Ukraińską scenę jazzową w czasie wojny, najważniejsze fakty z historii jazzu, album powstałego w Polsce ukraińskiego zespołu jazzowego Kinva oraz relacje z koncertu polskich muzyków jazzowych we Lwowie przedstawia specjalna edycja magazynu „Jazz Forum”.
„W grudniu 2022 roku na koncercie +Notes from Ukraine+ w Carnegie Hall Martin Scorsese powiedział: +Można zabić ludzi, ale nie można zabić kultury+” - przypomina w szkicu poświęconym muzykom jazzowym w czasie wojny Mariana Bondarenko, kierownik programu muzycznego Instytutu Ukraińskiego.
W 2014 r. wielu ukraińskich muzyków wstąpiło do wojska, by bronić swego kraju w obliczu agresji rosyjskiej. Ta tendencja nasiliła się jeszcze bardziej w 2022 r. Jazzmani odłożyli swoje instrumenty, aby móc zagrać po wojnie w demokratycznej, niepodległej Ukrainie.
Fotograficzną opowieść Arkady’ego Mitnika o muzykach, którzy zasilili z bronią w ręku szeregi Sił Zbrojnych Ukrainy i Wojsk Obrony Terytorialnej stworzoną w ramach projektu Instytutu Ukraińskiego i Jazzography.in.ua publikuje właśnie „JF”.
Mariana Bondarenko jednak zaznacza, że po 24 lutego, kiedy Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę na pełną skalę, wielu muzyków zjednoczyło się, aby chronić swoją kulturę, dając liczne koncerty charytatywne w Ukrainie i na całym świecie, starając się przy tym rozpowszechniać informacje o tym, co dzieje się w ich kraju.
„Grali w charkowskim metrze, aby wesprzeć rodziny, które musiały tam mieszkać w pierwszych miesiącach wojny" – przypomina Bondarenko. "W metrze odbyło się nawet otwarcie Charkowskiego Festiwalu Muzycznego. Arthub Odessa uruchomił internetowy maraton muzyczny +Cultural power+ z koncertami wspierającymi armię ukraińską i uchodźców uciekających z okupowanych i niebezpiecznych terytoriów”.
„We Lwowie od marca – opisuje - zainicjowano muzyczny front kulturalny, który swoją działalność zaczynał od koncertów jazzowych na dworcu kolejowym w celu wsparcia uchodźców, a następnie organizował koncerty charytatywne i transmisje streamingowe ze schronów”.
Dla klubów jazzowych był to trudny okres, „ale na szczęście – zauważa Bondarenko - niektóre zostały ponownie otwarte już w kwietniu – w Kijowie, Odessie, Równem, czy Czernihowie. Lwów gościł wielu muzyków z całej Ukrainy. Nasi dzielni promotorzy dokonali prawdziwych cudów organizując Kijowską Scenę Bukietową, jubileuszowy Art Jazz Festival w Równem oraz Jazz Bez we Lwowie, Przemyślu, Równem i Humaniu w międzynarodowym składzie”.
„Historia jazzu w Ukrainie dzieli się na dwie części: pierwszą – gdy Ukraina była częścią ZSRR i drugą – po 1991 r., kiedy Ukraina odzyskała niepodległość – pisze w „JF” Oleksii Kogan, promotor jazzu, radiowiec, muzyk, twórca i szef festiwalu Leopolis Jazz we Lwowie. "Za symboliczny początek historii współczesnego ukraińskiego jazzu wskazuje on rok 1962 r., w którym odbył się koncert Benny’ego Goodmana w Kijowie i również wtedy w Kijowie został otwarty pierwszy klub jazzowy Mrija” – zaznacza Kogan.
W klubie Mrija i w innych nowo powstałych występowały gwiazdy światowego jazzu, np. Duke Ellington Orchestra czy grupa Pata Methenego.
Rozwój sceny jazzowej zaowocował w czasach odzyskania niepodległości wydaniem 400 oryginalnych albumów muzyków ukraińskich oraz kontynuowaniem misji przez najbardziej znane międzynarodowe festiwale Leopolis Jazz Fest, Jazz Bez (Jazz Bez Granic), Jazz in Kyiv.
O wyprawie polskich muzyków jazzowych do Ukrainy na początku grudnia zeszłego roku i koncercie Jazz Forum Talents – zespołu działającego pod auspicjami magazynu „Jazz Forum” opowiada PAP reprezentująca redakcję „JF” Asia Pieczykolan, organizatorka tej ekspedycji i menedżerka zespołu.
„Koncert na terenie kraju, do którego teraz nikt nie przyjeżdża wywołał dużo emocji. Od początku wiedzieliśmy, że to ważna sprawa, ale jak bardzo ważna i jak wielkie miała znaczenie dowiedzieliśmy się od ukraińskich muzyków" - powiedziała Pieczykolan. "Bo oni, jak sami podkreślali, od dawna nie mieli kontaktu z osobami, które nie są obarczone piętnem wojny, które nie mają mentalności osób przytłoczonych wojenną traumą. Byliśmy dla nich i nasz jazz z Polski jak powiew czystego powietrza” – mówi Pieczykolan.
„W Polsce i na świecie odbyło się dotychczas kilkaset, jak nie kilka tysięcy koncertów charytatywnych na rzecz naszych wschodnich sąsiadów. Natomiast okazanie wsparcia bezpośrednio na ich ziemi, ma zupełnie inny wymiar” - podkreśla koordynatorka wyjazdu.
Do Lwowa pojechała dziewięcioosobowa grupa: Kasia Pietrzko – fortepian; Kacper Smoliński – harmonijka; Jakub Mizeracki – gitara;, Maciej Kądziela - saksofon altowy; Tomasz Chyła - skrzypce, Adam Zagórski – perkusja; Roman Chraniuk – kontrabas; Sisi Cecylia – foto/wideo.
„Udaliśmy się do Lwowa na muzyczną misję i udało nam się ją wykonać - zaznaczył Maciej Kądziela. - Pokazaliśmy, że Ukraińcy na swojej ziemi nie są sami, a kultura w postaci jazzu może dodać otuchy, a my możemy wesprzeć ich naszą obecnością".
"Bardzo ten wyjazd przeżyłem. Spotkałem starych znajomych artystów, z którymi wcześniej pracowałem. Zagraliśmy wspólny jam! Po naszym koncercie zobaczyłem uśmiechnięte i wzruszone twarze. Czego więcej można chcieć? Można tylko więcej dać” – zauważył muzyk.
„Wschód Ukrainy nie jest już w stanie funkcjonować normalnie. My, tu na zachodzie, mamy wojnę, ale życie wciąż się toczy. Dlatego w tym roku też organizujemy Jazz Bez. Jazz bez wojny, jazz bez ruskich…" – zaznacza Marta Bilska, szefowa ukraińskiej części festiwalu Jazz Bez. "Pisałam do wielu muzyków z zagranicy, żeby przyjechali zagrać do Lwowa. Mówiłam, że będzie to dla nas bardzo duże wsparcie. Wszyscy odpowiadali, że mamy ich wsparcie, że będą pomagać i grać, ale do Ukrainy przyjadą po wojnie. Przez chwilę myślałam, że to będzie pierwszy Jazz Bez z wyłącznie ukraińskimi muzykami. Wtedy Jazz Forum Talents zapowiedziało swój przyjazd: +Tak, przyjedziemy do Lwowa, chcemy zagrać na Jazz Bez+. Wiedzieli, że nie możemy zaoferować honorarium i zwrotu kosztów, ale sami wszystko zorganizowali. Kiedy przyjechali, to cały dzień chodziłam i mówiłam: +Boże, Boże, niech tylko nie będzie żadnego alarmu, niech tylko żadna rakieta tu nie spadnie, niech moi goście zagrają i wrócą bezpiecznie do domu+” – wspomina na łamach „JF” koncert w lwowskim klubie Dzyga Bilska.
Bohaterami okładki tego wydania „JF” są muzycy utworzonego w Polsce zespołu jazzowego Kinva. Anastasija Litvinyuk, Igor Hnydyn i Roman Chraniuk. W wywiadzie na łamach „JF” opowiadają o swojej dramatycznej historii, o swojej muzyce, do której wnoszą elementy tradycyjnegofolkloru, co jest widoczne na ich najnowszej płycie „Kinva”. (PAP)
Autorka: Anna Bernat
abe/ dki/