Moim celem nie było dosłowne dopasowanie Orwella do dnia dzisiejszego - powiedziała w środę Barbara Wysocka, reżyser nowego przedstawienia "1984" na podstawie powieści George'a Orwella. Premiera spektaklu w Teatrze Powszechnym w Warszawie - 16 czerwca.
Punktem wyjścia do realizacji przedstawienia była dystopia George'a Orwella pt. "Rok 1984" z 1948 r.
"Dla mnie ta lektura zaczęła się półtora roku temu i pierwszym obrazem, który dał mi do myślenia o tym, by to inscenizować - był pierwszy tekst-wspomnienie Winstona, który wspomina jak dzień wcześniej był w kinie, gdzie oglądał kroniki wojenne z łodzią pełną uchodźców bombardowaną gdzieś na Morzu Śródziemnym" - powiedziała w środę reżyser spektaklu Barbara Wysocka. "W zupełnie dziwny sposób po otworzeniu tej książki znalazłam coś, co mamy właściwie na porządku dziennym" - dodała.
Wysocka zaznaczyła, że jej celem nie było "dosłowne dopasowanie Orwella do dnia dzisiejszego". "To, co dla mnie jest tutaj ciekawym gestem inscenizacyjnym jest to, że otwieramy tę książkę i sprawdzamy na ile ona może rozmawiać z rzeczywistością, na ile może rozmawiać z widzem, który dzisiaj przychodzi do Teatru Powszechnego" - podkreśliła.
"I czy każdy widz pomyśli w ten sposób, że to jest rzeczywiście jedność czasu, miejsca i akcji - czy będą tacy, którzy pomyślą, no w 1984 r. (...) żyliśmy w państwie totalitarnym i wtedy zupełnie inaczej się to czytało, a dzisiaj możemy tego Orwella czytać jako rodzaj ostrzeżenia przed przyszłością" - wyjaśniła Wysocka.
Reżyser zaznaczyła, że "możemy się za 50, 100 lat znowu obudzić w świecie", jaki został opisany w tej powieści. "Jest piękny wywiad z Orwellem, w którym on zapytany, co możemy zrobić, żeby nie doszło do spełnienia tej antyutopii - on odpowiada, że możemy na każdym kroku próbować do tego nie dopuścić" - dodała.
Wysocka przypomniała, że Orwell, aby napisać tę powieść "zaszył się, odciął się od rzeczywistości". "Bardzo poganiany terminami pisał ten +Rok 1984+, co przypłacił właściwie można powiedzieć życiem. Ta książka go zabiła, bo zamiast pojechać do sanatorium i leczyć swoją gruźlicę - pisał i pracował" - dodała.
"Stworzeni jesteśmy do bycia w systemie, do tego, żeby ktoś nam mówił, co mamy robić - to oczywiście jest też wygodne" - podkreśliła Wysocka. "To jest bardzo trzeźwa diagnoza polityczna: co może jednostka, jeżeli chce się sprzeciwić systemowi? Właściwie nic" - oceniła.
W zapowiedzi premiery na stronie Teatru Powszechnego napisano, że "Orwell opisał społeczeństwo poddawane kontroli i inwigilacji, gdzie każdy krok obywatela jest śledzony przez Wielkiego Brata. To analiza totalitaryzmu, mechanizmu opresji i jego zakorzenienia w ludzkiej naturze".
"To, co jest niezmienne i fascynujące (było w 1948, było w 1984, jest w 2018 i będzie w 2081), to coś w człowieku, w naszych głowach, w naszym codziennym zachowaniu, co zmusza nas, abyśmy kochali władzę i pożądali właśnie tego, co nad nami panuje i co poddaje nas kontroli" - czytamy w zapowiedzi.
Scenografię zaprojektował Robert Rumas, a kostiumy - Kornelia Dzikowska. Autorem opracowania muzycznego jest Jan Duszyński. Za reżyserię świateł odpowiada Artur Sienicki. W przedstawieniu wykorzystywane są multimedia.
W spektaklu występują: Klara Bielawka, Arkadiusz Brykalski, Grzegorz Falkowski, Andrzej Kłak, Mateusz Łasowski i Ewa Skibińska.
Premiera "1984" na Dużej Scenie Teatru Powszechnego w Warszawie - 16 czerwca o g. 19. Kolejne przedstawienia - 17 i 19 czerwca br.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ agz/