8 lipca 1963 r. odbyła się premiera filmu „Zbrodniarz i panna”. Mamy tu do czynienia z zestawieniem ówczesnych realiów codziennych z pewną sferą, która jest nierealna, wymyślona. Taki miał być przepis na kryminał po polsku – mówi PAP prof. Barbara Giza, historyk kina.
"Zbrodniarz i panna" był jednym z pierwszych typowych kryminałów, jakie zostały nakręcone w Polsce. Był to nowy nurt w naszej kinematografii. Ten gatunek filmów definiowany był pytaniem – kto zabił. Wcześniej powstały u nas dwa filmy kryminalne "Dwaj panowie N" z 1961 r. i "Dotknięcie nocy" z 1962 r., a także tematyka ta pojawiała się w telewizyjnym Teatrze Sensacji "Kobra", emitowanym od 1956 r. Film "Zbrodniarz i panna" rozwinął ten gatunek w polskim wydaniu.
"Mamy tu do czynienia z lansowanym wówczas przez propagandę poczuciem +stabilizacji+. Jednym z elementów tego działania było dostarczanie rozrywki, która odwracałaby uwagę od spraw codziennych" – powiedziała PAP profesor Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej Barbara Giza, współpracujaca z Filmoteką Narodową FINA.
"Był to swoisty konglomerat, z jednej strony potrzeb społecznych, które silnie się ujawniały, z drugiej działania władzy, a z trzeciej pewnego stopnia rozwoju kultury masowej. Tu pojawi się film +Zbrodniarz i panna+, który był historią napisaną przez słynnego już wówczas Joe Alexa, był to pseudonim artystyczny Macieja Słomczyńskiego" – dodała.
W filmie po raz pierwszy pokazano luksus w zestawieniu z codziennością zwykłego obywatela z małego miasteczka, ale przyjęto konwencję pewnej nierealności tego obrazu. Nieprawdopodobność zdarzeń pokazywanych w filmie był tym, co władze i cenzura uznały za bezpieczny przekaz.
"Luksus pokazano tworząc pewnego rodzaju współczesną wersję bajkowego kopciuszka – skromna dziewczyna z małego miasteczka, jakich było wówczas miliony, za sprawa milicji i funduszy państwowych przeistacza się w +kociaka+, jak wówczas nazywano młode atrakcyjne kobiety. Wszystko to aby złapać zbrodniarza i oddać go w ręce sprawiedliwości" – komentowała prof. Giza.
"W filmie +Zbrodniarz i panna+ nie było rozprawy moralnej ze światem ludzi zamożnych czy elitami, co widzimy na przykład w +Nożu w wodzie+, gdzie świat opowieści był realny, dlatego wiwisekcja była ważnym elementem" – dodała.
Luksus w filmie "Zbrodniarz i panna" pokazano za sprawą zachodnich samochodów, modnych ubrań, warczących skuterów, ekskluzywnego hotelu w kurorcie, eleganckiej restauracji i plaży w Międzyzdrojach.
Zmienił się też wizerunek typowego milicjanta, z nieprzejednanego służbisty, recytującego regulamin i hasła ideologiczne – do czego przyzwyczaiły widzów filmy z lat 50. – na człowieka światowego, inteligentnego, ubranego elegancko, jeżdżącego drogimi samochodami i korzystającego z luksusów, w ramach działań służbowych.
Kolejny punktem, który powodował, że film wybijał się spośród ówczesnych produkcji, była muzyka Krzysztofa Komedy - dobrze akcentowała i uwypuklała kluczowe sceny filmu.
"Warto też zwrócić uwagę na obsadę. Główna para aktorska – Zbigniew Cybulski i Ewa Krzyżewska – była już znana z +Popiołu i diamentu+, filmu, który głęboko zapadł w pamięć widzów. Pozostałe role również obsadzono bardzo rozpoznawalnymi aktorami - np. Fetting, Pawłowski, Lutkiewicz, Pawlikowski, Milecki, Machowski czy Ewa Wiśniewska. To pokazuje, że kolejnym zabiegiem twórców było postawienie na gwiazdorów. To przysporzyło filmowi zainteresowania i stanowiło rodzaj próby wpisania go w rozrywkę socjalistyczną, którą władza chciała serwować w pierwszej połowie lat 60." – podkreśliła prof. Giza.
Fani Zbigniewa Cybulskiego mogli zobaczyć go w scenach, gdzie prowadził samochód. Była to bardzo rzadka okazja. Tajemnicą poliszynela był fakt, że Cybulski nie lubił kierować autem i unikał tego, bo nie czuł się pewnie za kierownicą. Wolał motocykl, a dalsze podróże odbywał najchętniej pociągiem. Warto zaznaczyć, że samochód, którym jeździł Cybulski, był to kabriolet Skoda Felicja, auto bardzo rzadko widywane na naszych drogach.
"Film musiał odpowiadać ówczesnemu zapotrzebowaniu, co nawiasem mówiąc zostało narzucone. Od początku lat 60. obowiązywała uchwała sekretariatu Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w sprawie kinematografii, która zakazywała tematyki trudnej i dramatycznej, a nakazywała w filmach optymizm i utrzymywanie tonu radosnej odbudowy rzeczywistości. Kryminały też musiały się w to wpisywać, czyli nic mrocznego a raczej łatwa zagadka" – powiedziała prof. Giza.
"Krytyce film +Zbrodniarz i panna+ się nie spodobał. Głównym zarzutem była tu zbyt lekka forma i treść, niewymagająca od oglądającego myślenia. Według krytyków rozrywka w tym filmie była prosta, prymitywna i naiwna" – dodała.
„Mam tu do czynienia z paradoksem, który też pojawiał się w niektórych odcinkach +Kobry+ czy późniejszych +07 zgłoś się+. Owszem – rozrywka, kryminał, historia z dreszczykiem, ale nie mogła to być historia, która by podważała ówczesny porządek społeczny i pokazała rzeczywistość owładniętą negatywnymi ludzkimi emocjami. W finale musiała pojawić się puenta, że w polskim socjalistycznym społeczeństwie panuje ład, spokój, porządek, a milicja obywatelska zawsze nad tym ładem czuwa. W +Zbrodniarzu i pannie+ mamy przeniesienie tej reguły na teren filmu" – podsumowała prof. Giza.(PAP)
Autor: Tomasz Szczerbicki
szt/ pat/