34. Międzynarodowy Festiwal Autorów, spotkania pisarzy, także z Polski, z kanadyjskimi czytelnikami rozpocznie się w przyszłym tygodniu w Toronto. Polska literatura jest mało znana w Kanadzie, ale próbuje się ją popularyzować. Kluczem jest jakość tłumaczeń - uważa pisarka Ewa Stachniak, uczestniczka festiwalowych wydarzeń.
34. Międzynarodowy Festiwal Autorów odbywać się będzie w Toronto. Natomiast w Vancouver w 13 popularnych kawiarniach można od kilku tygodni wypożyczyć polskie powieści. W tych nieformalnych bibliotekach znalazło się 77 książek polskich autorów tłumaczonych na angielski. Są wśród nich utwory m.in. Gustawa Herlinga, Ryszarda Kapuścińskiego, Jerzego Kosińskiego, Marka Krajewskiego, Stanisława Lema, Andrzeja Sapkowskiego, Ewę Stachniak, Andrzeja Stasiuka, Magdalenę Tulli.
Książki do akcji Book Polishing zakupił polski Konsulat Generalny w Vancouver. Do każdej dołączono ulotkę z informacjami o Polsce – powiedział PAP konsul generalny RP w Vancouver Krzysztof Czapla.
Z pomysłem do konsulatu przyszła polonijna młodzież, a w wyborze pomógł profesor Bill Johnston z Indiana University (USA). „Pochodzący z Wielkiej Brytanii Johnston w latach 80-ych, w ramach programu wymiany studentów, trafił z Oxfordu do Warszawy. Doskonale poznał polskie realia, jest nagradzanym tłumaczem polskiej literatury na angielski, w ubiegłym roku wygłosił wspaniały wykład na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej podczas dnia polskiej książki” - powiedział konsul Czapla.
"Kiedy opowiadamy polskie historie nie jako nasze, sekretne, nam tylko zrozumiałe, lecz jako część europejskiego doświadczenia, wtedy możemy liczyć na zainteresowanie polską kulturą” - powiedziała Ewa Stachniak, autorka m.in. książki „Ogród Afrodyty”.
Jakość tłumaczeń jest kluczowa w dotarciu do angielskojęzycznego czytelnika – podkreśliła w rozmowie z PAP Ewa Stachniak, sama pisząca po angielsku. Jej zdaniem niektórzy polscy pisarze mieli pecha. „To chociażby przykład Brunona Schulza. Jeden z moich przyjaciół rozsmakował się w Schulzu dopiero, gdy przeczytał go po niemiecku. Inny przykład to Witold Gombrowicz, którego powieści tłumaczono na angielski z francuskiego, a co trudniejsze akapity bywały po prostu pomijane”.
Nie jest tak, że polska tematyka jest zbyt trudna. Sala w bibliotece w modnej części Toronto, gdzie niedawno odbywało się spotkanie z Ewą Stachniak, była zapełniona do ostatniego miejsca przez Kanadyjczyków zafascynowanych postacią Polki z powieści „Winter Palace” (polskie wydanie - „Katarzyna Wielka”).
"Kiedy opowiadamy polskie historie nie jako nasze, sekretne, nam tylko zrozumiałe, lecz jako część europejskiego doświadczenia, wtedy możemy liczyć na zainteresowanie polską kulturą” - powiedziała Ewa Stachniak, autorka m.in. książki „Ogród Afrodyty”, której bohaterką jest Zofia Potocka, żona Szczęsnego Potockiego, uboga Greczynka, która weszła do arystokratycznej polskiej rodziny. Powieść ukazała się w Kanadzie, Anglii, Australii, Nowej Zelandii, Grecji, Hiszpanii, we Włoszech, w Brazylii, Serbii, Polsce i na Ukrainie.
Profesor Bill Johnston podkreślił w rozmowie z PAP, że „Polak czyta polską książkę często tak, jakby jej +polskość+ była najważniejsza, jednak dla czytelnika z Ameryki Północnej cenne mogą okazać się inne wątki”.
Wagę „zewnętrznego” spojrzenia na polską literaturę Johnston zauważył podczas warsztatów translatorskich ze studentami w Krakowie, podczas pracy nad „Balladyną”. „Poprosiłem ich o przeczytanie fragmentu po polsku. Czytali znudzonym głosem. Potem przeczytali po angielsku i nagle zaczęli rozumieć, że to z przyzwyczajenia pomijają wiele rzeczy, widocznych dopiero w wersji angielskiej. O ile +Kordian+, którego może kiedyś przetłumaczę, jest hermetyczny, o tyle w +Balladynie+ jest wiele odniesień do Szekspira, zrozumiałych dla czytelnika angielskojęzycznego”.
W Kanadzie skuteczne są różne formy promocji. Na Festiwalu Autorów w Toronto wśród ponad 60 autorów, obok Stephena Kinga, Margaret Atwood i Yanna Martela, będzie także Polka Grażyna Plebanek.
Warto pamiętać też o sile mediów internetowych w promocji. „Trzeba tylko stale podrzucać nowe wątki, tworzyć nowe dyskusje - podkreśla Stachniak. - Podobnie jak przy filmach, warto pokazywać różne +kulisy+ tworzenia książek. To dodatkowa atrakcja dla czytelników”. Wskazuje ona też na ciekawy paradoks współczesnych metod komunikacji, nadal siłę ma to, co funkcjonowało setki lat przed Internetem. „Szeptana propaganda, plotka stosowana np. w biznesie, znakomicie się sprawdza również w promocji kultury”.
Z Toronto Anna Lach(PAP)
lach/ abe/