
Izabela Czartoryska była uosobieniem starożytnej zasady kalokagathia – łączyła piękno, dobro i intelekt, stając się symbolem szlachetności oraz oddania Polsce i kulturze. To dzięki niej mamy dziś dostęp do dzieł takich mistrzów, jak Leonardo da Vinci czy Rembrandt. Gromadziła je z myślą o rozwijaniu narodowej kolekcji dziedzictwa kulturowego.
Według legendy stworzonej przez samą Izabelę Czartoryską, pomysł kolekcji zrodził się pewnego wyjątkowo mroźnego dnia. Księżna przyglądała się właśnie zburzonemu przez Austriaków kościołowi św. Michała na Wawelu, gdy zauważyła wśród gruzów kilka obrazów, a potem także metalową płytę nagrobną i kawałek jakiegoś witrażu. Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, jakie dzieła zobaczyła Czartoryska owego zimowego dnia 1803 roku, choć podobno autorem jednego ze znalezionych przez nią obrazów był słynny włoski malarz doby renesansu, Paulo Veronese. Jednak nie szczegóły są tu najważniejsze, lecz symboliczny akt pokazujący, jak głęboko w polskiej wyobraźni zakorzeniła się postać kobiety, która z ruin pragnie zbudować pamięć. Bo w istocie Izabela zbierała to, co porzucone, zapomniane, nieraz nikomu niepotrzebne – z myślą o tych, którzy nadejdą po niej.
Izabela Dorota Fleming urodziła się 31 marca 1745 roku jako córka zamożnego ministra dworu królewskiego Jerzego Detloffa Flemminga i Antoniny Czartoryskiej. Matka zmarła przy porodzie, a wychowaniem dziewczynki zajęła się babka, Eleonora Waldsteinowa. Edukacja Izabeli – typowa dla środowiska magnackiego XVIII wieku – obejmowała naukę języków obcych i podstaw historii, ale była daleka od systematycznego kształcenia. Jej prawdziwy rozwój intelektualny rozpoczął się dopiero po zawarciu małżeństwa.
Wydano ją za księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego, który był jej ciotecznym wujem, a przy tym znawcą literatury i sztuki oraz jednym z najbogatszych magnatów w Rzeczpospolitej.
Zanim jednak doszło do ślubu, Izabela (miała wtedy 16 lat) przeszła ciężką chorobę – ospę, znacznie groźniejszą niż dziś. Choroba nie tylko zagrażała jej życiu, lecz także pozostawiła widoczne ślady na twarzy: była „okryta dziobami i czerwonymi plamami i peruką na głowie, bo wszystkie włosy była straciła” – wspominał jej syn, Adam Czartoryski. Dodawał też, że jego ciotka, księżna Izabela Lubomirska, „była w rozpaczy i mdlała przy tym, że tak brzydką żonę dają jej bratu”. Sądząc jednak po zachowanych portretach i relacjach współczesnych, z czasem wszystko to poszło w niepamięć.
Dzięki kontaktom męża z intelektualistami epoki stanisławowskiej Izabela zaczęła rozwijać swoje zainteresowania literackie, historyczne i artystyczne, stopniowo stając się dla nich równorzędną partnerką. A jednocześnie – jak pisał o niej osiemnastowieczny uwodziciel Armand Louis de Gontaut – codziennie „udowadniała, że nie będąc wcale ładną, można być osobą uroczą (…) o niezrównanym wprost wdzięku”.
Po ślubie Izabela przejęła prowadzenie salonu w rodowej posiadłości Czartoryskich w Puławach.
Pałac Książąt Czartoryskich w Puławach. Fot. PAP/Wojtek Jargiło
Historyk Andrzej Stroynowski twierdzi, że ambicją małżonków było uczynienie z tego miejsca ośrodka konkurencyjnego wobec Warszawy i środowiska dworu królewskiego. I rzeczywiście – Puławy stały się jednym z najważniejszych centrów życia intelektualnego epoki stanisławowskiej. Regularnie gromadzili się tam uznani twórcy i myśliciele, by debatować o edukacji, prawach obywatelskich i przyszłości kraju.
Wśród stałych bywalców znajdował się m.in. Hugo Kołłątaj, który – jak zwierzała się Czartoryska – „wiele mi wyjaśnił, szczególnie w sprawach edukacji i praw obywatelskich”. Gospodyni Puław prowadziła także ożywione rozmowy ze Stanisławem Staszicem i Julianem Ursynem Niemcewiczem, a podczas podróży po Europie miała okazję poznać m.in. Giacomo Casanovę i Jeana-Jacques’a Rousseau.
Wraz z upadkiem Rzeczypospolitej dawne układy i intrygi straciły na znaczeniu. Izabela przestała zabiegać o wpływy – zaczęła natomiast myśleć o tym, co jeszcze da się ocalić. Po trzecim rozbiorze Polski, w 1795 roku, podjęła decyzję o wyjątkowym przedsięwzięciu: stworzeniu muzeum, które miało zachować pamięć o narodzie i jego historii.
Kluczowym elementem tych działań było otwarcie w 1801 roku pierwszego w Polsce muzeum historycznego – Świątyni Sybilli. Powstała ona na terenie rezydencji Czartoryskich w Puławach.
Świątynia Sybilli na terenie zespołu pałacowo-parkowego przy Muzeum Czartoryskich w Puławach. Fot. PAP/Wojtek Jargiło
Sama idea stworzenia miejsca, w którym obywatele mogliby oglądać narodowe pamiątki, była wówczas nowatorska. W jednym z listów do syna Izabela pisała: „Ratuję, co mogę, bo wszystko ginie. Miejsce, gdzie to składam, niech świadczy, że byliśmy.”
Muzeum miało nie tylko gromadzić dzieła sztuki i pamiątki, lecz także służyć edukacji oraz budzeniu świadomości narodowej. Izabela osobiście uczestniczyła w wyborze i opisie eksponatów, tworząc spójną narrację, która łączyła przedmioty z historią Polski i jej bohaterami. Artefakty opatrzone były podpisami – często kaligrafowanymi własnoręcznie przez księżnę. Organizowała również wykłady, spotkania i publikacje popularyzujące wiedzę o sztuce i dziejach ojczyzny. Wspierała młodych artystów i kolekcjonerów, tworząc przestrzeń kultury w trudnym dla Polski okresie zaborów.
Równie ważnym aspektem działalności Czartoryskiej było propagowanie polskiej kultury zagranicą. Księżna utrzymywała kontakty z muzeami i artystami z całej Europy, co umożliwiało wymianę wiedzy i doświadczeń. Przez te działania wzmacniała pozycję Polski na kulturalnej mapie kontynentu, nawet w czasach jej politycznego upadku.
Dorota Folga-Januszewska, specjalistka w zakresie historii muzealnictwa, podkreślała, że Czartoryska jako jedna z pierwszych w Europie stworzyła instytucję, która była świadomym narzędziem polityki pamięci.
W katalogu zbiorów Izabeli Czartoryskiej znalazły się portrety królów, relikwie związane z ważnymi wydarzeniami historycznymi, militaria, starodruki oraz dzieła najwybitniejszych artystów.
Czartoryska o swoich zbiorach pisała, że są tam „ślady Bolesława Chrobrego, Kazimierza Wielkiego, Stefana Batorego, Jana Zamoyskiego, Żółkiewskiego, Czarnieckiego, Lwa Sapiehy i innych znakomitych i mężnych ludzi”. Szczególnie ważnym elementem kolekcji był obraz „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci, który nabyła w 1798 roku. Decyzja ta nie była kaprysem estetycznym, ale wyrazem głębokiego patriotyzmu. W obliczu upadku państwa uznała, że gromadzenie i ochrona dóbr kultury – również europejskiej – stanowi formę duchowego oporu i sposób na zachowanie tożsamości narodowej. Był to wyraz siły i świadomości Polski, która – choć de iure nieistniejąca – trwała poprzez swoją pamięć, kulturę i tożsamość.
Przedmioty do kolekcji Izabela Czartoryska kupowała lub otrzymywała w darze od patriotów i rodzin magnackich. W notatkach katalogowych zachowała się m.in. informacja: „Ten sztylet należał do Kościuszki – nosił go przy pasie w czasie insurekcji warszawskiej. Otrzymałam go od generała Zajączka”. Najczęściej jednak pozyskiwała pamiątki niszczejące w klasztorach, zamkach i urzędach. Z listów wynika, że miała poczucie, iż to ostatni moment, by ratować „rzeczy narodowe”.
Reźba Tankred i Klorynda na terenie zespołu pałacowo-parkowego przy Muzeum Czartoryskich w Puławach. Fot. PAP/Wojtek Jargiło
Obok siebie znalazły się więc: „Złoty kodeks pułtuski” z XI wieku, rękopis „Kroniki” Długosza, oryginalny dokument hołdu pruskiego z 1525 roku, autografy Fryderyka Chopina, Tadeusza Kościuszki, Jerzego Waszyngtona, listy królowej Marysieńki czy modlitewnik Ludwika XIV. W zbiorach były też mniej oczywiste pamiątki, jak krzesło przypisywane Szekspirowi, „włosy Konstancji Austriaczki, kawałek sukni Zygmunta Augusta, fragmenty szat św. Kazimierza i Zygmunta III, kawałek czaszki Zygmunta, syna Władysława IV, cztery gwoździe i kawałek spróchniałej trumny Anny Jagiellonki” – czytamy w pracy historyczki sztuki Katarzyny Bik.
W 1809 roku, po wkroczeniu wojsk austriackich, Świątynia Sybilli została zamknięta. Izabela, by ratować zbiory, przeniosła je do Domu Gotyckiego, wzniesionego specjalnie z myślą o nowej przestrzeni ekspozycyjnej. Po upadku powstania listopadowego Puławy dotknęły represje carskie. W 1831 roku kolekcja została wywieziona do Paryża, gdzie znalazła schronienie w Hôtel Lambert – nowym centrum życia Wielkiej Emigracji. Tam kontynuowano ideę muzeum jako miejsca narodowej pamięci. Książę Adam Jerzy Czartoryski, syn Izabeli, pisał: „Co nie zginęło w duszy narodu, ocaleć musi, choćby wśród ruin”.
W 1878 roku wnuk Izabeli, Władysław Czartoryski, sprowadził zbiory do Krakowa i utworzył Muzeum Książąt Czartoryskich. Umieszczone w odrestaurowanym arsenale przy Bramie Floriańskiej, miało pełnić funkcję narodowego panteonu.
Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie – jedno z najstarszych muzeów w Polsce, oddział Muzeum Narodowego w Krakowie. Fot. PAP/Jerzy Ochoński
Muzeum przetrwało dwie wojny światowe, choć część zbiorów została zagrabiona przez okupantów. Przetrwało także czasy PRL. W 2016 roku zostało wykupione przez państwo za 100 milionów euro – decyzja ta wzbudziła kontrowersje, ale ostatecznie zapewniła kolekcji trwały status publiczny. Po gruntownej renowacji w 2020 roku Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie ponownie otwarto dla zwiedzających.
Izabela Czartoryska zmarła 17 czerwca 1835 roku w Wysocku nieopodal Jarosławia. Dziś nie ulega wątpliwości, że jej dzieło przetrwało – jako fundament polskiego muzealnictwa i narodowej pamięci. (PAP)
Marta Panas-Goworska
mpg/ jkrz/ aszw/