W Polsce prowadzimy świadomie ukierunkowaną politykę historyczną – zapewniał w czwartek w Krynicy-Zdroju wicepremier Piotr Gliński. Stosunek polityki historycznej do historii bywa podobny, jak stosunek świnki morskiej do świni i do morza – ripostował ukraiński historyk prof. Bohdan Hud.
Próby relatywizowania historii i wykorzystywania jej do celów politycznych były jednym z tematów poruszanych w trzecim dniu kończącego się w Krynicy 29. Forum Ekonomicznego. Panel zatytułowany „Pole walki historia – nowoczesne metody wojny starej jak świat” zgromadził m.in. historyków i publicystów z Polski, Czech, Ukrainy, Rumunii i Niemiec.
Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński zauważył, że zarówno w Polsce, jak i w przestrzeni międzynarodowej, obserwujemy próby relatywizowania historii i wykorzystywania jej do osiągania określonych celów politycznych. Podkreślił, że historia – choć widziana z różnych perspektyw – musi sprowadzać się do prawdy.
W ocenie wicepremiera, w przestrzeni międzynarodowej trwa konkurencja, w której także ścierają się różne wizje i interpretacje historii oraz różne „linie narracyjne”, często o sprzecznych celach, w których widoczny jest „aksjologiczny relatywizm w pojmowaniu historii”. Polską odpowiedzią na to jest – mówił prof. Gliński – świadoma polityka historyczna.
„Na przestrzeni ostatnich lat zrobiliśmy na tej arenie bardzo wiele, realizując i wspierając cały szereg inicjatyw” – powiedział szef resortu kultury, wymieniając m.in. nowe oraz rozwijane muzea, wypełniające – jak podkreślał – istniejącą wcześniej lukę. Przywołał m.in. muzea poświęcone ratującej Żydów rodzinie Ulmów, rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu, Żołnierzom Wyklętym i masakrze polskiej inteligencji w Piaśnicy, a także muzea poświęcone Józefowi Piłsudskiemu, Janowi Pawłowi II i kard. Stefanowi Wyszyńskiemu.
„Po raz pierwszy od wielu lat podejmowane są konkretne wysiłki, żeby zbudować ogromne Muzeum Historii Polski - inwestycję wartą ok. 1 mld zł” – powiedział Gliński, oceniając, że wszystkie te inicjatywy wpisują się w powinności państwa i służą jego interesom, podobnie jak np. zaangażowanie w tworzenie i promowanie filmów historycznych.
„Jest to świadomie ukierunkowana, państwowa polityka historyczna, którą obecnie w naszym kraju prowadzimy” – podsumował wicepremier. Ocenił, że historia jest swoistym terenem zmagań, także za granicą. W tym kontekście wymienił niemiecki serial „Nasze matki, nasi ojcowie”, który – jego zdaniem - relatywizuje prawdę historyczną o II wojnie światowej, w wielu przypadkach zrównując oprawców i ofiary. „To nie jest prawda i to nie jest fair; a jest to świadome i stoją za tym cele natury politycznej” – mówił Gliński.
Z wicepremierem polemizował m.in. korespondent niemieckiego Frankfurter Allgemeine Zeitung Gerhard Gnauck, oceniając, iż narracja prof. Glińskiego, choć podkreślająca, iż istotą historii musi być prawda, w istocie prowadzi do rywalizacji, starć i potyczek wokół historii.
„Polityka pańskiej partii w wielu przypadkach szuka tego co dzieli, zamiast tego, co łączy. Mówicie, że macie w kraju lepszy i gorszy sort, że tylko wy jesteście patriotami, a pozostałe 50 proc. Polaków nie – wydaje się, że to jest bardzo poważny problem” – ocenił niemiecki dziennikarz.
Dyrektor Instytutu Integracji Europejskiej na Uniwersytecie Lwowskim prof. Bohdan Hud, autor książki „Ukraińcy i Polacy” ocenił, że w wielu krajach uprawianie polityki historycznej służy celom politycznym. „A jeżeli robi się to w celach politycznych, to trudno mówić o prawdzie” – powiedział profesor, podkreślając, iż domeną historyka musi być prawda, choć – jak mówił – także prawda historyczna nie zawsze w pełni odpowiada temu, co faktycznie maiło miejsce setki lat temu.
„Żadna książka historyczna nie jest prawdziwą - to tylko wizja jej autora. Nikt nie siedzi za krzakami, obserwując, co działo się 100 czy 200 lat temu. Historia to ocean, a nasza wiedza to szklanka, najwyżej akwarium. Takie są relacje między prawdą historyczną, a tym, co się działo. Dlatego historia powinna być maksymalnie prawdziwa i przybliżona do rzeczywistości, oparta o fakty, dokumenty, właściwą bibliografię” – wyliczał prof. Hud, podkreślając, że jest historykiem, a nie politykiem.
„Nie rozumiem, dlaczego politycy próbują zrobić historię polem walki, instrumentem walki politycznej między krajami, które określają się jako partnerzy strategiczni, mają wspólne cele, należą do jednego obozu cywilizacyjnego. Mam wrażenie, że ostre dyskusje o stosunkach polsko-ukraińskich mają pokazać, że ktoś jest prawdziwy, a ktoś jest +prawdziwszy+. Uważam, że historia nie może być instrumentem tworzenia realnej polityki; jeśli chcemy uprawiać +real politik+, powinniśmy zostawić historię historykom” – mówił ukraiński historyk.
Prof. Hud ocenił, że testem współpracy polsko-ukraińskiej, nawiązującej do historii, może być przypadające w przyszłym roku 100-lecie porozumienia Józefa Piłsudskiego oraz ukraińskiego polityka i dowódcy Symona Petlury; porozumienia nazwanego – jak mówił profesor – „trudnym, ale braterstwem”, w efekcie którego armia Petlury pomogła Polsce zdobyć Galicję.
„Jeżeli nie będziemy zwracać uwagę na podobne fakty, będziemy prowadzić politykę historyczną, a nie przypominać prawdziwą historię” – podsumował historyk. Podkreślił, że historyk powinien zawsze pisać prawdę, niezależnie od tego, jak bolesna jest ona dla obu stron. „Nie ma czarno-białej historii (…), a nawet szary kolor ma 50 odcieni” – mówił.
Uczestnicząca w krynickiej debacie czeska publicystka i tłumaczka, b. dysydentka Petruszka Szustrova przytoczyła dziejącą się w ostatnich tygodniach historię z Pragi, gdzie w jednej z dzielnic trwa dyskusja dotycząca przyszłości pomnika radzieckiego marszałka Iwana Koniewa, który dowodził wojskami wyzwalającymi miasto spod okupacji niemieckiej, ale też uczestniczył w pacyfikacjach protestów w Berlinie w 1953 r. i trzy lata później w Budapeszcie. „Ten spór dotyczący pomnika, który stoi od kilkudziesięciu lat, dzieje się teraz, w 2019 r., i pomaga wyjaśnić, o co chodzi w tej walce o historię” – mówiła Szustrova.
Podsumowując dyskusję prof. Jan Draus z Uniwersytetu Rzeszowskiego ocenił, że „polityka historyczna jest obowiązkiem każdego szanującego się państwa. „Państwo nie jest spółką akcyjną (…), ale wspólnotą narodową, wyrosłą na wspólnej przeszłości, kulturze, tożsamości, tradycji. Państwo odpowiada za utrzymanie wspólnoty narodowej” – mówił, zwracając uwagę na zjawisko relatywizacji historii, prawdy i moralności.(PAP)
autor: Marek Błoński
mab/ pat/