Cieszę się, że mój głos zostaje w pamięci fanów kina, m.in. dzieci - powiedział PAP Piotr Fronczewski. Aktor, razem z Cezarym Pazurą, pracuje nad dubbingiem "Skubanych", gdzie gra indyka Ola. Film o ptakach, które pragną zmienić bieg historii, trafi do kin 10 stycznia.
Dla Fronczewskiego i Pazury to kolejna okazja do wspólnej pracy nad polską wersją językową animacji. Wcześniej ich głosami mówili bohaterowie bajek z serii "Epoka lodowcowa", tygrys Diego i leniwiec Sid. Aktorzy pracowali też razem nad dubbingiem "Prawdziwej historii Kota w Butach" i "Gnomea i Julii".
Piotr Fronczewski cieszy się, że grane przez niego postaci z filmów dla młodego (nie tylko) widza stają się elementem dzieciństwa Polaków i zapisują się w ich pamięci na lata. "Kiedy pracuję nad rolą, towarzyszy mi świadomość, że ślad po aktorze zostaje. W moim przypadku jednym z przykładów, jeśli chodzi o publiczność najmłodszą, są filmy o Panu Kleksie. +Pan Kleks+ będzie dyżurnym filmem dla dzieci chyba przez pokolenia. Miewam spotkania także z dorosłymi ludźmi, którzy mówią mi: +Trzydzieści lat temu oglądałem Kleksa, a teraz oglądają go moje dzieci+. To bardzo miłe rozmowy" - powiedział PAP aktor, który w pierwszym filmie z serii, "Akademii Pana Kleksa" (1983), wystąpił w wieku 37 lat.
"Kiedy pracuję nad rolą, towarzyszy mi świadomość, że ślad po aktorze zostaje. W moim przypadku jednym z przykładów, jeśli chodzi o publiczność najmłodszą, są filmy o Panu Kleksie. +Pan Kleks+ będzie dyżurnym filmem dla dzieci chyba przez pokolenia. Miewam spotkania także z dorosłymi ludźmi, którzy mówią mi: +Trzydzieści lat temu oglądałem Kleksa, a teraz oglądają go moje dzieci+. To bardzo miłe rozmowy" - mówi Piotr Fronczewski.
"Skubanych" ("Free Birds", 2013), produkcję amerykańską, wyreżyserował Jimmy Hayward. W oryginalnej wersji językowej głosów bohaterom użyczyli m.in. Owen Wilson i Woody Harrelson. Animowana komedia opowiada "o ptakach, które zamierzają zmienić bieg historii i sprawić, że indyki na zawsze znikną z ludzkiego jadłospisu" - opisuje bajkę jej polski dystrybutor.
Cała historia związana jest z amerykańską tradycją jedzenia indyków w Święto Dziękczynienia. Bohaterowie, Olo i Franek, pochodzą z różnych środowisk - jeden jest indykiem z wyższych sfer, drugi ze zwykłego kurnika. Muszą połączyć siły, bo czeka ich wielkie wyzwanie: mają cofnąć się w czasie i "tak namieszać w dziejach drobiu, by indyk jawił się nie jako przysmak, ale - jako najlepszy przyjaciel człowieka". Głosem Fronczewskiego mówi Olo. "To energiczny stwór o skłonnościach przywódczych. Ma w sobie coś z żołnierza. Jest pewny siebie, ale często wpada w zabawne sytuacje" - opisywał aktor.
Tłumaczenie dialogów powierzono Bartoszowi Wierzbięcie, który wcześniej pracował nad polskimi wersjami językowymi m.in. "Shreka", "Madagaskaru" i "Happy Feet". Reżyserem dubbingu do "Skubanych" jest Elżbieta Kopocińska.
Polska wersja językowa bajki powstaje w studiu Start International Polska w Warszawie. Fronczewski i Pazura kwestie swoich bohaterów - choć na ekranie postaci te przez większość czasu są razem - nagrywali oddzielnie. "Zważywszy na zajęcia kolegów, nie zawsze można spotkać ich w studiu przy mikrofonie w tym samym dniu. Często jest tak, że aktorzy w różnych dniach czytają swoje listy dialogowe, a reżyser dubbingu i realizator dźwięku składają ten materiał w jedną całość dopiero na etapie montażu" - zaznaczył Fronczewski.
Opowiadając o pracy aktorów nad dubbingiem, tłumaczył: "Jest ciemna sala, pulpit oświetlony skromnym światłem oraz ekran. Mamy do dyspozycji tekst na pulpicie, obraz filmowy na ekranie i dźwięk w słuchawkach. Jeśli partner nagrał swoje kwestie przede mną, mam możliwość odsłuchania jego kwestii - to pomocne, dialog polega na tym, by się słyszeć i razem tworzyć sens, znaczenie. To m.in. kwestia intonacji, wzajemnego dopasowania ekspresji".
Obecnie Piotra Fronczewskiego można oglądać w spektaklu "Słoneczni chłopcy" w warszawskim Teatrze 6. piętro (reż. Olga Lipińska, premiera: 9 listopada 2013 r.).
Pytany, czy rozważa wycofanie się z teatru (w styczniowym wywiadzie dla PAP, pt. "Czas na pointę", mówiąc o reżyserowanym w Ateneum spektaklu "Ja, Feuerbach" - premiera 2 lutego 2013 r. - wspominał o "końcu swojej podróży teatralnej"), artysta odparł: "Nie zamierzam schować się w jakimś pokoiku, zatrzasnąć za sobą drzwi. Ale ta pointa ma wymiar symbolicznej kropki. To jest jakaś kropka z całą pewnością. Nie bardzo wiem, co jeszcze mogę zagrać. W pewnym momencie odczuwa się pewne znużenie, zmęczenie, strach przed powtarzalnością. Sztuka ma sens, jeśli jest stale odkrywana, jeśli jest szansą na coś nowego, na nową wypowiedź. Być może teraz jest dla mnie czas na chwilę ciszy i na odpoczynek. Miejmy nadzieję, tymczasowy".(PAP)
jp/ mlu/