Laureatka literackiego Nobla Olga Tokarczuk w czwartek po południu przez dwie i pół godziny podpisywała swoje książki w domu towarowym Nordiska Kompaniet (NK) w Sztokholmie. Kolejka czytelników wychodziła poza budynek.
W ostatnim dniu Tygodnia Noblowskiego pisarka spotkała się z czytelnikami w domu towarowym NK. Niektórzy, aby zdobyć autograf noblistki pod budynkiem czekali już od rana. "Jestem bardzo szczęśliwa, opłacało się tyle czekać!" - powiedziała PAP pracująca na Uniwersytecie Sztokholmskim Ulrika Nordstroem. "Znałam twórczość Tokarczuk jeszcze zanim otrzymała ona Nobla. Łączy nas troska o przyrodę" - dodała.
Wielu czytelników kupowało powieści w pobliskiej księgarni lub z wózka, z którego prowadzono sprzedaż wśród oczekujących na podpis. "Książki Tokarczuk sprzedają się znakomicie. Wszystkie tytuły" - powiedział księgarz.
Jedną z osób, która podeszła do Olgi Tokarczuk była mieszkająca w Sztokholmie Barbara Bukowski, twórczyni znanych na świecie ręcznie szytych maskotek. "Podarowałam naszej noblistce brązowego misia, a dla jej tłumacza na szwedzki Jana Henrika Swahna przekazałam maskotkę łabędzia" - powiedziała Bukowski, wyjaśniając, że swahn po szwedzku oznacza łabędź.
Zainteresowanie możliwością zdobycia podpisu było tak duże, że pisarka przedłużyła spotkanie o pół godziny. Na koniec noblistka musiała rozćwiczyć zmęczoną od pisania dłoń.
W czwartek nobliści udają się do siedziby Fundacji Noblowskiej, gdzie ustalają formalności związane z przekazaniem nagrody pieniężnej wynoszącej 9 mln koron. Ustalane są numery kont oraz wielkości i daty przelewów.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
zys/ agz/