Istotą Biennale Młodej Sztuki Europejskiej JCE jest ruch, przemieszczanie się artystów, widzów, krytyków i idei - powiedziała PAP Ewa Sułek, jedna z kuratorów wystawy, która prezentowana jest właśnie we Wrocławiu. Ekspozycja potrwa do końca lipca.
PAP: Biennale Młodej Sztuki Europejskiej (Jeune Creation Europeenne-JCE) to wystawa wędrująca? Skąd i dokąd wędruje i co oznacza jej "przystanek" w Polsce, we Wrocławiu?
Ewa Sułek: Biennale JCE to unikatowa wystawa promująca aktualne trendy w młodej sztuce. Jej istotą jest ruch, przemieszczanie się artystów, widzów, krytyków i idei. Zaproszonych do projektu zostało 56 młodych artystów - którzy nie przekroczyli jeszcze 35 roku życia - i siedmiu kuratorów z siedmiu państw europejskich. Tworzą oni żywy zmieniający się organizm. Seria wystaw odbywających się w ciągu dwóch lat we Francji, Danii, Polsce, na Łotwie, we Włoszech, w Hiszpanii i Portugalii, przeobraża się, pomimo obecności na nich tych samych elementów, tych samych dzieł.
PAP: Jak się przeobraża?
Ewa Sułek: Formuła Biennale zakłada, że każdy kraj ma swojego kuratora. Kiedy wystawa przyjeżdża do jego kraju, kurator ten ma okazję do zaprezentowania całej ekspozycji według własnego pomysłu. Jedną z idei Biennale, obok prezentacji twórczości, jest badanie, jak na obiekty artystyczne wpływa kontekst, w jakim są prezentowane, atmosfera i energia miejsca, czas i perspektywa. Mimo że mamy do czynienia z tymi samymi obiektami, to jednak w każdym miejscu, w innej przestrzeni wystawa jest inna.
PAP: Jak zatem wyglądają odsłony poszczególnych wystaw?
Ewa Sułek: Pierwsza wystawa tegorocznej edycji Biennale JCE rozpoczęła się jesienią 2015 roku w podparyskim Montrouge, w centrum sztuki Beffroi; mieliśmy tam do czynienia z typowym białym kubikiem. Następnie wystawa pojechała do Danii - tam była prezentowana w bardzo nowoczesnym centrum, zbudowanym w stylu skandynawskim: wszędzie było dużo światła, przestrzeni, a dzieła eksponowano na kilku poziomach.
Ewa Sułek: Biennale JCE to unikatowa wystawa promująca aktualne trendy w młodej sztuce. Jej istotą jest ruch, przemieszczanie się artystów, widzów, krytyków i idei. Zaproszonych do projektu zostało 56 młodych artystów - którzy nie przekroczyli jeszcze 35 roku życia - i siedmiu kuratorów z siedmiu państw europejskich. Tworzą oni żywy zmieniający się organizm.
We Wrocławiu, gdzie organizatorem wydarzenia jest wrocławska Galeria Miejska, wystawa prezentowana jest na 800 mkw w Hali Stulecia. Światło, szkło i przestrzeń określają to miejsce. I znowu cała ekspozycja, za którą odpowiadam jako kurator, ukaże się w nowej konfiguracji. Ta polska odsłona wystawy potrwa do 31 lipca.
PAP: Jakie prace, jakich artystów są pokazywane?
Ewa Sułek: W zabytkowym kompleksie Hali Stulecia będzie można obejrzeć malarstwo, rysunek, instalacje, prace wideo i poznać najnowsze nurty, które wyróżniają współczesną sztukę europejską. Zostaną pokazane m.in. prace Magdaleny Sawickiej, polskiej artystki, która podczas otwarcia wystawy w Montrouge pod Paryżem została nagrodzona przez międzynarodowe jury Grand Prix za osobliwość i siłę prac. Przedstawiła ona cykl czterech rysunków wykonanych cienkopisem na papierze pt. "Pożegnanie". Artystka jakby wbrew modzie na nowe media sięgnęła po dane techniki i jury to doceniło.
Ponadto Polskę reprezentują Miłosz Flis, Michał Frydrych, Marcelina Gron, Kornel Janczy, Berenika Kowalska, Izabela Łęska, Tomasz Poznysz. Biennale we Wrocławiu będzie towarzyszyć dodatkowy projekt - tryptyk fotograficzny "Euroarabia", autorstwa Katarzyny Górnej, Julii Curyło i Lizy Sherzai. Jest to kontynuacja wcześniejszych poszukiwań Curyło i Sherzai, dotyczących migracji i multikulturowości.
PAP: Jaki był pani jako kuratora pomysł na wystawę?
Ewa Sułek: Przedstawiam środowisko młodych twórców obecnych na rynku sztuki, ale nie związanych z galeriami komercyjnymi. Szukałam oryginalności, szukałam świeżości. Prace polskich artystów są zróżnicowane i w treści, i w formie. Z jednej strony widać ich skupienie się na filozofii, kulturze, z drugiej pojawiają się wątki bardzo prywatne, intymne. Zwraca uwagę niemal całkowity brak zainteresowania tematami ekonomicznymi, społecznymi, politycznymi.
PAP: Jak młodzi twórcy z rożnych krajów postrzegają sztukę, jaką sztukę tworzą? Jakie są nowe trendy w młodej sztuce europejskiej?
Ewa Sułek: Młodzi artyści wypowiadają się na temat świata, w którym żyją. Zastanawia fakt, że jest to sztuka apolityczna. Może dzieje się tak dlatego, że młodzi pochodzą z krajów w miarę stabilnych politycznie i gospodarczo. Jedynie w ekspozycji hiszpańskiej pojawiają się wątki związane z trudną sytuacją ekonomiczną tego kraju. Hiszpania przeżywa kryzys, Hiszpania ma kłopoty. Z kolei Francję reprezentują nie tylko rodowici Francuzi, lecz też artyści, którzy przybyli nad Sekwanę z innych krajów, również z Polski, czego świadectwem jest praca Tatiany Wolskiej.
Artyści często wypowiadają się w swoich pracach na temat relacji między dziełem a przestrzenią. Łotysze chętnie zajmują się tematem przyrody, która w ich kraju jest bujna i nieskażona. Aby zachować ją w takim stanie, starają się w swoich pracach dobitnie określić zobowiązanie współczesnego człowieka wobec natury. Włoska ekspozycja wiele mówi na temat funkcjonowania człowieka we współczesnym świecie i zderzeniu tego, co prywatne, z tym, co społeczne. Portugalska grupa artystów przedstawia prace bardzo odmienne od pozostałych i jest to przeważnie malarstwo.
PAP: Dokąd z Wrocławia przeniesie się "wędrująca młoda sztuka"?
Ewa Sułek: Z Wrocławia wystawa pojedzie w sierpniu na Łotwę do Centrum Sztuki Bruzis w Cesis, a w 2017 roku do Włoch, gdzie będzie prezentowana w Como w Villa Olmo, a potem do Hiszpanii i Portugalii. Ten cykl wystaw przybliży zróżnicowaną twórczość młodych artystów z różnych krajów Europy i niewątpliwie stworzy podstawę do dyskusji nad ich postawami.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
abe/ agz/