93 lata temu urodził się Janosch, autor przetłumaczonych na 40 języków i wydanych w 12 milionach egzemplarzy bajek oraz opartej na wspomnieniach z dzieciństwa na Górnym Śląsku powieści „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny”. „Moją ulubioną porą jest wieczność po tym życiu” – mówił.
Janosch to artystyczny pseudonim urodzonego 11 marca 1931 roku na polsko-niemieckim pograniczu Horsta Eckerta. Przyszedł na świat w należącym do Niemiec Zabrzu (wtedy nazywanego Hindenburgiem), ale choć jego rodzice czuli się Niemcami, a synowi nadali imię na cześć hitlerowskiego bohatera Horsta Wessela, przez władze byli traktowani jako Polacy. Horst – Janosch dorastał wśród górnośląskiego lumpenproletariatu, terroryzowany w domu przez ojca – pijaka, zaś w szkole przez kolegów, którzy zazdrościli mu nieco lepszej niż ich własna sytuacji materialnej. Wiele wątków z tego przeżytego na Górnym Śląsku dzieciństwa Janosch zawarł w najsłynniejszej swojej "dorosłej" opowieści "Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny".
W 1946 roku wyjechał z rodziną do Oldenburga w Dolnej Saksonii, a potem na długo związał się z Monachium, gdzie zadebiutował najpierw ilustrując bajki, a potem jako autor serii opowieści o Misiu i Tygrysku. W sumie jego książki zostały wydane w nakładzie 12 milionów egzemplarzy i zostały przetłumaczone na 40 języków. W 1980 roku Janosch porzucił Niemcy i zamieszkał początkowo na Ibizie, a ostatecznie na Teneryfie. Od wielu lat nie utrzymuje z prawie nikim kontaktu. Wyjątek zrobił dla Angeli Bajorek, profesorce Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, oraz władz swojego rodzinnego Zabrza, od których w 2011 roku przyjął tytuł honorowego obywatela miasta. W poniedziałek, w dniu 93 urodzin pisarza, na placu Wolności w centralnym punkcie Zabrza, zaplanowano odsłonięcie rzeźby Tygryska.
Efektem długich rozmów Janoscha z Angelą Bajorek stała się w 2015 roku książka biograficzna „Heretyk z familoka” (ukazała się nakładem wydawnictwa Znak). "Niczego bardziej bym nie pragnął, jak przyjechać do Zabrza i tam zostać pochowany. Nawet pochówek za płotem cmentarza jako heretyka byłby dla mnie lepszy aniżeli rozsypanie prochów nad morzem" – wyznał Janosch w rozmowie z autorką biografii.
Dowodem niesłabnącej popularności Janoscha na Śląsku jest wystawiany nieprzerwanie od 2014 roku przez katowicki Teatr Korez spektakl na motywach "Cholonka". Janosch w swojej opowieści zarysował ostry, czasami wręcz groteskowy wizerunek Górnoślązaków. Bohaterowie, wzorowani w większości na osobach, które Janosch znał w dzieciństwie, w tym też członkach jego rodziny, nadużywają alkoholu i mają wiele innych wad.
Za „Cholonka…” Janosch dostał Nagrodę Miasta Monachium, ale Herbert Hupka, prezes Ziomkostwa Śląskiego, był oburzony, bo książka – jego zdaniem – przedstawiała Ślązaków wyłącznie w złym świetle. "Górnoślązacy u Janoscha to ludzie, którym los zrobił okrutny dowcip, umieszczając ich na spornej, niczyjej ziemi, przez co sami stali się mieszanym, niczyim ludem, kukułczym jajem wśród narodów" – podsumowała stosunek pisarza do Śląska Angela Bajorek.
"Moją ulubioną porą roku jest wieczność po tym życiu. Wciąż słońce i nie ma Boga w pobliżu" – powiedział Janosch w ostatnim zdaniu biografii.
autor: Józef Krzyk (PAP)
jkrz/ wj/