Witkacy wymaga abstrakcyjnego myślenia, myślenia ironicznego, myślenia nie wprost - powiedział Jan Englert, reżyser i autor scenariusza spektaklu „W małym dworku” na podstawie dramatu Witkacego. Premiera nowego przedstawienia w Teatrze Telewizji - w poniedziałek.
Autorem scenariusza telewizyjnego na podstawie dramatu Stanisława Ignacego Witkiewicza i reżyserem przedstawienia jest Jan Englert, który współpracuje z Teatrem Telewizji od 55 lat.
"W wypadku Witkacego trudno mówić o schematach. W tym utworze postać Jęzorego jest jednak trochę porte-parole Witkacego" - wspomniał o swoim kluczu interpretacyjnym reżyser.
"Tam pada jedno zdanie, które - w moim wieku - jest już dość istotne: +jeśli tamten świat jest taki sam jak ten - to, po co to wszystko?+ Chyba w tym się zawiera to wszystko, co towarzyszyło Witkacemu cały czas (...) Witkacy niczego się tak nie bał jak masy mordującej indywiduum" - wyjaśnił Englert.
Przypomniał, że w kasach teatralnych "nazwisko Witkacego powoduje panikę i wszyscy uciekają od kas". "Nie chcą oglądać Witkacego, nie chcą czytać Witkacego w tej chwili - nie do końca go rozumieją. Ja tego nie oceniam. Można by się zastanawiać, dlaczego? Witkacy wymaga abstrakcyjnego myślenia, myślenia ironicznego, myślenia nie wprost. A my w dzisiejszych czasach mamy z tym pewien kłopot. Wszystko jest dla nas w proporcjach jeden do jednego; właściwie rozmawiamy emotikonami, a Witkacy się emotikonom wymyka" - mówił.
"Ja bardzo sobie cenię to przedstawienie, z tego względu właśnie, że trzeba było od samego już scenopisu, scenariusza myśleć językiem filmowym, a nie teatralnym czy literackim; myśleć, jak to opowiedzieć, żeby było interesujące dla widza, który w tej chwili śledzi wszystko fabularnie" - dodał reżyser.
"Poeta Jęzory Pasiukowski tak się wynudził, że aż unicestwił w myślach cały świat. Wieszczenie - jak widać - jest niebezpieczne. W tym przypadku mamy do czynienia z obserwacjami i oglądem świata Witkacego, który przypisał Jęzorowi" - powiedział PAP Przemysław Stippa kreujący tę postać w spektaklu.
"Dla mnie jest to niezwykle poetyckie przedstawienie, mam poczucie, że przypomina mi ono bardzo wiersz - skondensowany, z szeroką perspektywą, z jaką Witkacy obserwuje świat. To nigdy nie jest mówienie wprost - zawsze jest tu przeniesienie, dowcip, dystans, szaleństwo" - mówił aktor.
Zwrócił uwagę, że "dzisiaj Witkacy może boleć, może być trudny do zrozumienia". "Może być kłopotem dla ludzi, którzy chcą mieć tzw. +święty spokój+. Tego +świętego spokoju+ nigdy w działaniu i twórczości Witkacego nie było - i to widać w całej jego twórczości" - podkreślił.
"Widmo tutaj było bardziej rzeczywiste - zresztą, jak samo o sobie mówi +Je i pije+ - czyli jest bardziej ludzkie. W pewnym momencie powiedziało o sobie, że jest gdzieś tam człowiecze i nie kłamie" - wyjaśniła Beata Ścibakówna, która zagrała postać nieżyjącej, acz zjawiającej się na jawie żony Dyapanazego, Anastazji Nibek.
Jak przypomniano na stronie Teatru Telewizji, "W małym dworku" to najczęściej wystawiana sztuka Witkacego. "Napisana w 1921 r., wydana dopiero w 1948 r., ale grana jeszcze – trzykrotnie – za życia autora. Przyczyną jej popularności jest zapewne prostota (w porównaniu z innymi dramatami Witkacego). Nie ma tu filozoficznych czy historiozoficznych dysput" - czytamy w informacji o spektaklu.
"Jedyny artysta w gronie bohaterów, poeta Jęzory Pasiukowski, jest potraktowany z łagodną ironią, a cała zabawa polega na rozmontowaniu konwencji psychologicznego dramatu rodzinnego, którego korzeni należałoby szukać u Ibsena, bezpośredniej zaś inspiracji w popularnej w międzywojniu sztuce Tadeusza Rittnera +W małym domku+" - napisano w zapowiedzi.
Akcja sztuki rozgrywa się w wiejskim majątku. Bohaterami są owdowiały dziedzic Dyapanazy Nibek, jego córki – Zosia i Amelka, kuzyn Jęzory, kuzynka Aneta, oficjaliści Kozdroń i Maszejko, pracownicy majątku.
"Wszystko byłoby tak jak w wielu sztukach międzywojennych, gdyby nie widmo Anastazji Nibek, które pojawia się we dworze. Widmo nie dość, że pije kawę i wiśniówkę, to jeszcze nie pojawia się po to, by ujawnić skrywaną prawdę (jak by się należało spodziewać), ale żeby pokazać, że prawd jest kilka. Jak umarła Anastazja? Na raka czy zastrzelona przez męża? Kogo kochała? Męża, Jęzorego czy Kozdronia? Wszystkie warianty są prawdziwe" - czytamy na stronie Teatru Telewizji.
Scenografię zaprojektował Arkadiusz Kośmider, a kostiumy - Małgorzata Karpiuk. Muzykę skomponował Piotr Moss. Zdjęcia zrealizował Piotr Wojtowicz. Za montaż odpowiada Sławomir Filip.
Występują: Jan Englert (Ojciec – Dyapanazy Nibek), Beata Ścibakówna (Widmo matki – Anastazja Nibek), Michalina Łabacz (Zosia Nibkówna), Paulina Szostak (Amelia Nibkówna), Przemysław Stippa (Kuzyn – Jęzory Pasiukowski), Agata Różycka (Aneta Nusiewiczowa), Jan Frycz (Ignacy Kozdroń), Oskar Hamerski (Józef Maszejko), Ewa Konstancja Bułhak (Urszula Stechło – kucharka) i Bartłomiej Bobrowski (Chłopiec kuchenny).
Premiera - 9 grudnia o godz. 21 w TVP1.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ aszw/