Mariusz Chwedczuk był nie tylko jednym z pierwszych stałych scenografów Teatru Telewizji, ale też artystą i grafikiem. W poniedziałek skończyłby 90 lat.
Mariusz Chwedczuk urodził się w 1933 roku w Hrubieszowie. Był absolwentem wydziału reżyserii PWST w Łodzi (1961) oraz ASP w Krakowie (1965). Wraz z Xymeną Zaniewską Chwedczuk - swoją żoną -stał się nowatorem sztuki scenograficznej w powojennym teatrze. Był jednym z pierwszych stałych scenografów Teatru Telewizji. Zasłynął również jako plakacista, grafik i pedagog.
"Po moim przyjeździe z Krakowa od razu zaczęliśmy razem pracować. I w pewnym momencie wytworzył się taki naturalny podział, wynikający z tego, że ja nie potrafię robić kostiumów. I nie lubię. Machnąłem więc na to ręką i zajmowałem się scenografią. Oczekiwałem od Xymeny, że jej kostiumy będą najlepsze z możliwych, a ona tego samego ode mnie. Jeżeli między nami były jakieś różnice poglądów, to brały się z obopólnego przekonania, że każde z nas mogło to zrobić lepiej. To tylko tyle. Natomiast elementu zawiści czy zwykłej zazdrości nie przypominam sobie" - wspominał swoją współpracę z Xymeną Mariusz Chwedczuk w wywiadzie z Ewą Rosolak.
"Robiliśmy naprawdę bardzo dobry teatr - i teatr telewizji, i opery, i teatr dramatyczny. Chciałoby się powtórzyć wiele z tych spektakli i jeszcze raz je obejrzeć. Po prostu dlatego, że były one lepsze niż inne. Mieliśmy szczęście, że mogliśmy współpracować z Hanuszkiewiczem; mieliśmy szczęście do Janka Kulczyńskiego; mieliśmy bardzo dobrych partnerów zagranicznych, myślę głównie o reżyserach niemieckich i francuskich. Razem składało się to na spektakle, które sam bym znów chętnie zobaczył, żeby przypomnieć sobie, jak powinien wyglądać Teatr Telewizji albo teatr w ogóle"- powiedział Mariusz Chwedczuk w wywiadzie z Rosolak.
Ważne osiągnięcia Chwedczuka w Teatrze Telewizji to m.in. "Spazmy modne" (1962), "No more Hiroshima" (1967), "Drzewa moje ojczyste" (1967). W Teatrze Narodowym przygotował scenografię do spektakli Hanuszkiewicza "Mickiewicz - młodość" (1976), "Płatonow" (1976), "Komedia pasterska" (1982) i "Śpiewnik domowy". Pracował również z Andrzejem Łapickim, Janem Kulczyńskim, Lidią Zamkow, Tadeuszem Mincem. Scenografie realizował także za granicą. Przede wszystkim w teatrach niemieckich, m.in. w Hamburgu i wielokrotnie w Getyndze.
"Dobra jest scenografia, która służy dziełu na scenie. A dziełem jest cały spektakl. Jeżeli scenografia wychodzi przed reżyserię, przed aktora, kiedy stara się być wartością samą w sobie- to jest niedobra. Właściwie jej nie powinno być widać. Widz powinien być zadowolony, że jest na dobrym spektaklu. Zrobiłem kiedyś scenografię, którą publiczność po podniesieniu kurtyny witała brawami. Dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, że ta scenografia była fatalna, bo zabiła całe przedstawienie" - wyjaśnił Chwedczuk w rozmowie z Aleksandrą Rembowską.
Mariusz Chwedczuk zm. 1 listopada 2018 roku. Został pochowany w Alei Zasłużonych, na Cmentarzu Wojskowym, na Powązkach. (PAP)
Autorki: Zofia Suwała, Joanna Zalewska
zos/ azal/ aszw/