Dora Lebenthal - adresatka miłosnych wierszy Leśmiana, w tym słynnego cyklu "W malinowym chruśniaku", zmarła 75 lat temu - 22 stycznia 1942 roku w Iłży, tym samym mieście, w którym ćwierć wieku wcześniej poznała Bolesława Leśmiana. Dora odeszła w rocznicę urodziny poety.
PAP: Jak poznali się Dora i Leśmian, jedna z najbardziej znanych par polskiej literatury?
Hanna Sikorska, dziennikarka, była studentka prof. Jacka Trznadla, od lat zbierająca informacje o Dorze Lebenthal: Spotkali się latem 1917 roku w Iłży, gdzie Leśmian często przyjeżdżał do swojej ciotki, której córka, Celina Sunderland, była jego pierwszą miłością. Celina i Dora poznały się w Paryżu, gdzie studiowały: Celina sztuki piękne, a Dora medycynę na Sorbonie. Po powrocie do Polski nadal się przyjaźniły. Kiedyś Celina zabrała do Iłży Dorę, gdy akurat gościł tam Leśmian. Wybuchła miłość od pierwszego wejrzenia. Miłość dwóch osób sobie przeznaczonych, namiętna, pełna czułości, ale zarazem nieszczęśliwa, bo Leśmian był żonaty i miał dwie córki.
PAP: Dora także miała męża…
Hanna Sikorska: Tak, ale gdy przyjechała do Iłży była właśnie w trakcie rozwodu z dr. Szperem – znanym chirurgiem warszawskim. Na początku znajomości z Dorą Leśmian szalał z niepokoju, że powtórnie wyjdzie za mąż, czemu dawał wyraz w listach, ale sam z żoną się nie rozwiódł, choć obiecał to Dorze. Dora nawet przeszła na katolicyzm, żeby móc wziąć ślub z Leśmianem, który był ochrzczony. W którymś momencie jednak oboje chyba doszli do wniosku, że ta sytuacja, ten trójkąt musi trwać, bo nie czuliby się dobrze krzywdząc rodzinę Leśmiana.
PAP: Jaka była Dora?
Hanna Sikorska: Nie znamy zdjęć Dory z młodości. Podobno nie była piękna, ale miała niezwykły urok, była hipnotyzująca, mężczyźni bardzo na nią zwracali uwagę. W akcie, który Celina namalowała przyjaciółce, widzimy młodą, zmysłową, powabną kobietę. Zachowały się zaledwie trzy fotografie Dory zrobione w Iłży, mniej więcej na miesiąc przed śmiercią, na których jest już bardzo zmęczoną, niemłodą kobietą. Ale Leśmian też przecież nie był zbyt pięknym mężczyzną – maleńki, drobny, mówił, że oddałby cały swój talent za kilka centymetrów wzrostu więcej. Ale jednocześnie było w nim coś fascynującego, podobał się kobietom, uwodził inteligencją, polotem, dowcipem, autoironią.
PAP: Ich związek przetrwał 20 lat, jak to wyglądało, skoro mieszkali w różnych miastach?
Hanna Sikorska: Rzeczywiście, początkowo Leśmian mieszkał w Hrubieszowie, a potem przez wiele lat jako notariusz w Zamościu, Dora zaś w Warszawie. Dopiero w 1935 roku Leśmianowie wrócili do Warszawy. Zachowały się zaledwie trzy listy Leśmiana do Dory – uratowane cudem przez Hieronima Michalskiego, który znalazł je w gruzach kamienicy zbombardowanej w Warszawie podczas II wojny światowej. Jest w nich ogromna czułość, ale i namiętność. Leśmian pisał do niej: "rusałeczko", „dziecinko najdroższa”, „kocham i tęsknię bezgranicznie”, „całuję każdy Twój paluszek”. Często pod byle pretekstem jeździł do Warszawy, do Dory. W kancelarii przedstawiał zwolnienia lekarskie, co być może przyczyniło się do spotykanej czasem opinii, że był chorowity. Otóż Leśmian chorowity nie był, ale miał znajomego lekarza w Zamościu i bardzo tęsknił do Dory. Tak to sobie zorganizował… Żona oczywiście wiedziała o Dorze. Myślę, że Leśmian ją także kochał. To była bardzo piękna, mądra kobieta, utalentowana malarka. Nawiasem mówiąc, Leśmian poznał ją, tak jak Dorę, przez swoją pierwszą miłość Celinę. Wzięli z Zofią ślub w Paryżu, krótko po poznaniu się, we Francji urodziła się ich pierwsza córka – Maria Ludwika, druga, Wanda - już w Warszawie.
Hanna Sikorska: Zachowały się zaledwie trzy listy Leśmiana do Dory – uratowane cudem przez Hieronima Michalskiego, który znalazł je w gruzach kamienicy zbombardowanej w Warszawie podczas II wojny światowej. Jest w nich ogromna czułość, ale i namiętność. Leśmian pisał do niej: "rusałeczko", „dziecinko najdroższa”, „kocham i tęsknię bezgranicznie”, „całuję każdy Twój paluszek”.
PAP.: Czym zajmowała się Dora w Warszawie?
Hanna Sikorska: Była lekarzem, miała prywatny gabinet lekarski przy Marszałkowskiej i piękne mieszkanie po rodzicach. Wszystko to sprzedała, kiedy Leśmian popadł w tarapaty finansowe. Trzeba zaznaczyć, że żona Leśmiana też sprzedała wtedy swój majątek, żeby go ratować. Związek z Dorą przetrwał 20 lat - do śmierci Leśmiana w listopadzie 1937 roku. Prof. Trznadel dowiedział się od córki Leśmiana, Marii Ludwiki, że umierający na zawał serca poeta nie chciał, żeby wezwać do niego Dorę, co proponowała żona. Podczas pogrzebu, po uroczystościach w kościele na placu Trzech Krzyży, Dora, odsuwając żonę i córki, zatrzasnęła drzwi karawanu i sama pojechała z trumną z ciałem ukochanego na Powązki.
PAP: Dwa lata po śmierci Leśmiana wybuchła wojna…
Hanna Sikorska: Mieszkające w Warszawie Dora i Celina nie chciały dać się zamknąć w getcie. Pod koniec 1940 roku postanowiły schronić się w rodzinnym domu Celiny w Iłży. Zastały tam pełno obcych ludzi, zajęły jedyny wolne pomieszczenie, ale Dora po pewnym czasie wynajęła sobie osobny pokój u niejakiej pani Wajsowej, przy głównym placu Iłży. Pracowała w miejscowym szpitalu. Pewnego dnia zimą 1941 roku Celina i Dora spotkały na ulicy w Iłży miejscowego folksdojcza, który na ich widok powiedział głośno: „Co te Żydówki tutaj robią zamiast w getcie siedzieć?”. Dora i Celina nie miały lewych papierów, nie kryły swojej tożsamości, czuły się w Iłży bezpieczniej niż w Warszawie. Tak przeżyły cały rok i nagle uświadomiły sobie, jak kruche jest to bezpieczeństwo, jakby dopiero zrozumiały, co im grozi. Święta 1941 roku spędziły podobno jeszcze razem, zachowane zdjęcia Dory pochodzą właśnie z tamtego czasu, widać na nich choinkę.
PAP: Jak próbowały sobie radzić z tej atmosferze zagrożenia?
Hanna Sikorska: Pewnego dnia w styczniu 1942 roku Dora po powrocie z pracy zastała czekającą Celinę, która chciała jej coś ważnego powiedzieć. Ale do pokoju weszła pani Wajsowa i przyjaciółki umówiły się na następny dzień. Celina wychodząc zauważyła wesz chodzącą po ręku Dory, gdy pokazała ją przyjaciółce, ta przypomniała sobie, że była tego dnia u pacjentki z tyfusem. Następnego dnia Celina spakowała walizki i wyjechała z Iłży do Łodzi, Dora została sama w obcym miasteczku. Rzeczywiście - zachorowała na tyfus, w chorobie pielęgnowała ją pani Wajsowa. Pewnego dnia do Dory przyszli żandarmi, ale nie zabrali chorej na tyfus, bali się zarażenia. Udręczona chorobą i gorączką Dora poprosiła swoją gospodynię, aby fotografię mężczyzny, która stała na stole, przysunęła bliżej łóżka – tak by mogła ją widzieć. Tomik wierszy Leśmiana leżał na nocnym stoliku. Zmarła na tyfus w iłżeckim szpitalu 22 stycznia.
PAP: Gdzie jest grób Dory?
Hanna Sikorska: Tego nikt nie wie. Wiadomo, że została pochowana na starym cmentarzu w Iłży 24 stycznia 1942 roku. Pan Adam Bednarczyk z Iłży - nauczyciel, historyk-regionalista, tropiciel iłżeckich śladów Leśmiana - w książce "Taka cisza w ogrodzie" opublikował wspomnienia osób, które znały rodzinę Sunderlandów i poetę. Znalazł osobę, która pamiętała, gdzie był grób Dory. Ale gdy poszli na iłżecki cmentarz, na tym miejscu stał już inny grobowiec. Prochy Dory musiały zostać ekshumowane i przeniesione w inne miejsce. Gdzie? Tego nie wiemy… A pani Wajsowa sprzątając pokój Dory po jej śmierci znalazła paczkę listów podpisanych imieniem „Bolesław”, zaczęła je czytać, ale wydały jej się zbyt intymne i nieprzyzwoite, więc bez wahania je spaliła, nie interesowały jej cudze romanse. To były listy Leśmiana do Dory.
Rozmawiała Agata Szwedowicz (PAP)
aszw/ drag/