Najstarsza Polka i prawdopodobnie najstarsza pianistka na świecie, zmarła w wieku 111 lat Wanda Szajowska, spoczęła w piątek na cmentarzu Salwatorskim w Krakowie. Słynącą z poczucia humoru i optymizmu artystkę żegnali bliscy, przyjaciele i uczniowie.
"Pani Wanda z jednej strony wzbudzała respekt (...), ale z drugiej strony - pamiętamy jej cierpliwość, życzliwość i przede wszystkim to, że chciała i umiała przekazać nam miłość do muzyki" - tak podczas uroczystości pożegnalnej Wandy Szajowskiej wspominał ją jej uczeń z dawnych lat, dyrygent i kompozytor Antoni Wit. "Była pełna tej miłości do końca życia, dlatego do późnych chwil grywała jeszcze na swoim fortepianie. Mam nadzieję, że i teraz - tam, gdzie jest - będzie mogła dalej na fortepianie grać" - dodał artysta.
W ostatniej drodze najstarszej Polce i prawdopodobnie najstarszej pianistce na świecie, wychowawczyni wielu artystów, osobie ciepłej, cieszącej się przez wiele lat dobrym zdrowiem i niesłabnącą energią, towarzyszyli bliscy, przyjaciele i uczniowie. W pogrzebie wzięli też udział przedstawiciele władz centralnych, regionalnych i lokalnych; w imieniu prezydenta Andrzeja Dudy, zmarłą artystkę pożegnał jego doradca Andrzej Waśko.
Trumna z ciałem zmarłej została złożona do grobu na cmentarzu Salwatorskim. Wandę Szajowską żegnano tak, jak ona sama przez lata witała swoich gości - przy dźwiękach ukochanej muzyki, wykonywanej na żywo; w jej przypadku przez dekady na tym samym, przywiezionym ze Lwowa fortepianie.
Urodzona 12 lutego 1911 r. we Lwowie artystka, ukończyła konserwatorium państwowe w zakresie fortepianu i śpiewu. Po II wojnie światowej przyjechała do Krakowa, z którym związała się na stałe. Tu uczyła się m.in. historii sztuki. Była nauczycielką fortepianu w Eksperymentalnym Studium Muzycznym, które działało w Krakowie od 1946 r., założonym przez Krystynę Longchamps-Druszkiewiczową.
Na fenomen, jakim była wieloletnia gra na tym samym instrumencie, z której słynęła pani Wanda, w wygłoszonej homilii zwrócił uwagę ks. Grzegorz Lenart. "Grając niemal codziennie, wracała wspomnieniami do najwspanialszych chwil swojego życia. (…) Sąsiedzi powtarzali, że rozmawiała ze światem poprzez dźwięki wydobywające się z jej lwowskiego fortepianu, a następnie z okna jej mieszkania, które wybrzmiewały na krakowskim Salwatorze" – podkreślił duchowny.
Wojewoda małopolski Łukasz Kmita wspominał z kolei, że w ostatnim czasie świętowanie kolejnych urodzin najstarszej mieszkanki kraju, było utrudnione z powodu pandemii koronawirusa. "Ale spotkanie pod blokiem, nawet przez szybę, było dla wielu z nas nie tylko wielkim wzruszeniem, ale też momentem, na który wszyscy czekaliśmy" - podkreślił. "Aby zobaczyć ten skromny, ale piękny uśmiech, dostrzec w oczach prawdziwą miłość do muzyki, ale zobaczyć też szacunek do Polski i Krakowa" - dodał Kmita.
Przypomniał także, że pianistka odznaczona została przez prezydenta Polski Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości i uhonorowana Medalem Komisji Edukacji Narodowej. "Komu, jak nie jej należał się ten medal? W końcu ona przeżyła dwie wojny światowe" - ocenił wojewoda. "Obecność nas wszystkich tutaj, na tym cmentarzu jest świadectwem, że żegnamy nie tylko najstarszą Polkę, najstarszą na świecie pianistkę, ale dobrego, życzliwego, skromnego człowieka. Człowieka, którego nam wszystkim będzie bardzo brakować" - przyznał.(PAP)
autorka: Nadia Senkowska
nak/ aszw/