XIV edycja punkrockowego festiwalu Rock na Bagnie to dwa dni występów 22 formacji muzycznych z Polski, USA i Szkocji, grających punk, ska, rock i metal.
Od piątkowego popołudnia na polu namiotowym nad Biebrzą rozbrzmiewa muzyka, która raz do roku ożywia podlaskie miasteczko - już od 14 lat. Do niespełna 2-tysięcznego Goniądza przyjeżdża drugie tyle gości: kolorowych, ozdobionych nieprawdopodobnymi fryzurami i ubranych zgodnie z modą londyńskich ulic końca lat 70. Na Rock na Bagnie przyjeżdżają wszystkie pokolenia – od kilkunastoletnich wystylizowanych starannie kinderpunków do prawie 70-letnich weteranów tańczących pogo pod sceną boso, co uznawane jest za niezwykła oznakę hartu ducha.
Ale to nie jest cała prawda o publiczności: na koncerty przybywają też całkiem niezłymi samochodami ci, którzy chcą przypomnieć sobie lata młodości, albo pokazać atmosferę w własnym dzieciom. Marynarki lądują wtedy na płocie, a poważne panie i panowie dają się porwać rytmowi. "Nie chcę, by syn myślał, że potrafimy tylko zasuwać w firmie – mówi PAP 50-letnia Anna z Warszawy – dlatego zabraliśmy go w tym roku z dziewczyną, żeby zobaczyli, gdzie znikamy co roku na pierwszy weekend lipca". "Wyglądają na zachwyconych" – mówi punkowa przedsiębiorczyni.
Mieszkańcy Goniądza przywykli już do dynamicznej, szaleńczo rytmicznej punkowej fali muzyki, która odbija się od fasady położonego przy rynku kościoła pw. świętej Agnieszki. To tam od rana w sobotę działa druga, miejska scena, na której występują No Profits, Szara Masa i Zakład Produkcyjny. Tuż obok rozłożyły się stragany z podlaskim jedzeniem i napitkami. Kolejki tworzą się natychmiast, bo ceny są przystosowane do punkowych kieszeni, a miejscowe kucharki dobrze wiedzą, że duża część publiczności wybiera dania wegetariańskie. Można więc spróbować chłodnika we wszelkich odmianach, pierogów, ogórków małosolnych i kartaczy – także w wersji bezmięsnej. A chętni, oprócz biebrzańskiego piwa, na pewno znajdą okazję, żeby skosztować (nieoficjalnie) Ducha Puszczy.
Jacek Żędzian, szef artystyczny festiwalu, przyznaje w rozmowie z PAP, że to atmosfera Goniądza jest tajemnicą sukcesu Rocka na Bagnie. "Atmosfera tego miasteczka miejscami przypomina Jarocin lat 80., nawet styl budownictwa jest podobny – mówi Rzędzian. - No i okolica Biebrzańskiego Parku Narodowego, przyroda, zwierzęta… Właśnie dlatego mamy łosia w godle festiwalu, jego wizerunek widać wszędzie, poza tym można go w okolicy spotkać samemu".
Żędzian zwraca uwagę, że to już XIV edycja festiwalu. A Paweł Pogorzelski, były wójt, który był jednym z inicjatorów pierwszej odsłony festiwalu do dziś pracuje przy nim jako wolontariusz. "Organizujemy to wydarzenie jako Fundacja na rzecz Rozwoju Powiatu Monieckiego, której prezesem jest Ania Porębska, ale równie ważni są wolontariusze, dzięki którym udaje się całość ogarnąć. Trzeba pokreślić rolę Waldka Tomaszczuka, który organizuje ze mną festiwal od samego początku i odpowiada za ruch na bramie, wejście dla zespołów i mediów. Darek Kantor jest kierownikiem sceny od wielu lat, ma doświadczenie, więc nawet jak są poślizgi czasowe, to on sobie z tym radzi. Zawsze staramy się spełniać wymagania zespołów, a one starają się spełniać nasze. Dlatego wszyscy wyjeżdżamy stąd zadowoleni" - mówi dyrektor artystyczny Rocka na Bagnie.
W sobotę gwiazdami dużej sceny w Goniądzu przy ulicy Demokratycznej 1 będą m.in: Pidżama Porno, The Rebels, Acapulco, Leniwiec, Sexbomba, The Casualities i gwóźdź programu, szkocki The Exploited. Festiwal zakończy Uliczny Opryszek z gośćmi projektu Na zawsze punk.(PAP)
zuz/ bar/