Kolejne dwa skradzione w Polsce obrazy zostały odzyskane przez agentów federalnych w Nowym Jorku i po zakończeniu śledztwa wrócą do kraju. 70 lat po wojnie część zaginionych wówczas dzieł sztuki dopiero teraz trafia na rynek, co umożliwia ich odzyskanie. "Udało nam się przejąć dwa obrazy. Jeden został skradziony podczas drugiej wojny światowej, a drugi współcześnie" - powiedział PAP w piątek agent Thomas Mulhall ze specjalnej, działającej przy federalnej agencji służb imigracyjno-celnych jednostki dochodzeniowej HSI (Homeland Security Investigation).
Nie można ujawnić o jakie obrazy chodzi, gdyż mogłoby to zaszkodzić śledztwu - wyjaśnił agent. Wiadomo, że obraz skradziony współcześnie został zrabowany z jednego z polskich kościołów i wystawiono go na internetowej aukcji eBay. Ten z czasów II wojny światowej trafił do jednej z galerii w USA.
Oba wrócą do Polski, ale dopiero po zakończeniu śledztw, co - jak szacuje Mulhall - powinno potrwać "około roku". Jak w każdym przypadku, po zajęciu skradzionego dzieła, śledczy HSI muszą ustalić m.in. dotychczasowych właścicieli oraz to, czy sprzedający oraz kupujący wiedzieli, że transakcja dotyczyła skradzionego przedmiotu.
"Próbujemy też zlokalizować trzy inne skradzione (w Polsce) obrazy podczas II wojny światowej" - dodał Mulhall, zastrzegając, że nie ma jednak pewności, czy są one na terenie USA.
"Udało nam się przejąć dwa obrazy. Jeden został skradziony podczas drugiej wojny światowej, a drugi współcześnie" - powiedział PAP w piątek agent Thomas Mulhall ze specjalnej, działającej przy federalnej agencji służb imigracyjno-celnych jednostki dochodzeniowej HSI (Homeland Security Investigation). Nie można ujawnić o jakie obrazy chodzi, gdyż mogłoby to zaszkodzić śledztwu - wyjaśnił agent.
Choć od zakończenia II wojny minęło prawie 70 lat, HSI wciąż udaje się odzyskiwać zaginione podczas wojennej zawieruchy dzieła sztuki. "Żołnierze, którzy przywieźli je jako +wojenne trofea+, trzymali je w domach. Dopiero po ich śmierci zmieniają właścicieli, kiedy spadkobiercy, często nie wiedząc w ogóle skąd pochodziły, chcą je sprzedać. Tak trafiamy na ich trop. Właśnie teraz, 70 lat po wojnie, te obiekty pojawiają się na rynku" - wyjaśnił Mulhall.
Dwa lata temu, dzięki wspólnym staraniom polskiego ministerstwa kultury i HSI do Polski wróciły dwa obrazy Juliana Fałata "Naganka na polowaniu w Nieświeżu” i „Przed polowaniem w Rytwianach”, odnalezione w 2006 roku w nowojorskich domach aukcyjnych.
HSI od 2007 roku odzyskała i odesłała do 26 państw lub mieszkających za granicą prywatnych właścicieli ponad 7 tys. cennych dla kulturowego dziedzictwa przedmiotów, które nielegalnie trafiły do USA. Wśród nich były nie tylko dzieła sztuki, ale też antyki, ceramika, a nawet chiński grobowiec i ogromny szkielet bardzo rzadkiego tyranozaura, za którego nabywca w Nowym Jorku był gotów zapłacić ponad 1 mln dolarów. Kilka miesięcy temu szkielet wrócił do kraju pochodzenia - Mongolii.
W swych śledztwach HSI ściśle współpracuje z Interpolem, który posiada bazy danych skradzionych dzieł sztuki, oraz z dziesiątkami państw na całym świecie. "Śledztwa wszczynamy na ogół na wniosek poszkodowanych państw, które mają podstawy, by sądzić, że na terenie USA znajduje się zaginiony bądź skradziony przedmiot" - powiedział Mulhall. To te państwa muszą przygotować dobrze udokumentowany wniosek roszczeniowy, opatrzony np. archiwalnymi fotografiami, tak, by HSI miała podstawy do zajęcia obiektu.
Stany Zjednoczone, a zwłaszcza Nowy Jork, to jeden z trzech - obok Hongkongu i Londynu - największych rynków legalnego i nielegalnego handlu dziełami sztuki i antyków. Według Interpolu przemyt przedmiotów cennych dla dziedzictwa kulturowego to po przemycie narkotyków i broni trzecia najbardziej dochodowa działalność przestępcza.
Tuż po II wojnie liczbę zagrabionych w Polsce dzieł sztuki szacowano na ponad 500 tys. w tym takich mistrzów jak Rafael, Breughel, van Dyck, Matejko, Malczewski, Kossak i Wyspiański. W prowadzonej od 1992 roku przez resort kultury bazie danych strat wojennych zarejestrowanych jest blisko 63 tys. pozycji.
Nabywcami skradzionych przedmiotów są zwykle osoby prywatne, "milionerzy, którzy chcą udekorować swe mieszkania najdroższymi i najbardziej egzotycznymi przedmiotami" - mówi Mulhall. Często nie wiedzą, że nabyli te przedmioty nielegalnie, ale po rozmowie ze śledczymi są skłonni oddać je ofiarom kradzieży. Jeśli nie, wówczas rozstrzyga sąd.
Mulhall przyznał, że mimo dobrej współpracy z domami aukcyjnymi, nawet te najbardziej renomowane jak Sotheby's czy Christie's nie mają w zwyczaju informowania śledczych z własnej inicjatywy, gdy ktoś zaproponuje im dzieło sztuki budzące wątpliwości. Zdarza się, że śledztwo w sprawie zajętego przez HSI obiektu wykazuje, że odmówiono jego przyjęcia do sprzedaży w kilku domach aukcyjnych. "To pomaga pchnąć śledztwo do przodu, bo dowodzi, że osoba sprzedająca została dobrze uświadomiona, że posiadany przedmiot budzi wątpliwości" - powiedział.
Tuż po II wojnie liczbę zagrabionych w Polsce dzieł sztuki szacowano na ponad 500 tys. w tym takich mistrzów jak Rafael, Breughel, van Dyck, Matejko, Malczewski, Kossak i Wyspiański. W prowadzonej od 1992 roku przez resort kultury bazie danych strat wojennych zarejestrowanych jest blisko 63 tys. pozycji. Minister kultury Bogdan Zdrojewski informował w maju, że w ostatnich czterech latach do Polski wróciło 14 obiektów, a ministerstwo prowadzi starania o zwrot kolejnych 31 z Rosji, Niemiec, USA, Włoch i Wielkiej Brytanii.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
icz/ klm/ ap/