Ponad rok od zakończenia krwawej, rosyjskiej okupacji, do Buczy pod Kijowem powraca życie kulturalne. W sobotę wieczorem, pod patronatem m.in. ambasady RP, odbył się tam koncert-requiem „Zjednoczeni dla zwycięstwa”, poświęcony pamięci ofiar rosyjskich zbrodni.
Przed parkiem miejskim w Buczy, w którym odbyło się wydarzenie, ustawiono instalację z nazwiskami 501 mieszkańców zabitych przez Rosjan wiosną ubiegłego roku. Na scenie wystąpili soliści z Polski, Mołdawii i Litwy oraz orkiestra i chór Narodowej Operetki Kijowskiej.
„W Buczy od 2013 r. odbywał się doroczny festiwal operetkowy. Ten cykl przerwała wojna. W tym roku organizatorzy postanowili wrócić z koncertem-requiem, który jest wyrazem szacunku dla ofiar, dla wszystkich, którzy ucierpieli, stracili najbliższych i dorobek życia. Jest to też sygnałem na przyszłość, sygnałem zwycięstwa nad rosyjskim złem. To pokazuje że Bucza żyje” – powiedział polskim dziennikarzom ambasador RP na Ukrainie Bartosz Cichocki.
Dyplomata przypomniał, że w Buczy znajduje się miasteczko kontenerowe, zbudowane z polskich środków pomocowych. „Byliśmy z Buczą i w tych najgorszych czasach, kiedy po odepchnięciu Rosjan wiele osób nie miało gdzie mieszkać. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów zbudowała tutaj jedno z miasteczek kontenerowych, a dziś jesteśmy tu znowu, aby zrobić krok naprzód, krok do odzyskania normalnego życia” – podkreślił Cichocki.
Ambasador Polski przybył na koncert wraz z ambasadorem Mołdawii Valeriu Chiverim oraz ambasadorem Litwy Valdemarasem Sarapinasem. Na scenie wystąpili: polska śpiewaczka, solistka Teatru Muzycznego w Lublinie Paulina Janczaruk, mołdawska śpiewaczka Anastasia Leno oraz litewski śpiewak i poseł Sejmu w Wilnie, Vytautas Juozapaitis.
„Nie wahałam się nawet przez chwilę, by tu przyjechać, bo wiem, jak jest to ważne. To, co stało się w Buczy, jest straszne i nie powinno się wydarzyć. Śpiewanie w tym miejscu jest dla mnie bardzo ważnym przeżyciem” – powiedziała PAP Janczaruk, która wykonała m.in. pieśń „Rozkwitały pąki białych róż”.
Mieszkańcy Buczy, którzy przyszli na koncert, gromadzili się przed tablicami z nazwiskami sąsiadów i znajomych, zabitych przez rosyjskie wojska okupacyjne. „Znalazłam już trzy osoby, które znałam” – mówiła jedna z kobiet, stojących przed instalacją.
Mer Buczy Anatolij Fedoruk powiedział PAP, że 501 nazwisk umieszczonych na tablicach to wyłącznie cywile, którzy zginęli z rąk najeźdźcy.
„Są to mieszkańcy mego miasta w różnym wieku, w tym dzieci, które przez rosyjską agresję stały się ofiarami umyślnego zabójstwa, dokonanego przez Rosjan na cywilnych obywatelach. Było to umyślne zabijanie, bo ci ludzie nie stanowili żadnego zagrożenia dla okupantów. 501 cywilnych ofiar” – podkreślił.
Mer wskazał, że miasto powoli wraca do normalności, choć w warunkach toczącej się wojny i stałego zagrożenia ostrzałami jest to bardzo trudne.
„W moim kraju trwa wojna i dziś nie ma tu ani jednej miejscowości, która mogłaby czuć się bezpiecznie. Ale żyjemy w tych warunkach i pracujemy oraz robimy wszystko, by odbudować zniszczenia i aby mieszkańcy powrócili do miasta” – zaznaczył.
Prócz stałych mieszkańców, którzy powoli wracają do Buczy, w tym podkijowskim miasteczku znalazło schronienie 8 tysięcy uciekinierów wojennych ze wschodnich regionów Ukrainy. „Mamy, oczywiście, problemy, ale pomagają nam nasi partnerzy międzynarodowi, w tym samorządy z Polski” – powiedział PAP Fedoruk.
Bucza była okupowana przez rosyjskie wojska przez 33 dni.
Z Buczy Jarosław Junko (PAP)
jjk/ adj/