Każdej z tych postaci czegoś brakuje, a ten brak powoduje, że zaczynają do czegoś dążyć. Ta tęsknota wyzwala u jednych działanie, a siłę niszczącą u drugich – powiedziała PAP Anna Gryszkówna, reżyser „Śniegu” wg S. Przybyszewskiego. Premiera 12 marca w Teatrze Narodowym w Warszawie.
"Chciałam opowiedzieć historię o ludziach - o mężczyźnie, o kobiecie, o ich spotkaniu, o tym, co z niego wynika; o ewolucji związku, o tym, czym jest miłość. Jak kobiety wyzwalają się spod władzy mężczyzny-demiurga, jak szukają własnej istoty, swego jestestwa" - wyjaśniła reżyser przedstawienia.
W zapowiedzi spektaklu napisano, że "przyjazd Ewy, dawnej miłości Tadeusza, burzy spokój jego małżeństwa z Bronką". "Czy to, co wyparte, musi w końcu się ujawnić? Czy wielkie uczucie jest słabością, czy przejawem siły? Co każe nam niszczyć naszych bliskich, własne ułożone życie, samych siebie?" - czytamy o akcji "Śniegu".
Gryszkówna zwróciła uwagę, że "do świata Stanisława Przybyszewskiego zakrada się niezauważalnie metafizyka". "Tu zjawi się piąty bohater, który będzie niespodzianką, a zarazem wiele wytłumaczy" - zapowiedziała reżyser, dodając, że "na scenie pojawi się siostra Bronki, która w dzieciństwie się utopiła". "Ona powraca w pewien sposób na scenę jako +pomoc+, duch opiekuńczy spoza tego świata" - wyjaśniła.
"Fantastyczne u Przybyszewskiego jest właśnie to, że jego fatalizm, ten determinizm, naga dusza, poszerza i pogłębia perspektywę patrzenia na świat. Nie jesteśmy tylko i wyłącznie między fotelem, kominkiem i kuchnią - ale istniejemy w szerszym wymiarze, pośród zagadnień typu +czym jest dusza+, co jest tym +ostatecznym+, które na nas czeka; czy jesteśmy gotowi na śmierć, na zatracenie się" - mówiła reżyser.
Pytana o to, za czym tęskni czwórka bohaterów "Śniegu", Gryszkówna powiedziała: "każdy tęskni za czymś innym". "Mam wrażenie, że każdy widz, który przyjdzie na to przedstawienie, odnajdzie w nim także swoją tęsknotę w tym świecie, że znajdzie taki moment, scenę, gdy powie sobie +tak, to o mnie+" - wyjaśniła.
Zwróciła uwagę, że tęsknota bohaterów spektaklu "wynika z braku". "Każdej z tych postaci czegoś brakuje, a ten brak powoduje, że zaczynają do czegoś dążyć. Ta tęsknota wyzwala u jednych działanie, a siłę niszczącą - u drugich. Ktoś odkrywa swoje pragnienia, buduje coś nowego, przekracza samego siebie" - powiedziała twórczyni przedstawienia.
"Przybyszewski miał tendencje do wielości relacji z kobietami, ale największe wrażenie wywarła na nim Dagny Juel - skandynawska żona pisarza. Mam wrażenie, że i Bronka, i Ewa są właśnie częścią składową Dagny, która była nieprzenikniona, dwoista; która była dla Przybyszewskiego czymś ulotnym - momentami zwiewną dziewuszką, a niekiedy wampem i kobieta, która zawładnęła nim całkowicie" - wyjaśniła Gryszkówna. "W tym +śniegu+ dostrzec można owo rozdarcie, jego nieustanne wahanie pomiędzy kobietą, przy której można odetchnąć, spokojną, cichą - a między tą, która porywa serce, niszczy ducha, przy której chce się działać, odkrywać, szaleć" - dodała.
"Mam wrażenie, że to jest bardzo bliskie kobietom. Że my nie mamy jednej twarzy, że jesteśmy wielością możliwości - i ta wielość możliwości w Bronce, w Ewie i w pojawiającej się siostrze jest silnie zaznaczona" - podkreśliła.
Reżyser przyznała, że "nie było jej zbyt trudno poradzić sobie z językiem dramatu, z tzw. przybyszewszczyzną". "Zaczęłam od tego, że wyrzucałam wszystkie przymiotniki, których było przy jednym wyrażeniu około siedmiu-ośmiu, zanim pojawił się rzeczownik, czasownik… Tych przymiotników była masa. Potem oddzieliłam zdania, które coś znaczą od zdań, które mają wywołać wrażenie, bo Przybyszewskiemu bardzo zależało na tym, by robić wrażenie na kobietach, na czytelnikach" - relacjonowała Gryszkówna.
"Zostawiłam istotę i sensy. I rzeczywiście to się udało, bo aktorzy zaczęli ze sobą po prostu rozmawiać. To nie szeleści papierem" - oceniła. "Pozostawiłam tylko składnię modernistyczną, pewne inwersje składniowe, ale aktorzy świetnie to czują" - wyjaśniła. "To są zresztą genialni aktorzy Teatru Narodowego, z którymi praca jest olbrzymia przyjemnością. Mam po prostu szczęście do aktorów" - dodała Gryszkówna.
"W +Śniegu+, w pułapce zamknięcia, bohaterowie +uruchamiają się+ ze swoją mową ciała, wrażliwością, intuicją, traumami i ukrywanymi pragnieniami" – powiedziała reżyser w wywiadzie opublikowanym na stronie Teatru Narodowego. "Tęsknota każe dostępować kolejnych poziomów wtajemniczenia" - wyjaśniła.
Scenografię zaprojektowała Martyna Kander. Muzykę skomponował Michał Lamża. Reżyseria światła - Karolina Gębska. Projekcje wideo - Jagoda Chalcińska.
Występują: Dominika Kluźniak (Bronka), Patrycja Soliman (Ewa), Marta Wągrocka (Siostra / Makryna), Oskar Hamerski (Tadeusz) i Henryk Simon (Kazimierz).
W spektaklu wykorzystano fragmenty "Księgi Koheleta" w przekładzie Władysława Karbowicza oraz "Metamorfoz albo Złotego osła" Apulejusza w przekładzie Edwina Jędrkiewicza.
"Twórcy spektaklu dziękują psycholożce i psychoterapeutce Annie Szulc-Rudzińskiej za wsparcie pracy nad przedstawieniem swoją wiedzą psychologiczną związaną ze zrozumieniem i poznaniem tożsamości postaci, ich nieświadomych konfliktów i charakterystyki relacji" - podkreślono na stronie Teatru.
Premiera "Śniegu" - 12 marca o godz. 19 na scenie Studio Teatru Narodowego w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 13-14 i 16-17 marca br.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ pat/