Wszystkich Świętych, potocznie nazywane Świętem zmarłych, jest momentem "zwolnienia" i czasem refleksji nie tylko nad zmarłymi, ale i nad żyjącymi oraz nad samym sobą - mówi w rozmowie z PAP dr Konrad Maj ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie.
PAP: Czy we współczesnym społeczeństwie jest miejsce na dzień Wszystkich Świętych? Jaką funkcję społeczną może dziś pełnić odwiedzanie grobów?
Dr Konrad Maj: Mimo że żyjemy w społeczeństwie zlaicyzowanym, gonimy za pieniądzem i każdego dnia mamy mnóstwo zadań do wykonania, gdzieś z tyłu głowy pobrzmiewa nam, że jednak jesteśmy śmiertelni. Dużą rolę w tym odgrywa także dostęp do informacji, łatwiejszy niż kiedykolwiek. Niegdyś ludzie nie otrzymywali co dzień wiadomości o śmierci; dziś dostajemy całe pakiety informacyjne, poświęcone zgonom i śmierci. Nie sposób od tego uciec. Gdy włączymy wiadomości czy wejdziemy do internetu, natrafimy na tego typu informacje.
Z jednej strony, odchodzenie z tego świata nie jest dla nas tematem, którym żyjemy każdego dnia - mamy mnóstwo innych celów do zrealizowania - z drugiej, karmimy się codziennie informacjami, w których czytamy, że ktoś zmarł czy zginął. Nie schowamy się przed tym i jest to stale dostępne naszej świadomości.
Dr Konrad Maj: Mimo że żyjemy w społeczeństwie zlaicyzowanym, gonimy za pieniądzem i każdego dnia mamy mnóstwo zadań do wykonania, gdzieś z tyłu głowy pobrzmiewa nam, że jednak jesteśmy śmiertelni. Dużą rolę w tym odgrywa także dostęp do informacji, łatwiejszy niż kiedykolwiek. Niegdyś ludzie nie otrzymywali co dzień wiadomości o śmierci; dziś dostajemy całe pakiety informacyjne, poświęcone zgonom i śmierci. Nie sposób od tego uciec.
Jednocześnie brakuje nam momentu, sposobności, by spokojnie zastanowić się nad śmiercią - trudno jest nam się utożsamić z osobą, której nie znamy bezpośrednio. Chyba, że są to osoby, które z różnych powodów są nam bliskie, choćby osobistości medialne. W ostatnim czasie mieliśmy dwa takie przypadki: pani Anna Przybylska i Dariusz Kmiecik, jego małżonka i dziecko. To są osoby, z którymi dawało się zidentyfikować - były to "zwykłe osoby", nie-celebryci.
Myślę, że ten dzień jest dniem, w którym chcemy się zastanowić i pomyśleć o osobach, o których nie mamy czasu myśleć każdego dnia. Z uwagi na to, że mamy pewność, iż każdy z nas odejdzie z tego świata, chcemy poczuć łączność z tymi ludźmi, pobyć z nimi czy to za pomocą przemyśleń czy przyjścia na grób i pomodlenia się.
To święto jest czasem refleksji i momentem "zwolnienia": inaczej funkcjonuje miasto, jest mniej szumu, mniej gwaru. Potrzebujemy takich momentów z uwagi na to, na jakich obrotach pracujemy na co dzień. To także chwila dla zastanowienia się nad sobą samym, swoim życiem, dążeniami. To czas refleksji nie tylko nad zmarłymi ale i nad żyjącymi. Przychodzi myśl, że jeśli dziś nie poświęcę czasu swoim bliskim, jutro może ich już nie być. Ta nazwa - święto zmarłych - jest myląca; może lepszy byłby "Dzień zadumy". To także święto żywych.
PAP: Francuski historyk Philippe Aries pisał w swojej książce "Człowiek i śmierć", że śmierć na nowo nas przeraża, że nastąpiło jej ponowne "zdziczenie", po czasie pojmowania jej jako wybawienie od ciężaru ziemskiej egzystencji. Czy takie święto jest próbą ponownego oswojenia śmierci?
Dr Konrad Maj: To jeden ze sposobów radzenia sobie z lękiem. Można to robić w sposób masowy, jak w przypadku Halloween - pokazujemy, że nie ma się czego bać, wyrywamy kosę kostusze i obśmiewamy ją. Druga metoda to wiara w przejście w jakiś inny wymiar, w inną drogę. Nie tyle idziemy kilka metrów pod ziemię, co raczej wyruszamy w podróż, przygodę. Dla nas jest to niezrozumiałe, że można po prostu zniknąć, że nasza dusza nagle przestanie istnieć. Dla nas dusza pozostaje nienamacalna i nieśmiertelna. Taka wiara pozwala nam dobrze czuć się z tym wszystkim i po prostu dalej żyć. Co będzie jak nie będzie niczego? Nasz umysł nie jest w stanie tego ogarnąć, nawet pomimo swej doskonałości.
Niektórzy podsuwają pewne wytłumaczenia, inni chcą na tym zrobić pieniądze, jeszcze inni przekonują, że są w stanie wskrzesić osoby zmarłe albo, że wiedzą, co dzieje się po śmierci, że jej doświadczyli i "wrócili". Mamy narzędzia naukowe, które potrafią rozwikłać wiele zagadek, tylko nie tę, co się dzieje po śmierci. Stawiamy hipotezy, z których nadal nic nie wychodzi. Im bardziej nie wychodzi, tym bardziej jesteśmy ciekawi rozwiązania tej tajemnicy.
Rozmawiał Piotr Jagielski (PAP)
pj/ mhr/