Był inspiracją dla wszystkich reżyserów mojego pokolenia. Niedościgły mistrz, wspaniały człowiek - powiedział o Andrzeju Wajdzie reżyser filmowy Jan Jakub Kolski.
„Był inspiracją dla wszystkich reżyserów z mojego pokolenia, nie tylko na poziomie zawodowym, ale czysto ludzkim. Na poziomie, na którym jest człowiek z jego wyborami – tego, co się robi i tego, czego się nie robi (...) Jego decyzje, czego nie robić i kiedy nie robić były dla nas wskazówkami, jaką drogą należy iść. Niedościgniony mistrz, wspaniały człowiek” – powiedział Kolski o jednym z najsłynniejszych polskich filmowców, przedstawicielu polskiej szkoły filmowej, autorze m.in. "Popiołu i diamentu", "Ziemi obiecanej" i "Brzeziny".
„Miałem szczęście kilka razy z nim rozmawiać, przez jakiś czas prowadziłem zajęcia w jego szkole w Warszawie. Byłem na wykładzie inauguracyjnym, kiedy pan Andrzej w bardzo prostych słowach tłumaczył na czym polega bycie reżyserem - na łączeniu dwóch skrajnie odmiennych umiejętności: bycia jednocześnie dobrym sierżantem i złym kapralem. W mojej pamięci pan Andrzej pozostanie jako bardzo dobry generał polskiego kina” – dodał.
Podkreślił, że Andrzej Wajda bardzo interesował się pracą młodych twórców. „Miał naturalny odruch, który nieczęsto zdarza się moim rówieśnikom, czy młodszym reżyserom – bardzo serdecznie reagował na nasze sukcesy. Doczekałem się listów, gratulacji na piśmie, od dwóch mistrzów - Andrzeja Wajdy i Krzysztofa Kieślowskiego” – powiedział Kolski.
Wspominał, że Andrzej Wajda potrafił widzieć cudzy sukces i nagrodzić dobrym, serdecznym słowem. "Cechował go brak zazdrości i gotowość do otwarcia się na świat wyobraźni, który przychodzi wraz z drugim człowiekiem. Pan Andrzej był osobą-instytucją w polskim kinie. Wyposażył nas w coś, za czym można iść przez całe lata: katalog dobrych decyzji, przyzwoitość ludzką” – podkreślił Kolski.
Andrzej Wajda, jeden z najważniejszych polskich reżyserów, zmarł w niedzielę. Miał 90 lat.(PAP)
pj/ mow/