Dopiero teraz przypominamy Bronisława Kapera publiczności. W Polsce wielu twórców pozostaje przemilczanych - powiedział PAP kompozytor i laureat Oscara Jan A. P. Kaczmarek. Jego kompozycje oraz utwory Bronisława Kapera znalazły się na płycie "Spotkanie".
Na płycie "Spotkanie" znalazły się kompozycje dwóch polskich laureatów nagrody Oscara za muzykę filmową - Jana A. P. Kaczmarka oraz Bronisława Kapera. Utwory tego drugiego, uratowane przez dyrektora Polish Music Center w Los Angeles i przekazane Filharmonii Gorzowskiej, zostały opracowane na orkiestrę przez Krzesimira Dębskiego. Wykonała je Orkiestra Filharmonii Gorzowskiej pod batutą Moniki Wolińskiej.
PAP: Płyta "Spotkanie" zawiera pańskie najbardziej znane kompozycje filmowe, ale także przypomina utwory Bronisława Kapera, laureata Oscara za muzykę do filmu "Lili" z 1953 r. Czy twórczość Kapera była dla pana czymś istotnym w muzycznym rozwoju?
Jan A. P. Kaczmarek: Dla mnie to tytułowe "spotkanie" jest w dużej mierze doświadczeniem natury metafizycznej. Przyjeżdżając do Hollywood w 1989 roku spotkałem się z legendą Bronisława Kapera. Był osobą powszechnie lubianą, szanowaną. Odniósł tam sukces. Gdy wyróżniono mnie Oscarem, poczułem się połączony z nim pewnym przeznaczeniem. Minęło ponad 50 lat między tymi Oscarami. Choć mieliśmy różne życiorysy, obaj byliśmy emigrantami, przyjechaliśmy do Ameryki z całkowicie odmiennego świata. Przeżyliśmy podobną przygodę. Mieliśmy świadomość, że talent to nie wszystko, że aby odnieść sukces szczęśliwie złożyć się musi wiele okoliczności.
Traktuję tę płytę jak magiczne doświadczenie. Gdy ja przychodziłem na świat, Kaper odbierał Oscara, 52 lata później ja dostałem swojego. Zainteresowałem się jego twórczością. Bliska przyjaciółka Kapera, dr Eva Muchnick, przesłała mi kilka książek z prywatnej kolekcji kompozytora, z osobistymi dedykacjami m.in. od Tuwima. Czułem się z nim w jakiś sposób połączony.
Jan A. P. Kaczmarek: W Polsce wielu twórców pozostaje przemilczanych. Nawet Paderewski! Gdybyśmy dziś zrobili ankietę uliczną z pytaniem "Kim był Ignacy Jan Paderewski?" nie spodziewam się, by wielu ludzi znało odpowiedź. Kariera Kapera przypadła na lata komunizmu w Polsce, więc wiadomości o jego sukcesach za oceanem do nas nie docierały. Nie nagłaśniano sukcesów polskich artystów-emigrantów.
PAP: Czy wcześniej - przed przyjazdem do Stanów Zjednoczonych - znał pan jego twórczość? Choćby z jazzowych aranżacji jego utworów, jak "On Green Dolphin Street", który szybko stał się popularnym standardem?
Jan A. P. Kaczmarek: Najpierw nie miałem nawet pojęcia, że to jest jego utwór! Dopiero później to odkryłem. Zanim zająłem się komponowaniem muzyki symfonicznej, muzyki filmowej byłem bardzo blisko jazzu. Moim pierwszym zespołem była Orkiestra Ósmego Dnia, która improwizowała, ocierała się o świat jazzu. Słuchałem mnóstwo jazzu, więc "On Green Dolphin Street" znałem bardzo dobrze. Po prostu nie wiedziałem, że to utwór Kapera.
PAP: Ja przez długi czas byłem absolutnie przekonany, że jest to kompozycja Billa Evansa albo Oscara Petersona. Czy postać Kapera nie jest w Polsce nieco zapomniana? Przynajmniej przemilczana?
Jan A. P. Kaczmarek: W Polsce wielu twórców pozostaje przemilczanych. Nawet Paderewski! Gdybyśmy dziś zrobili ankietę uliczną z pytaniem "Kim był Ignacy Jan Paderewski?" nie spodziewam się, by wielu ludzi znało odpowiedź. Kariera Kapera przypadła na lata komunizmu w Polsce, więc wiadomości o jego sukcesach za oceanem do nas nie docierały. Nie nagłaśniano sukcesów polskich artystów-emigrantów.
Ta ignorancja działała w obie strony, ponieważ świat nie zna polskiej historii współczesnej. Stąd wiele przekłamań, m.in. dotyczących "polskich obozów śmierci". Myśmy nie mieli wówczas własnego głosu. Do nas natomiast także trafiały szczątkowe informacje na temat tego, co się w świecie dzieje. Wieści o wspaniałej karierze Bronisława Kapera do nas nie dotarła. Dopiero teraz próbujemy przypomnieć go polskiej publiczności. Ta płyta jest ważnym krokiem w tym kierunku.
PAP: Czy pomysł, by przypomnieć Kapera na płycie "Spotkanie" był pańskiego autorstwa?
Jan A. P. Kaczmarek: To była inicjatywa Moniki Wolińskiej, dyrygent i dyrektor artystycznej Filharmonii Gorzowskiej, która wyrosła z rozmowy między nami. Rozmawialiśmy o Kaperze i później zrobiła mi niespodziankę - znalazła nuty i poinformowała mnie, że chciałaby wydać płytę, która byłaby takim "muzycznym spotkaniem" Kapera ze mną. Czuję się spadkobiercą Kapera na terenie amerykańskim, Monika Wolińska jest znakomitym dyrygentem więc też od razu z wielką radością przystałem na jej pomysł.
PAP: Jak zmieniała się, pańskim zdaniem, muzyka w filmie od czasów sukcesu Kapera z lat 50.?
Jan A. P. Kaczmarek: Przede wszystkim pod względem intensywności. Muzyka czasów Kapera była intensywna, podmiotowa - było jej wiele, miała zdecydowany kształt, była głośna i napędzała film. Współczesna muzyka filmowa, poza filmami akcji, jest mniej wyraźna. Kompozytorzy dzisiejsi - także ja - tworzą znacznie subtelniejszą muzykę. Też ma być ważnym głosem, ale "nie ma aż tylu nut", nie jest tak intensywna. Jest bardziej podskórna.
PAP: Film "Birdman" (2014) jest przykładem obrazu, w którym muzyka została wyeksponowana. Nie jest tylko tłem, jest słyszalna dla widza. Czy to częsty przypadek czy aberracja?
Jan A. P. Kaczmarek: Dziś muzyka ma dużą rolę już niemal wyłącznie w musicalach, gdzie jest jednym z głównych bohaterów, oraz w świecie animacji. Muzyka "Birdmana" jest bardzo "przeszkadzająca" - to znaczy intensywna, obecna, "prosto w twarz". Nadaje podstawowy rytm i "nerw" filmowi. Bardzo mi się podobała. Niestety nie mogła być brana pod uwagę do Oscara ponieważ nie została w całości skomponowana do filmu. W kategoriach użyteczności wyższej była bardzo cenna, nadawała obrazowi charakter.
PAP: Czy ma pan faworytów do tegorocznego muzycznego Oscara?
Jan A. P. Kaczmarek: Jest kilka bardzo interesujących propozycji. Ktoś musi wygrać - i John Williams i Thomas Newman mają bardzo ciekawe prace. To był bardzo ciekawy rok, nie ma wyraźnego faworyta.
Bywało, że faworycie sensacyjnie przegrywali, jak w przypadku Ennio Morricone, który miał dostać Oscara za "Misję", wszyscy byli tego pewni. A wygrał Herbie Hancock za "Round Midnight"! To był skandal ponieważ wówczas w regulaminie nie było zakazu nagradzania muzyki, która nie została napisana specjalnie dla filmu. "Round Midnight" było kompilacją utworów Hancocka i utworów napisanych już wcześniej. Dziś tylko muzyka napisana oryginalnie dla danego filmu, we współpracy z reżyserem i nie osłabiona użyciem piosenek czy utworów z innych źródeł, może być brana pod uwagę do Oscara.
Rozmawiał Piotr Jagielski (PAP)
Płyta "Bronisław Kaper/ Jan A. P. Kaczmarek. Spotkanie" ukazał się nakładem Warner Music Poland.
pj/ agz/