Polska sztuka aktorska bez Wojciecha Pszoniaka z pewnością traci część swojej temperatury i barwy - napisał w liście do uczestników uroczystości pogrzebowych Wojciecha Pszoniaka minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński.
W Kościele Środowisk Twórczych na warszawskim Placu Teatralnym we wtorek odbyły się uroczystości pogrzebowe Wojciecha Pszoniaka. Po mszy urna z prochami aktora zostanie pochowana na Powązkach Wojskowych.
"Ogromny talent, energia, oryginalność, skłonność do artystycznego ryzyka – to cechy, które wyróżniały Wojciecha Pszoniaka. Dziś widać lepiej niż kiedykolwiek, że był on nie tylko jednym z najwybitniejszych aktorów polskich, ale nade wszystko artystą niepowtarzalnym, którego kreacje fascynowały, niepokoiły i zapadały głęboko w pamięć" - napisał Gliński w liście odczytanym przez wiceministra kultury Jarosława Sellina.
Przypomniał, że Pszoniak pracę na scenie rozpoczął od spotkania z Konradem Swinarskim w Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, u którego zagrał między innymi brawurowego Puka w "Śnie nocy letniej" Williama Shakespeare’a. "Pamiętam ten spektakl i rolę pana Wojciecha Pszoniaka z Warszawskich Spotkań Teatralnych w 1969 roku. Na krakowskiej scenie po raz pierwszy współpracował z Andrzejem Wajdą, wcielając się w Piotra Wierchowieńskiego w legendarnych +Biesach+ według powieści Fiodora Dostojewskiego, także obecnych na WST. W kolejnych latach w filmach wybitnego reżysera stworzył swoje najznakomitsze kreacje, doceniane w Polsce i za granicą: Moryca Welta w +Ziemi obiecanej+, Maksymiliana Robespierre’a w +Dantonie+ oraz Janusza Korczaka w ekranowej biografii wielkiego pedagoga i społecznika" - wymieniał wicepremier Gliński.
Jak napisał, "nie da się zresztą wymienić wszystkich niezwykłych ról Wojciecha Pszoniaka, które kreował w kinie, telewizji oraz na scenie". "Do najwybitniejszych należą z pewnością: tytułowa rola w +Diable+ Andrzeja Żuławskiego, McMurphy w +Locie nad kukułczym gniazdem+ Kena Keseya w inscenizacji Zygmunta Hübnera w Teatrze Powszechnym w Warszawie, a ostatnio mistrzowski epizod w +Czarnym Czwartku+ Antoniego Krauzego" - ocenił minister kultury.
Wskazał, że Pszoniak odnosił także sukcesy, potwierdzone przyznanymi nagrodami i odznaczeniami, na scenach francuskich. "W latach osiemdziesiątych występował w teatrach Nanterre, Montparnasse i Chaillot. Wówczas grał również w licznych międzynarodowych produkcjach filmowych" - dodał.
"Polska sztuka aktorska bez Wojciecha Pszoniaka z pewnością traci część swojej temperatury i barwy. Na szczęście na taśmie filmowej oraz w naszej pamięci pozostaną na zawsze jego wspaniałe - zagadkowe i niepozostawiające obojętnym - kreacje. Cześć jego pamięci". (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ dki/