana w towarzystwie rapera Makaveli.
Bamba Pana i Makaveli wystąpili również na OFF-ie w niedzielę, w zastępstwie rapera Octaviana, który odwołał swój koncert z powodu choroby.
Wśród polskich artystów tego dnia zaprezentowali się m.in. Hania Rani, Babu Król, Wczasy (dwukrotnie) i Trupa Trupa. Dla gdańskiego zespołu była to już trzecia wizyta na OFF-ie i - jak ze sceny powiedział wokalista Grzegorz Kwiatkowski - „chyba wyczerpali już limit”. Zagrali materiał z nowej płyty „OF The Sun”, która będzie miała premierę 13 wrześniu i ukaże się w Europie, Stanach i w Japonii.
Największą publikę spośród polskich wykonawców zgromadził jednak Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk”. Na głównej scenie wystąpiło ponad 120 członków chóru, orkiestry i baletu. Jeden z członków zespołu, w rozmowie z organizatorami przyznał, że mieli lekką tremę, bo jeszcze nie występowali na takim festiwalu, ale znakomite przyjęcie publiki spowodowało, że to był koncert, który będzie pamiętał bardzo długo.
Po zespole Śląsk na głównej scenie zaprezentował się avantpopowy Stereolab. Wokalistka, która śpiewała po angielsku i po francusku, przedstawiła ich muzykę jako „francuskie disco”.
Publiczność zgromadzoną przy scenie do tańca zachęciła po zmroku Neneh Cherry. Wokalistka zaśpiewała swoje największe przeboje „Woman”, „Manchild” i „7 Seconds” w nieco innych wersjach niż na płytach oraz materiał z ostatniego albumu „Broken Politics”.
W tym samym czasie namiot Sceny Eksperymentalnej roznosił swoim industrialnym hałasem amerykański zespół Daughters.
Gwiazdą ostatniego dnia był brytyjski zespół Suede z wokalistą Brettem Andersonem na czele. Muzyk biegał po scenie, wskakiwał w publiczność, część piosenek wykonywał leżąc, inne sam, akompaniując sobie na gitarze akustycznej. Jeden z najważniejszych zespołów gitarowych lat 90. zagrał swoje największe przeboje.
Wielu fanów mieszkało w zorganizowanym na terenie Doliny Trzech Stawów polu namiotowym. Nad terenem festiwalu przelatywały samoloty turystyczne i motolotnie, które lądowały na pasie startowym położonym tuż przy głównej scenie. Kierując się w stronę głównej bramy, można było spotkać muzyków amatorów grających na chodniku. W nocy z niedzieli na poniedziałek, po godzinie drugiej w nocy, teren festiwalu zaczął pustoszeć. (PAP)
Wojciech Przylipiak
wbp/ agz/