W polskich mediach nikt nie może zdobyć pozycji dominującej, czyli uzyskać więcej niż 40 proc. udziału w rynku; w większości krajów zachodnich te wskaźniki są dużo niższe, a podstawową wartością do której się dąży jest pluralizm mediów - powiedział PAP b. przewodniczący KRRiT Marek Markiewicz.
"To co jest specyfiką rynku polskiego nie istniało na zachodzie Europy" - powiedział Markiewicz. Tłumaczył, że w przypadku zachodniego rynku medialnego wyróżnić można trzy poziomy funkcjonowania, których media przestrzegają.
"Jeden to kapitałowy, to znaczy taki, żeby jedna osoba nie była właścicielem zbyt wielu mediów, czyli nie monopolizowała przez swoje pieniądze rynku. Drugi poziom to jest taki - co się nakłada trochę na siebie, ale wcale nie musi - żeby jeden podmiot nie miał np. portalu internetowego, gazety, telewizji, radia, bo to się wtedy także bada udział w różnego rodzaju rynkach. Wreszcie istnieje jeszcze pewna zależność, której się nie docenia, mianowicie pionowy układ kapitału usadowionego w sferze producenckiej, w sferze kolportażu i w sferze drukowania" - wyjaśnia.
Ekspert podkreśla, że podczas oceny rynku mediów należy badać jak wygląda pionowy układ kapitałowy, rywalizacja pozioma między mediami i wreszcie tzw. krzyżowy układ, czyli układ pomiędzy różnymi rodzajami mediów.
Tłumaczy, że w Polsce "ustawa o radiofonii i telewizji wprowadza takie odesłanie do ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, która mówi, że nikt nie może zdobyć pozycji dominującej na rynku, czyli uzyskać więcej niż 40 proc. udziału w rynku".
Zaznacza jednak, że zbadanie takiego udziału nie należy do łatwych. "Konia z rzędem temu, kto będzie wiedział, jak ten udział w rynku obliczyć, rzeczywisty i pośredni, bo to wcale nie jest takie proste jakby się wydawało".
Ekspert podkreśla, że w większości krajów zachodnich te wskaźniki są dużo niższe.
"To jest 30 proc., 20 proc., ale od dawna, tradycyjnie, gdzie powiada się, że podstawową wartością, do której się dąży, jest pluralizm mediów, tzn. te progi mają prowokować, by powstawało jak najwięcej tytułów, telewizji lokalnych" - wyjaśnia.
Markiewicz przyznaje, że nie wie, czy idea pluralizmu mediów jest głównym motorem zmian, które przygotowuje KRRiT. Wyjaśnia, że w Polsce mamy do czynienia z "nadistnieniem kapitału zagranicznego w mediach, ale on z nikim nie konkuruje szczerze powiedziawszy, podczas gdy rzeczywiście rozdrobniony rynek służy pluralizmowi".
Pod koniec lipca wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin zapowiedział, że projekt ustawy ws. dekoncentracji struktur właścicielskich w mediach może być gotowy jesienią.
(PAP)
ksk/ mni/