Beneficjent stalinizmu i dysydent PRL-u, moralista związany z katolicyzmem i zarazem homoseksualista - Jerzy Andrzejewski, autor m.in. "Popiołu i diamentu" i "Bram raju", był postacią skomplikowaną i pełną sprzeczności. 19 kwietnia mija 40 lat od jego śmierci.
Postać Jerzego Andrzejewskiego jest jedną z bardziej niejednoznacznych i zmiennych postaci polskiej literatury. Urodził się 19 sierpnia 1909 r. w Warszawie, studiował polonistykę na UW. Debiutował jako prozaik w 1932 r. opowiadaniem "Wobec czyjegoś życia" w związanym z ONR dziennikiem "ABC", kierował też działem literackim "Prosto z Mostu", niedzielnego dodatku kulturalnego do "ABC". Już jako młody człowiek wszedł w środowisko warszawskich homoseksualistów, na dłużej związał się z Józefem Czapskim, u którego pomieszkiwał.
Jednak nie do końca godził się ze swoją orientacją seksualną, marzył o "normalnym" życiu, żonie, dzieciach, społecznej akceptacji. Pierwsze małżeństwo zawarł z koleżanką ze studiów, Noną Barbarą Siekierzyńską, w 1934 r. Jak pisze Anna Synoradzka-Demadre w książce "Jerzy Andrzejewski. Przyczynek do biografii prywatnej" (2016), rozpadło się ono błyskawicznie, krążyła legenda, że nie zostało nawet skonsumowane, ponieważ Andrzejewski zniknął z przyjęcia weselnego z jednym ze świadków ślubu - Eugeniuszem Biernackim, początkującym muzykiem. Związek z Biernackim trwał kilka lat, jego ślady można znaleźć m.in w debiucie literackim Andrzejewskiego - "Ładzie serca", opowieści, w której bohater porzuca żonę, ponieważ odkrywa w sobie powołanie kapłańskie. Powieść przyniosła Andrzejewskiemu rozgłos, uznano ją związaną z nurtem "humanizmu katolickiego". "Drogi Gieniu, właściwie ta książka mogłaby być Tobie dedykowana" - napisał Andrzejewski na egzemplarzu Biernackiego. Ich związek rozpadł się po kilku latach, w 1941 r. Biernacki popełnił samobójstwo.
Po wybuchu wojny Andrzejewski przebywał w Warszawie i pisał opowiadania związane z rzeczywistością klęski wrześniowej i okupacji niemieckiej, zawarte m.in. w zbiorze "Noc". Brał czynny udział w konspiracyjnym życiu literackim, był pełnomocnikiem Delegatury Rządu RP do opieki nad literatami. Jesienią 1941 r. poznał Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. "Był moją największą miłością, może dlatego największą, bo nigdy całkowicie nie spełnioną, miłością niespełnioną całkowicie, ale zawsze odwzajemnianą, ponieważ znał dobrze charakter moich uczuć i, znając ich charakter, akceptował je, choć im się nie poddawał. Był jednak stworzony do wiernej, miłosnej przyjaźni w stosunku do starszego od siebie, którego traktował trochę jak ojca, trochę jak kochanka, a zawsze jak przyjaciela - był więc moją wzajemną miłością" - wspominał Andrzejewski, który do końca życia trzymał na półce zdjęcie Baczyńskiego.
Na początku grudnia 1941 r. Baczyński oświadczył się Barbarze Drapczyńskiej, a miesiąc później Andrzejewski postanowił ożenić się z muzyczką, Marią Abgarowicz. Na ślubie Baczyńskich w czerwcu 1942 r., gdzie Andrzejewski był świadkiem, wystąpili z Marią jako para, choć oficjalny ślub wzięli dopiero po wojnie. Kiedy urodził im się syn, Marcin, Baczyński został jego ojcem chrzestnym. Śmierć młodego poety w Powstaniu Warszawskim była dla Andrzejewskiego tragedią, ale wyznaczyła też pewną cezurę w losach jego małżeństwa. Maria wiedziała o skłonnościach męża i - do pewnego stopnia - godziła się z jego upodobaniami, zwłaszcza gdy obiektem uczuć był niezainteresowany romansem Baczyński. Po jego śmierci w życiu Andrzejewskiego rozpoczął się okres licznych, przypadkowych związków i osuwania się w alkoholizm. Kompozytor Zygmunt Mycielski, sam homoseksualista, we wspomnieniach użala się nad rodziną Andrzejewskiego, który po pijanemu potrafił przyprowadzać kochanków do domu, gdzie spała dwójka jego małych dzieci.
Po wojnie Andrzejewscy zamieszkali w Krakowie. Na początku października 1945 r. na pierwszych stronach tygodnika „Odrodzenie” ukazał się obszerny artykuł Andrzejewskiego pt. "Propozycje teraźniejszości" który zasygnalizował wielką zmianę w życiu pisarza, który postanowił wpisać się w nową rzeczywistość kraju. W "Zniewolonym umyśle" Czesław Miłosz analizuje przypadek Andrzejewskiego opisanego jako Alfa jako przykład człowieka, który przed wojną był jak najdalej od postawy wierności wobec jakiejkolwiek władzy totalitarnej, a po wojnie przeżył rodzaj konwersji na komunizm. Sam Andrzejewski tłumaczy się ze swoich wyborów w "Popiele i diamencie" słowami sędziego Kosseckiego: "A więc wojna się skończyła! Świat wracał do normalnych obowiązków i zasad. Ludzie odzyskiwali prawo do unormowanego życia. Przeszłość? Należało ją zostawić od dzisiaj jej własnemu losowi. Ze wszystkim. Z cierpieniami ludzkimi i błędami ludzkimi. Pierwszy dzień pokoju przekreślał automatycznie wszystkie tamte dni minione. Nie to jest ważne, kim był wtedy człowiek, lecz jedynie, kim jest obecnie. Wojna narzuca jedne kryteria, pokój — drugie".
Andrzejewski współpracował z tygodnikiem "Odrodzenie" (1945-1948) i "Kuźnicą" (1945-1949). W latach 1946-1947 był prezesem Krakowskiego Oddziału ZLP. W 1948 r. przeniósł się do Szczecina, rozwinął działalność społeczną w Komitecie Obrońców Pokoju i Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. W latach 1949-1952 był prezesem Oddziału Szczecińskiego ZLP. W roku 1950 został członkiem partii komunistycznej i odznaczono go Orderem Sztandaru Pracy i Klasy. W 1952 r. został wybrany na posła. Przeniósł się do Warszawy, gdzie został redaktorem naczelnym "Przeglądu Kulturalnego" (do 1954).
W 1948 r. ukazała się najgłośniejsza powieść Andrzejewskiego "Popiół i diament", która wywołała duże zainteresowanie i kontrowersje. Autorowi miano za złe przedstawienie przejmowania władzy przez komunistów jako pokojowego aktu zgodnego z wolą narodu, recenzenci lewicowej "Kuźnicy" zarzucali natomiast powieści niejasną wymowę ideologiczną, brak optymistycznej wizji rozwoju Polski. Andrzejewski, jako jeden z pierwszych literatów, odpowiedział na apel o wprowadzenie socrealizmu na IV Walnym Zjeździe ZLP w 1949 r. i opublikował samokrytykę "Notatka. Wyznania i rozmyślania pisarza", w której odciął się od swojej przeszłości i potępił błędy popełnione w "Popiele i diamencie". Podkreślał, że zerwał już dylematami i wątpliwościami właściwymi „mieszczańskiej inteligencji” oraz potępiał błędy swojej wcześniejszej twórczości, i stwierdzał, że wszystko osiągnął wyłącznie dzięki wstąpieniu do partii.
W latach 50. pisarz zakochał się w Marku Hłasce, który przez kilka miesięcy nawet mieszkał u Andrzejewskich. Spotkanie z młodym skandalistą polskiej literatury Andrzejewski wspomina tak: "...okazał się wysokim, rosłym chłopcem, jasnowłosym i niebieskookim. Nie wiem, czy był piękny. Jego bardzo słowiańska uroda promieniowała uwodzącym blaskiem, cała postać - gwałtowną siłą witalną, w głosie z natury niskim pobrzmiewały akcenty czułe i kuszące. Jeśli powiem, że mnie oczarował i zachwycił, nie powiem wszystkiego".
W połowie lat 50. Andrzejewski zaczął rozumieć, że zaufanie komunistom było wielkim błędem. W 1955 r. rozpoczął pisanie powieści "Ciemności kryją ziemię", w której za pomocą historycznej metafory (powieść dzieje się w średniowiecznej Hiszpanii i opisuje działania inkwizytorów) przedstawił genezę systemów totalitarnych i w pewien sposób rozliczył się także z własną przeszłością. W 1960 r. ukazały się "Bramy raju" o średniowiecznej krucjacie dziecięcej, a trzy lata później - "Idzie skacząc po górach", powieść o starym malarzu, który po latach niemocy odzyskuje natchnienie.
W roku 1958 napisał scenariusz do filmu Andrzeja Wajdy "Popiół i diament", tworząc nieco inną wersję tej samej historii, tym razem odkłamującą wymowę książki. Film ten wszedł do klasyki kina europejskiego, a w postać Maćka Chełmickiego wcielił się w niezapomnianej kreacji Zbigniew Cybulski. Rok później Andrzejewski stworzył scenariusz dla tego samego reżysera do filmu "Niewinni Czarodzieje", historii chłopaka i dziewczyny spędzających noc na rozmowach-grach w czterech ścianach pokoju.
W latach stalinizmu autor "Bram raju" był beneficjentem systemu, w latach 1952-1956 zasiadał nawet w Sejmie PRL. Ale już trzy lata później, w 1959 r., w związku z odmową wydawania miesięcznika "Europa", którym Andrzejewski miał kierować, wystąpił z partii. W tym samym roku został wybrany na prezesa Oddziału Warszawskiego ZLP. Jego poglądy polityczne ewoluowały: w marcu 1964 r. podpisał "List 34" - protest pisarzy i uczonych w obronie wolności słowa. W 1968 r. w liście otwartym zaprotestował przeciwko udziałowi Polski w agresji na Czechosłowację, co w konsekwencji spowodowało niedopuszczenie utworów pisarza do druku. W styczniu 1976 r. należał do sygnatariuszy "Memoriału 101", protestu przeciwko projektowanym zmianom w konstytucji PRL, a we wrześniu, jako współzałożyciel KOR, podpisał "Apel KOR". W latach 1977-1981 był członkiem zespołu redakcyjnego pisma "Zapis" wydawanego poza cenzurą.
W pierwszej połowie lat 60. Andrzejewski rozpoczął prace nad powieścią "Miazga", która miała przedstawić panoramę polskiego społeczeństwa, losy i postawy polskiej inteligencji. Nowatorska w formie, wprowadzająca autotematyzm, o kompozycji otwartej, łączącej splątane wątki fabularne z publicystycznymi, była próbą stworzenia nowej formy powieści, pierwszym - jak chcą niektórzy - polskim utworem postmodernistycznym. Utwór, którego pierwsze fragmenty opublikował autor na łamach "Twórczości" w 1966 r., ukazał się w roku 1979 w oficynie "Nowa", a w obiegu oficjalnym, w bardzo okrojonej wersji, w roku 1981 - dekadę po jego napisaniu.
W latach 60. i 70. rozwijała się choroba alkoholowa Andrzejewskiego - kilka razy trafił na kurację odwykową, próbował zachować trzeźwość, jednak bez większych sukcesów. Jego ostatnią wielką miłością był poznany w 1962 r. licealista Marek Keller. Związek utrzymał się kilka lat. Ponieważ młody kochanek nie chciał się uczyć i uciekał z domu, Andrzejewski użył wszystkich swoich wpływów, aby młodzieniec trafił do wojska. Po zakończeniu służby Keller chciał żyć i mieszkać z Andrzejewskim, marzył o stałym związku, nie wytrzymał jednak pijackich ataków zazdrości pisarza.
Ostatnie lata życia - po śmierci Marii w 1971 r. - Jerzy Andrzejewski spędził sam. Zmarł 19 kwietnia 1983 r. Jego powieści i filmy na podstawie jego dzieł są dziś uznawane za klasykę polskiej kultury.(PAP)
autor: Agata Szwedowicz
aszw/ skp/