Głównymi postaciami są zakompleksiony bard Szortbred i jego odwieczny rywal, bard Croissant – powiedział PAP Jakub Krofta, reżyser spektaklu „O Jasiu i łodydze fasoli, o starej wiedźmie i o studni na końcu świata”. Premiera przedstawienia w Teatrze Lalka – w piątek.
Autorką adaptacji baśni Josepha Jacobsa jest Marta Guśniowska. "To jest moja pierwsza teatralna przygoda z Martą Guśniowską, której twórczość bardzo cenię i podziwiam. To też jest po dłuższym czasie moja kolejna przygoda z klasycznymi lalkami, na których się wychowałem. No i od roku 2006 już czwarta przygoda z zespołem Teatru Lalka, z którym bardzo lubię pracować" - wyjaśnił reżyser.
Krofta zwrócił uwagę, że dwiema głównymi postaciami w spektaklu są zakompleksiony bard Szortbred i jego odwieczny rywal, bard Croissant. "Jeden jest z wysp brytyjskich, a drugi jest Francuzem. Oni rywalizują ze sobą podejściem do sztuki. Bard Szortbred jest nieco zachowawczym, może trochę zakompleksionym artystą, który nie do końca ufa w siebie, a bard Croissant - wprost przeciwnie; jest przekonany o własnej wielkości, chwilami zachowuje się narcystycznie" - powiedział w rozmowie z PAP.
Reżyser dodał, że obaj bardowie-bajarze "podróżują razem przez całą teatralną historię, a ich zadaniem jest odnalezienie Księgi Zaklęć, by uratować swoje głowy". "W czasie podróży opowiadają baśnie, które nie służą rozbawieniu publiczności, ale są tematycznie związane z ich losem" - dodał.
"To jest praca adaptacyjna Marty Guśniowskiej, która nie tylko jest mistrzynią literatury dla dzieci, ale potrafiła wybrać baśnie ze zbioru Jacobsa i nadbudować nad nimi taką ramę metateatralną. Ona po prostu napisała całkowicie nową sztukę z wykorzystaniem tych wątków baśniowych" - ocenił.
Krofta przyznał się do inspiracji brytyjskim big-beatem. "To widać trochę w plastyce tego przedstawienia. Na przykład kostium barda Szortbreda był nieco stylizowany na wyglądzie uniformów Beatlesów na okładce płyty +Orkiestra Klubu samotnych serc sierżanta Pieprza+" - wyjaśnił.
Zwrócił uwagę, że w spektaklu "bawi się lakami" i "łączeniem rozmaitych planów". "Używamy aż trzech różnych technik lalkowych w przedstawieniu. Pojawiają się typowe pacynki, które właściwie otrzymaliśmy w spadku po Anglikach. Wykorzystujemy rodzaj lalek, które nazywamy tintamareskami, a polega to na tym, że te lalki mają twarze aktorów, którzy je animują. I są też tradycyjne marionetki sycylijskie, które animuje się za pomocą druta, który przeciągnięty jest przez głowę" - mówił reżyser, dodając, że pojawiają się elementy gry w tzw. "żywym planie" i "gra aktora w masce".
"Na scenie pojawią się także rozmaite ożywione przedmioty - jest czarnoksiężnik i mnóstwo magii" - dodał Krofta.
"Temat tradycyjnych baśni angielskich nie jest dla mnie zupełnie nowy, kiedyś go dosyć obszernie eksplorowałem w swoim Teatrze DRAK w Czechach. Lubię surowość, szczerość i prosty humor, który jest typowy dla angielskiej tradycji ludowej i który, moim zdaniem, wyraźnie wpłynął na moją inną pasję - brytyjski big-beat. Dlatego chciałbym, żeby powstał spektakl zarówno poetycki, jak i ostry, trochę jak Beatlesi i Roling Stonesi, lubię takie nieprawdopodobne połączenia" - napisał w zapowiedzi przedstawienia reżyser.
Scenografię zaprojektowała Matylda Kotlińska. Muzykę skomponowali Paweł Szamburski i Patryk Zakrocki. Za reżyserię światła odpowiada Damian Pawella.
Występują: Alicja Czerniewicz (gościnnie), Grzegorz Feluś, Roman Holc, Wojciech Pałęcki, Andrzej Perzyna, Olga Ryl-Krystianowska, Wojciech Słupiński i Piotr Tworek.
Realizację spektaklu dofinansowano ze środków ministra kultury i dziedzictwa narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. Przedsięwzięcie współfinansuje Biuro Kultury m.st. Warszawy.
Premiera - 6 grudnia w Teatrze Lalka w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 7-8 i 10-13 grudnia br.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ agz/