Kontrowersyjna postać i monumentalna twórczość urodzonego 200 lat temu niemieckiego kompozytora Richarda Wagnera budzą do dziś wielkie emocje. Przeciwnicy widzą w nim prekursora nazizmu, jego wielbiciele tytana, który za pomocą muzyki chciał odnowić świat. "Wagner to przypadek bezprecedensowy w historii muzyki; estetyczne, społeczne i polityczne skutki jego twórczości widoczne są do dziś" - mówi w rozmowie z PAP autor książki "Wagner i Niemcy" Sven Oliver Mueller.
Historyk podkreśla, że Wagner był osobowością pełną sprzeczności - był kochającym luksus rewolucjonistą i oportunistą, antysemitą, którego utwory dyrygowali żydowscy dyrygenci; w walce o sławę i apanaże potrafił być czarujący i brutalny. Jako artysta wiecznie tonący w długach był "geniuszem w pożyczaniu pieniędzy" (Pumpgenie), jak nazwał go niemiecki pisarz Tomasz Mann.
Autor biografii Wagnera, Joachim Koehler, określa twórcę dramatu muzycznego, będącego syntezą muzyki, poezji, obrazu i akcji scenicznej, mianem tytana, który chciał za pomocą sztuki odwołującej się do starogermańskich mitów odnowić społeczeństwo. Koehler stawia go na jednej płaszczyźnie z filozofami Georgiem Wilhelmem Friedrichem Heglem i Karolem Marksem.
Autor biografii Wagnera, Joachim Koehler, określa twórcę dramatu muzycznego, będącego syntezą muzyki, poezji, obrazu i akcji scenicznej, mianem tytana, który chciał za pomocą sztuki odwołującej się do starogermańskich mitów odnowić społeczeństwo. Koehler stawia go na jednej płaszczyźnie z filozofami Georgiem Wilhelmem Friedrichem Heglem i Karolem Marksem.
Od czasu, gdy reżyser Francis Ford Coppola wykorzystał motyw z "Walkirii" jako podkład muzyczny w scenie ataku amerykańskich helikopterów na wietnamską wioskę w filmie "Apocalypse Now", muzyka Wagnera stała się też częścią współczesnej kultury masowej.
Nie przekonało to Woody Allena, który w jednym z filmów ujawnił: "Nie mogę słuchać Wagnera, bo nabieram ochoty do ataku na Polskę". W Izraelu muzyka Wagnera jest nadal bojkotowana, choć coraz liczniejsze grono jego zwolenników podejmuje kolejne próby złamania zakazu.
Richard Wagner urodził się 22 maja 1813 roku w Lipsku. W przeciwieństwie do Mozarta, nigdy nie był "cudownym dzieckiem". Tajniki muzyki poznawał jako samouk, potem pobierał lekcje prywatne. W 1833 roku zostaje dyrektorem chóru w Wuerzburgu, a siedem lat później kapelmistrzem w Operze Królewskiej w Dreźnie.
Na fali sympatii dla Polaków, którzy po upadku powstania listopadowego (1830) szukali schronienia w Saksonii, interesujący się od najmłodszych lat polityką Wagner skomponował w 1836 roku uwerturę "Polonia".
Polityczne zaangażowanie omal nie złamało mu muzycznej kariery. W maju 1849 roku bierze, wraz z rosyjskim anarchistą Michaiłem Bakuninem, udział w rewolucyjnych rozruchach w Dreźnie. Po stłumieniu powstania przez pruskie wojsko Wagner musiał uciekać z Saksonii. Tymczasowe schronienie znalazł w Szwajcarii.
Jako autor oper "Rienzi", "Holender tułacz" czy "Lohengrin" był Wagner już na przełomie lat 40. i 50. kompozytorem znanym, pozostawał jednak w cieniu bardziej sławnych Guiseppe Verdiego, Franza Liszta oraz niemieckich Żydów Felixa Mendelsohna i Giacomo Meyerbeera.
Historycy doszukują się właśnie w ostrej rywalizacji z Meyerbeerem, uważanym w tym czasie za "króla paryskiej opery", przyczyny antysemickich poglądów niemieckiego kompozytora. "Wagner uważał, że życie muzyczne Paryża znajduje się pod kontrolą Żydów" - mówi Jens Malte Fischer.
W wydanej anonimowo w 1850 roku publikacji "Żydostwo w muzyce" Wagner zakwestionował zdolność Żydów, których nazwał ciałem obcym w narodowej kulturze, do komponowania muzyki. W 1869 roku kompozytor wydał - tym razem pod własnym nazwiskiem - rozszerzoną wersję pamfletu, będącego do dziś ciemną plamą w jego życiorysie.
Przełomem w karierze Wagnera, cierpiącego na chroniczny brak pieniędzy, okazała się propozycja króla Ludwika II Bawarskiego, który zaprosił kompozytora w 1864 roku na swój dwór. Młody monarcha przyznał Wagnerowi wysoką pensję, a w dodatku spłacił jego wszystkie długi.
Ludwikowi II zawdzięcza kompozytor realizację swego największego marzenia - budowy w Bayreuth teatru operowego Festspielhaus przeznaczonego do wystawiania jego utworów. 1876 roku po raz pierwszy odbywa się tam festiwal wagnerowski, którego punktem kulminacyjnym jest premiera pokazanej po raz pierwszy w całości teatrologii "Pierścień Nibelunga". Tam też w 1882 roku wystawiona zostaje w 1882 ostatnia opera Wagnera "Parsifal".
Po śmierci kompozytora w 1883 roku rządy w Bayreuth przejmuje jego małżonka Cosima, a w 1908 roku ich syn Siegfried, ożeniony z Brytyjką Winifred Williams-Klindworth - fanatyczną antysemitką. To właśnie ona otworzyła szeroko drzwi do Bayreuth dla nazistów.
Hitler pojawił się po raz pierwszy na Zielonym Wzgórzu w 1923 roku, by oddać hołd kompozytorowi, którego uważał za swojego idola. Późniejszy dyktator twierdził, że Wagner urzekł go, gdy jako 12-letni chłopiec obejrzał po raz pierwszy "Lohengrina". Winifred gościła Hitlera wielokrotnie, jej dom stał się miejscem konspiracyjnych spotkań nazistów, a jej dzieci nazywały Hitlera "wujkiem Wolfem". Gdy Hitler trafił do więzienia po nieudanym puczu w Monachium, jego brytyjska wielbicielka wysyłała mu paczki oraz papier, na którym powstał "Mein Kampf".
"Nienawidzę Wagnera, ale nienawidzę go na kolanach" - powiedział amerykański kompozytor żydowskiego pochodzenia Leonard Bernstein.
Po przejęciu władzy przez nazistów w 1933 roku festiwal wagnerowski stał się jedną z najważniejszych imprez kulturalnych III Rzeszy, regularnie odwiedzanych przez Hitlera i innych hitlerowskich dostojników.
Bezpośrednie łączenie antysemityzmu Wagnera i entuzjazmu Hitlera dla jego muzyki z Holokaustem jest zdaniem Muellera "retrospektywną sztuczną konstrukcją". "Jako człowiek Wagner był antysemitą. Jego muzyka nie jest antysemicka" - podkreśla dyrygent Daniel Barenboim. Główny dyrygent utworów Wagnera Christian Thielemann podkreśla, że o uwikłanie w nazizm można oskarżyć rodzinę Wagnera, ale nie samego kompozytora.
"Nienawidzę Wagnera, ale nienawidzę go na kolanach" - powiedział amerykański kompozytor żydowskiego pochodzenia Leonard Bernstein. To chyba najtrafniejszy komentarz - uważa Mueller.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ ls/