W 2018 roku - w którym 21 stycznia minie 55 lat od śmierci barda Warszawy, Stanisława Grzesiuka, a 6 maja 100 lat od jego urodzin - jego książki: "Pięć lat kacetu”, "Boso ale w ostrogach” oraz "Na marginesie życia” ukażą się po raz pierwszy w wersji bez ingerencji cenzury.
"Przed czterema laty wraz z Bartoszem Janiszewskim, dziennikarzem i scenarzystą, wpadliśmy w wydawnictwie na pomysł napisania biografii Stanisława Grzesiuka. Długo zastanawialiśmy się, jak to możliwe, że tak kultowa postać nie doczekała się rzetelnej biografii. Powstał film, masa prac magisterskich, nawet mural, ale nie było żadnego opracowania historii jego życia. Już na początku pracy postawiliśmy sobie jeden warunek – nie zrobimy tej książki bez zgody spadkobierców, ale też nie pozwolimy im cenzurować książki" - wspomina Michał Nalewski, redaktor serii wznowień książek Grzesiuka w wydawnictwie Prószyński i S-ka.
Już od kilku lat wnuczki Stanisława Grzesiuka - Izabela Laszuk i Kamila Chudzyńska - próbowały zainteresować kolejne muzea archiwum po dziadku zawierającym rękopisy i maszynopisy wszystkich jego książek oraz bandżolę, największy skarb rodziny. Bartosz Janiszewski, który nawiązał z rodziną Grzesiuka współpracę w imieniu wydawnictwa, dostał do dyspozycji pełne archiwum i już po kilku tygodniach pracy nad biografią odkrył, że spora część książki "Na marginesie życia" nie została wydana. "To była elektryzująca wiadomość dla nas wszystkich. A w pamięci wnuczek zaczęła majaczyć niewyraźne rodzinne wspomnienia o fragmentach, które nie weszły do książek dziadka" - wspominał Michał Nalewski.
W styczniu 2017 r. ukazała się pierwsza biografia Stanisława Grzesiuka autorstwa Bartosza Janiszewskiego "Grzesiuk. Król życia", a Michał Nalewski rozpoczął nieomal detektywistyczną robotę przy porównywaniu pierwszych wydań książek z zachowanymi rękopisami.
"Dzień po dniu odsłaniał się ogrom tekstu, który nigdy nie ujrzał światła dziennego. Podczas kolejnych spotkań z Izabelą Laszuk dotarło do nas, że jesteśmy najprawdopodobniej jednymi z pierwszych czytelników pełnego tekstu książek Grzesiuka. Przy każdym z nieopublikowanych fragmentów zastanawialiśmy się, co mogło być powodem usunięcia oraz czy go przywrócić. Zdarzały się fragmenty, przy których wnuczka prosiła o przerwanie pracy i kilka dni przerwy na podjęcie decyzji co do przywrócenia nieopublikowanego fragmentu. I ja to bardzo dobrze rozumiałem, bo dla mnie była to filologiczna praca z fascynującym dokumentem tamtego czasu, a dla Izabeli Laszuk bardzo emocjonalny i osobisty moment" - wspominał redaktor. Ostatecznie zrezygnowano z przywrócenia fragmentów, przy których notatki albo skreślenia samego autora nie pozostawiały złudzeń, że to on sam zdecydował o niepublikowaniu ich. Wszystkie przywrócone fragmenty zostały zaznaczone tak, żeby czytelnik miał pełną świadomość, co jest publikowane po raz pierwszy.
Michał Nalewski: Przeglądając rękopis "Pięciu lat kacetu" trudno jednoznacznie dziś ocenić, co było autocenzurą samego autora, a co wynikało z uwag redaktorów, których Grzesiuk chętnie słuchał, bo trzeba pamiętać, że był to jego debiut pisarski. Podczas pracy nad redakcją Grzesiuk, mając na względzie wrażliwość tych, którzy także przeszli obozy, usunął fragmenty, które nawet dziś porażają bezmiarem okrucieństwa życia obozowego i opisują trudną prawdą o człowieku w nieludzkich warunkach.
Stanisław Grzesiuk został ujęty w jednej z łapanek organizowanych na początku 1940 r. w Warszawie przez Niemców. W niewoli miał spędzić następne 5 lat. Najpierw trafił na roboty w okolice Koblencji. Za pobicie gospodarza i ucieczkę z gospodarstwa, Grzesiuka zesłano do obozu koncentracyjnego w Dachau, skąd po kilku miesiącach przeniesiono go do Mauthausen-Gusen. Przebywał tam do maja 1945 r., kiedy obóz wyzwoliły wojska amerykańskie. Przeżył m.in. dzięki muzyce. Został członkiem obozowego zespołu, udało mu się nawet sprowadzić do obozu bandżolę, na której grał do końca życia. Swoje przeżycia z tego okresu opisał w swojej pierwszej książce, tworzonej podczas pobytów w gruźliczych sanatoriach, zatytułowanej "Pięć lat kacetu".
25 stycznia do polskich księgarń trafi pierwsze wydanie tej książki bez skreśleń i cenzury. Różnice pojawiają się już w pierwszym akapicie, który w dotychczasowych wydaniach kończył się zdaniem: "Ja sam o tym nieraz myślałem, że warto by opisać to chociażby dla swoich dzieciaków, żeby w przyszłości, jak już będą większe, przeczytały sobie, co przeżył ich tata, kiedy jeszcze nie był ich tatą". Ale w rękopisie to zdanie jest dłuższe, w redakcji usunięto fragment po słowach "ich tatą”, który brzmi: "i na podstawie tych przeżyć nauczyły się nienawidzić faszyzmu i wojny". "Dopiero w tym wydaniu poznajemy prawdziwą intencję autora. Może tak naprawdę musimy Grzesiuka przeczytać wszyscy jeszcze raz?" - zastanawia się Nalewski.
Jak przypomniał redaktor nowego wydania książki, "Pięć lat kacetu" ukazało się dokładnie 60 lat temu, w 1958 roku, kiedy redakcja tekstów na polskim rynku wydawniczym stała na bardzo wysokim poziomie. "Redaktor pracował z autorem wiele miesięcy, co dziś już się nie zdarza. W tych skreśleniach widać mądrą cenzurę wydawniczą oraz autocenzurę samego autora" - uważa Nalewski. Redaktorką była Mira Karpińska z wydawnictwa Książka i Wiedza, która, jak pisze w biografii Grzesiuka Bartosz Janiszewski, namawiała świeżo upieczonego pisarza do złagodzenia niektórych fragmentów książki, zwłaszcza tam, gdzie autor oceniał współwięźniów, niekiedy dość kategorycznie. Grzesiuk posłuchał jej tylko częściowo i po publikacji do wydawnictwa napłynęły listy innych więźniów z Gusen, oburzonych sposobem, w jaki opowiadał o rzeczywistości obozowej.
Szczególnym przypadkiem był opisany w książce z imienia i nazwiska Ludwik Chasiński z Pomorza, który był w obozie w Gusen kapo. Grzesiuk, którego Chasiński zmuszał do pracy ponad siły, jeszcze w obozie próbował go zabić, pozorując wypadek z młotem pneumatycznym. Po ukazaniu się "Pięciu lat kacetu" Chasińskiego dotknął ostracyzm towarzyski, choć on sam i kilku innych więźniów zapewniało, że podczas pobytu w obozie starał się nie szkodzić współwięźniom na ile pozwalały na to narzucona przez Niemców warunki. Inny współwięzień Grzesiuka, Edmund Romatowski, wytoczył mu nawet proces o zniesławienie, który zakończył się bez wyroku, porozumieniem stron.
"Przeglądając rękopis +Pięciu lat kacetu+ trudno jednoznacznie dziś ocenić, co było autocenzurą samego autora, a co wynikało z uwag redaktorów, których Grzesiuk chętnie słuchał, bo trzeba pamiętać, że był to jego debiut pisarski. Podczas pracy nad redakcją Grzesiuk, mając na względzie wrażliwość tych, którzy także przeszli obozy, usunął fragmenty, które nawet dziś porażają bezmiarem okrucieństwa życia obozowego i opisują trudną prawdą o człowieku w nieludzkich warunkach. Proza Stanisława Grzesiuka dobitnie wszystkim pokazała, że żeby przeżyć trzeba było być wewnętrznie wolnym i mieć w sobie bardzo silny instynkt przeżycia, graniczący często z cwaniactwem. W pierwszym wydaniu książkowym zostały usunięte także te fragmenty, w których Grzesiuk opisywał swoje cwaniackie sposoby na przeżycie, a które w 1958 roku mogły wydawać się trudne dla rodzin wszystkich tych, którym nie udało się przeżyć" - uważa Nalewski.
W maju 2018 roku ukażę się książka "Boso ale w ostrogach", a we wrześniu 2018 roku "Na marginesie życia", po raz pierwszy bez skreśleń i cenzury. "To dużo za wcześnie, żeby opowiadać o kolejnych książkach, bo nadal wraz z wnuczką, Izabelą Laszuk, mamy wątpliwości co do przywrócenia pewnych fragmentów. Ale rok 2018 niewątpliwie będzie należał do Stanisława Grzesiuka" - podsumowuje Michał Nalewski. (PAP)
autor: Agata Szwedowicz
edytor: Paweł Tomczyk
aszw/ pat/