"Czarną maskę" Krzysztofa Pendereckiego, jedno z największych współczesnych arcydzieł operowych, wystawi w niedzielę Opera Bałtycka w Gdańsku. "To Mount Everest literatury operowej" - ocenił reżyser spektaklu Marek Weiss.
Prawykonanie "Czarnej maski" odbyło się w 1986 r. w Salzburgu.
"To dzieło z niezwykle skomplikowaną strukturą muzyczną, wymagające wielkiej precyzji i nie dające żadnych szans na powierzchowne czy byle jakie wykonanie. Odbiór tej sztuki dla widza, który nie ma dość koncentracji, żeby śledzić wszystko słowo po słowie, takt po takcie, może być wyjątkowo trudnym zadaniem" - powiedział PAP Weiss, który z końcem sierpnia br. po ośmiu latach przestanie być dyrektorem naczelnym i artystycznym Opery Bałtyckiej.
Wyjaśnił, że aby nie utrudniać publiczności percepcji dzieła, inscenizacja "Czarnej maski" będzie miała charakter "sterylny, czysty i ascetyczny".
Zdaniem reżysera utwór Pendereckiego ma charakter profetyczny.
"To małe zwierciadło, w którym przegląda się cała Europa z jej na dzisiaj najbardziej bolesnymi konfliktami, które nas nurtują tu i teraz. W tej opowieści jest pokazane źródło tych problemów, dlaczego w Europie u jej fundamentów tkwi błąd, grzech i nadużycie. A są nimi, najkrócej mówiąc, pycha kolonialna oraz waśnie narodowe. Mamy do czynienia z niekończącymi się kłótniami i wzajemną nienawiścią, a na tym nie da się budować wspólnoty europejskiej" - ocenił.
W jego opinii kryzys na kontynencie europejskim jest trudny do przezwyciężenia. "Zjednoczenie Europy, które było jedną z najważniejszych przygód w moim życiu, okazało się złudzeniem. Nadzieja na naprawę tego związana z edukacją społeczeństwa jest coraz bardziej nikła. Tylko garstka ludzi myśli poważnie o tym, co się dzieje dookoła, większość daje się ogłupiać przez telewizję i prymitywne rozrywki" - uważa.
Weiss podkreślił, że wystawienie "Czarnej maski" to dla niego nie tylko osobiste pożegnanie z Operą Bałtycką, ale może i jego pożegnanie z operą w ogóle.
"Opera ma swoje ograniczone możliwości i limit poszukiwań twórczych. Inercja tego gatunku jest naprawdę potężna. Jestem jednym z wielu, którzy usiłowali to od dawna przełamać i sprawić, by opera była prawdziwa, patetyczna i wzruszająca. To się jednak udaje bardzo rzadko. Przeważnie wychodzi na to, że jest to gatunek, który siedzi na takiej +wielkiej, złotej tacy+ i uwodzi głupotą. Poza tym zrobiłem do tej pory ok. 150 spektakli i to jest bardzo dużo jak na jednego człowieka" - dodał.
31 marca "Czarna maska" w reż. Weissa pokazana zostanie też w Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie.
"Czarna maska" to adaptacja jednoaktowej sztuki z 1928 r. o tym samym tytule, niemieckiego dramaturga i powieściopisarza, laureata literackiej Nagrody Nobla, Gerharta Hauptmanna. Rok później dzieło wystawiono we wiedeńskim Burgtheatre, ale nie odniosło sukcesu.
Autor umieścił akcję utworu w miasteczku Bolkenhain na Dolnym Śląsku w 1662 r., w 14 lat po pokoju westfalskim, który zakończył jeden z najdłuższych i najbardziej krwawych konfliktów wojennych w Europie - Wojnę Trzydziestoletnią.
Jak napisał w programie gdańskiej inscenizacji opery pisarz Antoni Libera, w ujęciu Hauptmanna "Czarna maska" miała być "ekspresjonistyczną parabolą, która w historycznym kostiumie wieszczyła zbliżającą się katastrofę i dzień sądu ostatecznego".
Po ponad półwieczu utwór Hauptmanna - tym razem dla teatru operowego - przywrócił do życia Krzysztof Penderecki. Zlecenie na napisanie opery polski kompozytor otrzymał w 1982 r. od dyrekcji festiwalu w Salzburgu. Początkowo chciał zaadaptować "Pannę Julię" Augusta Strindberga lub "Amadeusza" Petera Shaffera.
Zrezygnował jednak z tego, gdy trafił na "Czarną maskę" Hauptmanna. "Od razu odkrył w tej sztuce wprost idealny materiał literacki dla aktualnych zamierzeń artystycznych. Odpowiadała mu przede wszystkim jedność miejsca i czasu - fakt, że cała akcja rozgrywa się w ciągu jednego popołudnia i wieczoru, i w pomieszczeniu zamkniętym - wprawdzie przestronnym, niemniej swoiście klaustrofobicznym" - zauważył Libera.
Libretto do opery "Czarna maska" Penderecki napisał wspólnie z Harrym Kupferem, który potem był reżyserem opery wystawionej 15 sierpnia 1986 r. w Salzburgu, po czym spektakl przeniesiono do Opery Wiedeńskiej. Przedstawienie zyskało wielkie uznanie.
"Według jednego z niemieckich krytyków muzycznych Horsta Koeglera publiczność, zgotowawszy Pendereckiemu owację na stojąco, uczciła go prawie jak Richarda Straussa po premierze jednej z najsłynniejszych jego oper - +Salome+ według Oskara Wilde'a. Rzeczywiście, między tymi dwoma dziełami można dopatrzeć się podobieństw. Podkreślano również, że Penderecki odnowił tym utworem formę +opery literackiej+" - napisał Libera.
Po inscenizacji w Austrii "Czarna maska" trafiła na scenę opery w Santa Fe (USA).
Polska prapremiera, w oryginalnej wersji językowej pod dyrekcją Mieczysława Dondajewskiego i w reż. Ryszarda Peryta miała miejsce w Poznaniu w 1987 r., a w wersji polskiej - rok później, w Warszawie. Dzieło wystawiła też w 1998 r. Opera Krakowska. (PAP)
rop/ gma/