Tadeusz Konwicki był jednym z najgenialniejszych diagnostów niepokojów, lęków, sprzeniewierzeń epoki PRL. Czułym i ciepłym człowiekiem - tak zmarłego pisarza i reżysera wspomina aktor Olgierd Łukaszewicz, który współpracował z nim m.in. przy filmie "Dolina Issy".
"Dla aktorów i na planie filmowym był wspaniałym, dowcipnym partnerem, ale dokładnie czuło się, że jest się elementem jego kompozycji, jego obrazu" - powiedział PAP Łukaszewicz, prezes Związku Artystów Scen Polskich.
Jak mówił, Tadeusz Konwicki cenił niezależność, suwerenność w sądach, w rozmowach u partnerów. "Właściwie obligował do odpowiedzialności za swój wizerunek nas, młodszych. Jako pisarz fascynował mnie, wzruszał. W moim domu są wszystkie jego książki. Podobno pisał te książki nie wiadomo kiedy, jak wiemy ze wspomnień Andrzeja Łapickiego" - wspominał Łukaszewicz.
"To była osoba, która decydowała o kształcie, ambicjach i aspiracjach polskiej kinematografii przez kilkadziesiąt lat. Jako kierownik literacki - gdy rodziło się artystyczne kino w odpowiedzi, w opozycji do tego, co się działo przed wojną - on wychował i był partnerem takich twórców jak Jerzy Kawalerowicz, Andrzej Wajda czy Kazimierz Kutz. Naznaczył swoim partnerstwem całe to pokolenie. Ta kinematografia mówiła do nas, rozmawiała z nami. A mówiła to, co dramaturg i mózg tej całej sprawy - Konwicki - chciał" - dodał.
Jak ocenił, Konwicki był bardzo czułym, ciepłym człowiekiem. "Potrafił też być bardzo zwykły w rozmowie i nie krępował swoją erudycją i swoim autorytetem. Bardzo kochany, ciepły, skromny" - mówił. (PAP)
mww/ agz/ abr/